Włodzimierz Pawluczuk, Wierszalin. Reportaż o końcu świata 30 lat później |
Wierszalin. Reportaż o końcu świata
Piotr Tomaszuk, prasowe
Wybierając z książki niedużo, w gruncie rzeczy nie pomijam niczego istotnego –
powiedział podczas spotkania z widzami założyciel i reżyser Teatru Wierszalin PiotrTomaszuk. Są wszystkie wątki tej opowieści, które udało się Pawluczukowi spisać.
Kiedy zobaczył to przedstawienie, był zachwycony i powiedział, że tak właśnie to
sobie wyobrażał”.
Cóż to jednak była za historia? Otóż Eliasz Klimowicz, stary i nieuczony chłop,
postanowił jeszcze przed I wojną wybudować we wsi Grzybowszczyzna cerkiew.
Gdy wybuchła wojna, rozpoczętą cerkiew zburzono, a ludzi wywieziono do Rosji.
Po wojnie ludzie wrócili, jeszcze biedniejsi niż przedtem, a mimo to Eliasz zrobił
rzecz zupełnie niepojętą: sprzedał pole, aby opłacić koszty pozwolenia i budowy i
począł wznosić cerkiew od nowa. Zaczęto organizować kwesty w prawosławnych
parafiach i poczęła się rozchodzić wieść, że powstał biblijny prorok Eliasz.
Przybywało wyznawców i w swoim rozkwicie sekta liczyła ok. 10 tysięcy ludzi oraz
wielu sympatyków, którzy gotowi byli wesprzeć proroka Ilię, wierzyli bowiem w
świętość jego posłannictwa. Prorok zaś głosił, że na Grzbowszczyźnie powstanie
największe miasto świata – Nowe Jeruzalem, którego centrum stanowić będzie
cerkiew. Nazwa nowej stolicy świata – Wierszalin – pochodziła od słowa „wierch”,
czyli „szczyt”.„Dzieje tego mitu – pisze w swojej książce „Wierszalin. Reportaż o końcu świata. Trzydzieści lat później” Włodzimierz Pawluczuk – są odbiciem dziejów świata w mijającym stuleciu. W micie Wierszalina można było szukać jakiejś prawdy o sobie, o człowieku, o Bogu”.
Historia pewnej sekty
Piotr Tomaszuk przedstawia nam tę historię z charakterystycznym dla siebie
humorem, pod którym jednak kryją się ważne myśli i refleksje. Całość spina
rodzajem klamry śpiew chóralny, który – jak się okazało – był autentycznym
zapisem pieśni śpiewanych przez członków sekty.
Scena ze spektaklu, prasowe
Przed oczami widzów ożywia Tomaszuk tamten świat, przytaczając relacje różnych świadków opisywanych
wydarzeń. Jeden z nich, Dorofiejuk, opowiada jak to doświadczył osobiście kilku
cudów, m.in. podczas wybierania z jamy kartofli miał widzenie czwartego nieba i
bram raju. Twierdził, że taki właśnie napis – rosyjskimi literami – widział podczas
swojej duchowej wędrówki i że słyszał archaniołów dmących w srebrne trąby.
Obraz ten wykorzysta Tomaszuk w zakończeniu przedstawienia, kiedy to wszyscy
bohaterowie przechodzą na „tamtą stronę” przez taką właśnie bramę raju, o jakiej
mówi Dorofiejuk. Członkowie sekty potępiali chciwych popów, modlili się i
odprawiali swoje nabożeństwa.
Inny świadek i uczestnik wydarzeń – niejaki Daniluk, prawa ręka proroka, który spisywał i drukował wypowiedzi Ilji, opowiada o tym, jak wysłał niedawno orędzie do redakcji „Gromady – Rolnika Polskiego” i do „Trybuny Ludu”, ale mu nie odpisano, natomiast otrzymał odpowiedź od najwyższych władz Związku Radzieckiego – że będą jego list rozpatrywać…
Inny świadek i uczestnik wydarzeń – niejaki Daniluk, prawa ręka proroka, który spisywał i drukował wypowiedzi Ilji, opowiada o tym, jak wysłał niedawno orędzie do redakcji „Gromady – Rolnika Polskiego” i do „Trybuny Ludu”, ale mu nie odpisano, natomiast otrzymał odpowiedź od najwyższych władz Związku Radzieckiego – że będą jego list rozpatrywać…
scena ze spektaklu, prasowe
W
przedstawieniu pojawia się także relacja diaka Marczuka, opowiadającego o
nawiedzonej kobiecie, która – rozebrawszy się do naga – wybijała okna domów,
wieszcząc koniec świata. Uwięziona przez współwyznawców pozostawała przez długi czas bez jedzenia, co z kolei uznano za cud, a ją – za świętą. Wśród
świętych i nawiedzonych pojawił się także car Mikołaj II z carycą. Okolicznej
ludności nie zmyliło, że rozmawiał po polsku i szył chłopom buty. I tak wiedzieli
swoje.
Prorok Ilja ogłosił nawet koniec świata, ale kiedy się okazało, że ten nie nastąpił, postanowiono go ukrzyżować, aby ponownie zbawić świat. Prorok wprawdzie nie dał się ukrzyżować i stracił w ten sposób część wyznawców, ale kiedy w czasie wojny wkroczyli Rosjanie – wywieźli go i słuch o nim zaginął. Pozostały domysły. Po wojnie grupa wyznawców, którzy wierzyli w boską naturę Klimowicza, gromadziła się na modlitwach i śpiewach w jednej ze zbudowanych przez niego chat aż do lat 80.
Historia sekty proroka Ilji w interpretacji Piotra Tomaszuka i aktorów Teatru Wierszalin jest porywającą opowieścią na temat tajemnic ludzkiej duchowości, tęsknoty za prawdą i ładem na tym świecie. Jest przedstawieniem, które czerpie soki z takich właśnie historii jak dzieje owego proroka.
Rafał Gąsowski w scenie spektaklu, prasowe
To jest po prostu rodzaj zakorzenienia, kapitału, który ma każdy człowiek, tylko
nie zawsze ma szansę z tego skorzystać – powiedział podczas spotkania w
legnickim Teatrze im. H. Modrzejewskiej Piotr Tomaszuk. Ten mit wierszaliński to
jest przecież historia jak niewystygła lawa: ona po prostu płynie, bo są ludzie,
którzy jeszcze coś pamiętają, którzy tym jeszcze żyją. Każda ich relacja może
zmienić bieg tej opowieści.
............................................................................................................................................
Wierszalin. Reportaż o końcu świata”
Premiera: 12 maja 2007 r. w Supraślu
Reżyseria: Piotr Tomaszuk
Scenografia: Ewelina Pietrowiak
Muzyka: Piotr Nazaruk
Obsada: Rafał Gąsowski jako car Mikołaj II, Katarzyna Siergiej jako Olga G., , Ewa
Gajewska-Jasińska, Paula Czarnecka, Edyta Łukaszewicz-Lisowska/Katarzyna
Grajlich, Dariusz Matys, Karol Smaczny
Artykuł pod tytułem "O tęsknocie za transcendencją i tajemnicach ludzkiej duchowości" ukazał się pierwotnie 9 czerwca 2012
na portalu PIK Wrocław.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz