wtorek, 7 maja 2019

14. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty - subiektywnie

Brawurowo opowiedziane groteskowe nowele, refleksje na temat sztuki wysokiej i kultury masowej, ucieczka od cywilizacji, dorastanie, społeczne mechanizmy opresji – wybrane tematy bogatej filmowej oferty.




Ważną rolą festiwalu filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty zawsze było przemawianie do widzów językiem obrazów układających się w nieschematyczny wzór. To znakomity sposób na wyrwanie ich z myślowych schematów i nakłonienie do osobistej refleksji. W tym upatruję sukces festiwalu, także tegorocznego. W związku z tym, zamiast tradycyjnych podsumowań, pragnę się przyjrzeć kilku wybranym filmom pod tym właśnie kątem.

Dzikie historie

"Dzikie historie"

W ramach przeglądu światowego kina Panorama obejrzałam przynajmniej kilka interesujących filmów. O ”Turyście” i  ”Wrogu”  pisałam w swojej pierwszej festiwalowej relacji. Sądzę jednak, że jest więcej takich, które zasługują na to, aby się przy nich chwilę zatrzymać. Należy do nich z pewnością argentyńsko – hiszpański film Damiána Szifróna: ”Dzikie historie”. Składają się nań brawurowo opowiedziane groteskowe nowele, z których pierwsza została zaprezentowana już w czołówce. Łączy je  zaś tytułowa ”dzikość”: wielka emocja prowadząca do tragicznego finału, a także specyficzny, czarny humor.

Już pierwsza opowieść, rozgrywająca się w samolocie, daje posmak tego, co potem nastąpi w kolejnych nowelach. Otóż zgromadzeni na niewielkiej przestrzeni pasażerowie odkrywają, że łączy ich osoba niewidzialnego bohatera – życiowego nieudacznika, który postanowił wziąć odwet za wszystkie swoje krzywdy i niepowodzenia. Uprowadza więc samolot z pasażerami, których na tę okoliczność zgromadził w jednym czasie i miejscu. I kiedy jego były psychiatra próbuje go odwieść od wypełnienia zaplanowanej zemsty, tłumacząc, że pasażerowie są niewinni i że źródeł jego niepowodzeń powinien doszukiwać się w opresyjnym dzieciństwie, widzimy parę siedzących w ogrodzie staruszków, do których właśnie zbliża się samolot…

Inna ”dzika historia”, która mi zapadła w pamięć, opowiada o tym, jak to banalna utarczka może przerodzić się w prawdziwy dramat. Rozpoczyna go utarczka pomiędzy dwoma mężczyznami podróżującymi samochodami świadczącymi bardzo wyraziście o ich statusie społecznym. Laluś w „wypasionej bryce” wymija ostatecznie typa w samochodzie dostawczym, śląc mu przy okazji odpowiedni epitet. Ma jednak pecha, bo ”łapie gumę” i tamten go dogania. Mimo przeprosin, niszczy z dziką satysfakcją elegancki samochód i postponuje jego właściciela. Ten, upokorzony i wstrząśnięty najpierw odjeżdża, ale w po chwili budzi się w nim dziki odwetowiec. No i dopiero wtedy  się zaczyna! W finale giną obaj w płonącym samochodzie. Kiedy na miejsce zdarzenia przyjeżdża policjant, widząc dwie przytulone do siebie, zwęglone czaszki , wysnuwa wniosek, że w grę musiało „wielkie uczucie”…

Wszystkie te opowieści mają jeden wspólny mianownik: ukazują w sposób żartobliwie – groteskowy, co by było, gdybyśmy niektóre nasze emocje, pragnienia i tłumione fantazje wprowadzili w czyn. Wszystkie nowele zawierają z jednej strony historie, które mogłyby się przydarzyć każdemu z nas, z drugiej zaś ich ekstremalna i „dzika” narracja sprawia, że traktujemy je raczej jako fantazje, znakomicie się przy tym bawiąc.

Sils Maria

"Sils Maria"

Również w ramach Panoramy obejrzałam film Oliviera Assayasa: ”Sils Maria”, z popisową rolą Juliette Binoche.
Film może budzić skojarzenia z „Wszystko o Ewie” Josepha L. Mankiewicza, ale jest o wiele głębszy i piękniejszy wizualnie. Bohaterką jest – podobnie jak w tamtym – starzejąca się aktorka. Inna jest jednak dramaturgia. Otóż główna bohaterka ma okazję zagrać po latach w tej samej sztuce, w której niegdyś debiutowała. Tym razem jednak musi wcielić się w postać swojej niegdysiejszej antagonistki, zaś w jej dawną rolę otrzymuje młoda gwiazda kina, znana ze skandalizujących zachowań.
Bohaterka, Maria Enders, wyjeżdża więc w góry, do posiadłości zmarłego autora sztuki  i przygotowuje się do roli w towarzystwie nieodłącznej asystentki. Przy tej okazji odkrywa w sobie inną Marię, tę, która zaczyna pojmować, czym musiała być ta rola dla jej partnerki sprzed lat, skoro tamta wkrótce potem umarła (samobójstwo?). Samotność, starzenie się, przemijanie są głównym tematem jej rozmyślań.

Film ma także charakter refleksji na temat roli sztuki we współczesnym świecie. Otóż okazuje się, że bez skandalizującej gwiazdy popkultury nie bardzo można liczyć na publiczność. To skandal gwarantuje, że do teatru przyjdą ludzie. Kultura masowa zdominowała bowiem tzw. kulturę wysoką. Żywiąc się nią, pozwala jej jednocześnie jeszcze funkcjonować. Czy to nie paradoks...?

Akcja opowieści  Oliviera Assayasa  jest osadzona w malowniczych szwajcarskich Alpach. Główna bohaterka pragnie zobaczyć unikalne zjawisko, o którym wspominał zmarły pisarz – jej przyjaciel i mentor: to wąż utkany z mgły, który o określonej porze dnia wypełnia dolinę. Zderzenie kultury z naturą nadaje filmowi dodatkową, metafizyczną głębię. To, co należy do porządku natury – zdaje się mówić reżyser – trwa, choć jest pozornie nietrwałe, to zaś, co należy do porządku kultury, zmienia się i odchodzi.

Spośród obejrzanych w ramach Panoramy filmów największe wrażenie zrobić na mnie ”Lewiatan” Andrieja Zwiagincewa – przypowieść i moralitet zarazem. Jest to jednak obraz tak  bogaty i ważny, że poświęcę mu osobny artykuł.

Cuda

"Cuda" w reż. Alice Rohrwacher

Część filmów spośród obejrzanych podczas Nowych Horyzontów zyskała uznanie i została już nagrodzona na innych festiwalach. Dotyczy to m.in. ”Cudów” Alice Rohrwacher, laureata Grand Prix na festiwalu w Cannes.

To kameralna historia pewnej nietypowej włoskiej rodziny, rozgrywająca się na toskańskiej wsi  i mająca cechy autobiograficzne. Główna bohaterka – kilkunastoletnia Gelsomina mieszka z dala od cywilizacji, w ukrytym zakątku na włoskiej prowincji. Ojciec – z pochodzenia Niemiec – i matka – Francuska wychowują swoje dzieci świadomie z daleka od cywilizacji. Mieszkają w prymitywnych warunkach, w starym opustoszałym domu i ciężko pracują fizycznie. Dotyczy to szczególnie najstarsza córki, która pomaga ojcu, zajmującemu się hodowlą pszczół. Jednak i na to odludzie trafia tzw. cywilizacja w postaci ekipy telewizyjnego show, które wydaje się dziewczynce szansą na wyjście z biedy i wejście w inny, piękniejszy świat. Zrobi wszystko, nawet wbrew woli ojca, aby się w tym świecie znaleźć. Nie rozumie, jak bardzo jest on sztuczny i wymyślony. Jej determinacja wiąże się także z marzeniami o uwolnieniu się spod władzy ojca, którego jest prawą ręką i ulubienicą. Aby ją zatrzymać, mimo braku pieniędzy, kupuje … wielbłąda – egzotyczne zwierzę, które odtąd zamieszkuje placyk przed domem, stanowiąc jego absurdalny dodatek.

Najpiękniejsze w tej filmowej opowieści są sceny związane z pszczelarstwem – wspaniale sfotografowane, pokazujące zarazem, jaka to żmudna i niekończąca się praca. Choć ojciec bohaterki uważa, że jest piękna. Jest to jednak jego świadomy wybór, nie jej. Mimo wszystko Gelsomina wydaje się być nie tylko bardzo pracowita i inteligentna, ale również silna i konsekwentna w dążeniu do celu. Marzy bowiem, by uratować rodzinę przed bankructwem i zdobyć wielką nagrodę w telewizyjnym teleturnieju prowadzonym przez tajemniczą Milly Catenę (Monica Bellucci). Radzi sobie z tym lepiej niż jej ojciec, który podczas trwania programu czuje się zagubiony i zaczyna opowiadać o końcu świata. Wtedy dziewczynka go z powodzeniem zastępuje.
”Cuda” to epicki film o dorastaniu, o zderzeniu natury ze sztucznym, wykreowanym przez media światem, a także o zmaganiach z naturą, które nie zawsze kończą się zwycięstwem człowieka.

Zjazd absolwentów

"Zjazd absolwentów"

W swoich pofestiwalowych refleksjach chciałabym jeszcze odnieść się do filmu ”Zjazd absolwentów”, szwedzkiej reżyserki Anny Odell, który otrzymał nagrodę dla najlepszego filmu w Międzynarodowym Konkursie Filmy o Sztuce.
Obraz ten  jest nie tylko fabularną próbą rekonstrukcji zjazdu absolwentów, na który artystka nie została zaproszona. Jest to także zapis indywidualnych spotkań z koleżankami i kolegami z klasy, w której Anna była nieakceptowana i poddawana różnym opresjom fizycznej i psychicznej natury. I nie chodzi tu tylko o rodzaj psychodramy, dzięki której autorka pragnie się po latach uwolnić od upiorów przeszłości. Nie chodzi też nawet o to, że pragnie sprowokować dawnych oprawców i tych, którzy na to milcząco zezwalali, do autorefleksji. Wydaje się, że Odell pragnie przede wszystkim poprzez swój film odsłonić mechanizmy powstawania sytuacji, w której grupa konstytuuje się wobec wybranej ofiary.

Obserwując reżyserkę, która po latach próbuje za wszelką cenę wypowiedzieć to, czego nie mogła zrobić będąc w sytuacji ofiary, miałam właściwie mieszane uczucia. Nie mogąc się uwolnić od przeszłości, grając ją i czyniąc z niej centrum uwagi, artystka sprawiała wrażenie zafiksowanej na tych wydarzeniach. Była w gruncie rzeczy zakładnikiem tamtej roli. Może lepiej byłoby po prostu wybaczyć… W każdym razie film ten cieszył się dużym zainteresowaniem, chętnie o nim dyskutowano, co świadczyłoby, że Anna Odell dotknęła istotnego problemu.

Wybrane przeze mnie filmy są zaledwie ułamkiem tego, co można było zobaczyć i przeżyć na Nowych Horyzontach. W dodatku jest to wybór całkowicie subiektywny, ale chyba tylko taki jest możliwy, jeśli chcemy uniknąć stylu sprawozdawczego. Sądzę jednak, że zaprezentowane tytuły warte są głębszej refleksji, o czym będzie się można przekonać, gdy pojawią się w zwykłym rozpowszechnianiu.

Artykuł ukazał się na portalu Kulturaonline w 2014 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Retransmisja wybranych koncertów Misteria Paschalia na antenie Dwójki

Festiwal muzyki dawnej Misteria Paschalia tradycyjnie gości na antenie Polskiego Radia. Dzisiaj w środę 24 kwietnia o godzinie 19.30 wysłuch...

Popularne posty