Michał Bieniek, fot. Alicja Kielan |
Barbara Lekarczyk-Cisek: Jesteśmy w Mieszkaniu Gepperta, bo taką nazwę – zgodną z faktami – nosi to szczególne miejsce. Czy mógłby Pan pokrótce przybliżyć jego historię?
Michał Bieniek: Żona patrona Akademii Sztuk Pięknych, malarka Hanna Krzetuska, przekazała przed śmiercią mieszkanie Miastu, a jego administratorem stała się Akademia Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Mieszkanie funkcjonowało do 2007 roku jako muzeum, ale była to placówka zamknięta. Pozostały w niej przedmioty, pamiątki, obrazy należące do małżeństwa Geppertów. W pewnym momencie dyrekcja Wydziału Kultury we Wrocławiu podjęła decyzję o umieszczeniu zbiorów w Muzeum Miejskim, które wtedy właśnie przenosiło się do Pałacu Królewskiego. Miejsce opustoszało i wówczas ktoś wpadł na pomysł, aby zaprosić fundację zrzeszającą młodych ludzi, która uczyniłaby z tego miejsca przestrzeń dla debiutujących artystów, którzy mogliby tutaj realizować swoje rozmaite projekty. Poza wystawami, organizowaliśmy wykłady, projekcje filmowe i wiele innych działań.
Upłynęło dziesięć lat, warto więc przypomnieć, co się zdarzyło w Mieszkaniu Gepperta przez ten czas.
Wydarzyło się niemało! W ciągu tych lat w Mieszkaniu Gepperta odbyła się prawie setka wystaw, że nie wspomnę o wykładach, pokazach i warsztatach, których było jeszcze więcej. Udało się nam również pozyskać środki na remont, który był już niezbędny. Trwał kilka miesięcy, ale jego efekty są, moim zdaniem, spektakularne. Mamy tu obecnie nowoczesną galerię sztuki współczesnej, a także zaplecze oraz niewielkie archiwum.
Aby mieszkanie miało swój klimat, powinno mieć jakieś przedmioty należące do jego mieszkańców. Czy posiadacie Państwo jakieś precjoza należące do małżeństwa Geppertów?
Niestety, nie, wszystko zostało wcześniej wywiezione. Z wyposażenia dawnego mieszkania państwa Geppertów pozostała nam jedynie figurka, którą – nieświadomi jej pochodzenia – używaliśmy jako przycisk do papieru. Dopiero przy okazji wystawy prof. Leona Podsiadłego okazało się, że figurka została przez artystę przywieziona z Gwinei w latach 70. ubiegłego wieku i ofiarowana pani Geppertowej, z którą pozostawał w wielkiej przyjaźni. Natomiast większość przedmiotów z mieszkania została przewieziona do magazynów Muzeum Miejskiego, ale przede wszystkim należy do Muzeum ASP we Wrocławiu. Próbujemy w jakiś sposób zrekonstruować to wnętrze, ale wymaga to czasu i wielu kwerend. Znajdujące się w pomieszczeniu przedmioty nie są wprawdzie oryginalne, ale nawiązują do przeszłości, czego przykładem jest zegar wykonany przez Monikę Konieczną i Magdę Franczak. Dwa lata kwerend pozwoliło tym dwóm artystkom poznać bliżej życie Geppertów, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że w mieszkaniu znajdowało się kilka takich tradycyjnych zegarów, a ich rytm wyznaczał życie mieszkańców. Nasz zegar do tego nawiązuje, a poza tym można przy nim odsłuchać nagranie zawierające wywiad z państwem Geppertami – Hanną i Eugeniuszem, a także wspomnienia osób, które ich znały, przede wszystkim artystów z Grupy Wrocławskiej, ale także rozmów z młodszymi osobami, które zawodowo zajmują się tematem początków sceny plastycznej w powojennym Wrocławiu. Całość jest rodzajem podróży do przeszłości tego miejsca i jego mieszkańców.
Wystawa Karoliny Szymanowskiej "15% abstrakcji", fot.organizatorów |
Czy fakt, że młodzi artyści mieli okazję pokazać swoje prace w tej przestrzeni, wpłynął na ich drogę twórczą?
Wielu z nich potem zaistniało w szerszym obiegu, także poza granicami kraju.
Jak w takim razie wygląda ich dobór? Komu Państwo proponujecie wystawy?
Najczęściej robimy rozeznanie, co się interesującego dzieje w twórczości młodych artystów we Wrocławiu i w Polsce. Składamy propozycje realizacji wystaw twórcom, którzy zwrócili naszą uwagę. Wielu spośród artystów, których dotąd prezentowaliśmy w Mieszkaniu Gepperta, nie pochodzi stąd, ale ukończyła wrocławską ASP – jest więc związana z miastem poprzez edukację artystyczną, toteż uważamy ich za artystów wrocławskich. Jeśli zdarzały się nam wystawy międzynarodowe, to one także miały wątek wrocławski, głównie odnośnie przestrzeni miejskiej. Był na przykład festiwal „Sztuka po przejściach” 2009/2010, w którym wzięło udział kilku artystów z Węgier, Mołdawii, Czech i z Polski, a wszyscy oni zajmowali się przestrzenią miejską, architekturą i urbanistyką Europy Środkowo-Wschodniej – przez pryzmat Wrocławia.
Pomysł na naszą działalność obecnie również opiera się na kontekście i odniesieniu wrocławskim, próbujemy jednak zderzać działania młodych, interesujących artystów wrocławskich z nestorami. Mamy we Wrocławiu grupę wybitnych artystów, którzy współtworzyli powojenne środowisko plastyczne, jednak świadomość tamtych czasów, tamtych postaci i ich twórczości jest pośród najmłodszych artystów obecnie znikoma. Mieszkanie Gepperta ma służyć także takim międzypokoleniowym spotkaniom.
Wystawa Karoliny Szymanowskiej "15% abstrakcji", fot.organizatorów |
Najnowsza wystawa Karoliny Szymanowskiej “15% abstrakcji” została zainspirowana postacią Hanny Krzetuskiej…
Karolina to fenomenalna artystka, a przy tym niezwykle skromny człowiek. Byłem bardzo ciekaw, co wyniknie ze zderzenia tych dwu artystek. Hanna Krzetuska była przede wszystkim malarką, ale zdarzało się jej wychodzić poza obraz – tworzyła przecież również malarskie i jednocześnie przestrzenne formy, które dziś określilibyśmy mianem obiektów, niewielkich instalacji. Natomiast Karolina Szymanowska jest przede wszystkim rzeźbiarką, która myśli przestrzenią i jest w tym niezwykle precyzyjna. Swoimi pracami miała niejako skomentować twórczość nieco zapomnianej pani Krzetuskiej, tymczasem Karolinę zafascynowała sama postać artystki. Na wystawie widzimy betonowe piony umiejscowione na pozornie kruchych kieliszkach, przywołujących skojarzenie z zastawą stołową, bardzo elegancką, jak elegancka była pochodząca z dobrego domu Hanna Krzetuska. Kiedy w Mieszkaniu Gepperta pojawił się po raz ostatni Mariusz Hersmandorfer, spieraliśmy się co do wartości prac małżonków. W przeciwieństwie do niego uważałem, że to właśnie pani Hanna była znakomitą, oryginalną artystką, niezwykle konsekwentną, jeśli chodzi o drogę twórczą. Ta wystawa jest w jakiejś mierze ukazaniem jej wewnętrznej siły.
Wystawa Karoliny Szymanowskiej "15% abstrakcji", fot.organizatorów |
Wystawa Karoliny Szymanowskiej jest rzeczywiście niezwykle oryginalna i sprawi być może, że znowu się będzie mówić o Hannie Krzetuskiej, pozostającej w cieniu męża, a przecież godnej pamięci artystce i osobie… Jakie macie Państwo plany?
Będziemy kontynuować działalność wystawienniczą, ale chcemy również umieścić tutaj archiwum dokumentujące działalność i życie państwa Geppertów. Jesteśmy ogromnie wdzięczni panu Janowi Chwałczykowi, który jako pierwszy przekazał nam prace Hanny Krzetuskiej i Eugeniusza Gepperta. Będzie to archiwum fizycznie dostępne dla zainteresowanych, ale zaprezentujemy je także w formie zdigitalizowanej – w Sieci. Będziemy chcieli skatalogować i opisać prace, do których obecnie dostęp jest utrudniony lub niemożliwy, szczególnie gdy chodzi o twórczość Hanny Krzetuskiej. Wiemy, że zbiory są bardzo rozproszone, np. unikalne zdjęcia Mieszkania znajdują się w Centrum Historii Zajezdnia. Powstaje więc także mapa miejsc, gdzie znajdują się przedmioty należące do Geppertów lub z nimi związane.
Hanna Krzetuska, 1988, Wystawa Karoliny Szymanowskiej "15% abstrakcji", fot.organizatorów |
Ponadto chcemy pomieścić w tym archiwum dokumentację wszystkich wystaw i innych wydarzeń, które się tutaj odbyły. Wszystkie te informacje będzie można również znaleźć w naszym wirtualnych archiwum.
Dziękuję za rozmowę.
Hanna Krzetuska, Eugeniusz Geppert, fot. Art Transprent |
Więcej informacji o galerii Mieszkanie Gepperta znajdziecie TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz