poniedziałek, 6 listopada 2017

”Skucha” Jacka Hugo-Badera: Co u dawnych konspiratorów?

Najnowsza książka Jacka Hugo-Badera może się okazać dla wielbicieli jego talentu dużym wyzwaniem. Kto jednak cierpliwie dotrwa do końca, znajdzie także perełki.

Wyd. Czarne

Autor zaznacza na początku, że interesuje go, jak się żyje obecnie działaczom podziemia solidarnościowego w Polsce, z którymi zetknął się w stanie wojennym jako jeden członków organizacji określanej w reportażu mianem FIRMY. Jest to więc dla niego szczególne wyzwanie, bo ludzie, o których pisze, nie są już tymi przypadkowo i jednorazowo napotkanymi ”paputczikami”, jakich pamiętamy z poprzednich książek reportera.
 Boję się tego tematu jak ognia – przyznaje, uważa jednak, że książka o dawnych konspiratorach – jego koleżankach i kolegach, najbliższych, siostrach i braciach, ukochanych – jak ich czule nazywa – powstać powinna i że to jego obowiązek. Ale już sam tytuł, kojarzący się z pomyłką i utratą punktów w dziecięcej grze, z przegraną w rezultacie – sugeruje, że bohaterowie w większości czują się przegrani, zawiedzeni.

Utwór na piętnaście biografii i dwa chóry

Książka rozpisana jest jak utwór polifoniczny na piętnaście biografii oraz dwa chóry: konspiratorów i rodzinny. Ponadto autor dokonał podziału opowieści na trzy części zasadnicze części – niczym akty dramatu: pierwsza, zatytułowana ”Kolumbowie. Rocznik 50” jest próbą opisania dzieciństwa i młodości, które ukształtowały bohaterów. Należy przy tym podkreślić, że słowo ”opisanie” jest w tym przypadku nieadekwatne. Narracja całości przypomina trochę rozrzucone puzzle, które trzeba dopiero cierpliwie ułożyć, aby zobaczyć całość, a i tak – jak w romantycznej powieści poetyckiej – pozostaje spory obszar tajemnicy.

Część druga: ”Osiem lat w trumnie” (tytuł nawiązuje do książki Romana Bratnego ”Rok w trumnie”) dotyczy okresu stanu wojennego i ”podziemnego życia” bohaterów tej opowieści. Dla reportera nie jest to zresztą tylko gra słów. Twierdzi, że stan wojenny był przede wszystkim trwaniem: Podtrzymywaniem na sztucznym oddychaniu życia organizacji, wolnościowego ruchu. Bratny wydał swoją powieść w szczytowym momencie stanu wojennego i książka – z wiadomych powodów – spotkała się z ogólnym ostracyzmem. Po latach należałoby na nią spojrzeć inaczej.

Ta znakomicie napisana przez byłego żołnierza AK i powstańca warszawskiego książka – twierdzi Hugo-Bader – wali w święty mit ”Solidarności”, z którą przecież niemal wszyscy Polacy wiążą wtedy wielkie nadzieje (…).

Tytuł ostatniej, trzeciej części reportażu: ”Początek świata szwoleżerów” nawiązuje do powieści Mariana Brandysa ”Koniec świata szwoleżerów”, ponieważ zarówno w tamtej powieści, jak i w reportażu ukazane są losu bohaterów w nowej rzeczywistości. Jednocześnie ”początek” oznacza dla autora czas innej walki o nową, lepszą Polskę.
W tej części ”domykają się” losy bohaterów. Niektórych z nich nie ma już pośród żywych, opowiadają o nich ich życiowi partnerzy lub dzieci.

Rozbieg i zakończenie

Do tych trzech zasadniczych rozdziałów autor ”dokleił” tzw. Rozbieg (w rozumieniu wstępu) oraz Osoby dramatu, dając niejako do zrozumienia iż ”taki się tu snuje dramat” typowo polski, z ducha Wyspiańskiego.
Wreszcie na koniec pojawiają się dwa zakończenia – jedno z lipca 2015 roku, drugie zaś z marca tego roku. Bohaterem, któremu Hugo-Bader oddaje na koniec głos, jest Maciek Zalewski, ps. ”Maciej Lewin” – założyciel i drugi szef MKK, redaktor gazety ”Wola”, a potem minister, ale także człowiek, który odsiedział wyrok, sarkastyczny i rozczarowany Polską, o którą walczył, bo ci, z którymi walczył o wolną Polskę, dużo lepiej sobie w niej poradzili. Rok później autor opowieści o tych, którzy walczyli, ale ”skuli”, pisze w zakończeniu z charakterystycznym sarkazmem:

I opowieść o moich kolegach z partyzantki, ludziach, którzy wywalczyli ten kraj, ma się kończyć srajtaśmą w garści, w kiblu, sraczu, na szpitalnym wyrze, w kostnicy, w takim podłym miejscu? Tak jak Maćka Chełmickiego? Na śmietniku? Za nic w świecie.

I kończy ją po swojemu. A jak? Tego nie zdradzę. Zajrzyjcie do książki, bo jest tego warta :-)
Najnowsza publikacja Jacka Hugo-Badera może się okazać dla wielbicieli jego talentu dużym wyzwaniem. Kto jednak cierpliwie dotrwa do końca, znajdzie także perełki. Pozna bowiem nie ludzi tyle z piedestału, co z krwi i kości – z ich problemami, pasjami, przemyśleniami. Trudnych, niekiedy odpychających, ale także ofiarnych i pięknych – fascynujących. Takich, jakimi widzi ich bliski przyjaciel, ale także reporter, który pragnie rzetelnie opisać otaczający go świat.


”Skucha” Jacka Hugo-Badera ukazała się w Wydawnictwie Czarne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jubileuszowa Gala Muzyki Poważnej Fryderyk 2024

Od baroku po współczesność, od muzyki kameralnej po symfoniczną i koncertującą, od klasyki muzyki poważnej po lżejsze brzmienia z Ameryki Po...

Popularne posty