środa, 5 lutego 2020

Edyta Grudzińska: Brakuje mi słów na wiersz... /wywiad/

Rozmawiam z Edytą Grudzińską - poetką i psychoterapeutką - o tym, że czasami brakuje słów na wiersz, ale nie można nie opisać swojego życia bez udziału poezji. 

Edyta Grudzińska, fot. z archiwum rodzinnego


Barbara Lekarczyk-Cisek: Są takie zawody, jak muzyk, artysta malarz, rzeźbiarz, co do których nie mamy wątpliwości, czym zajmuje się uprawiająca je osoba. Czy jednak można to odnieść do poety? Czy czujesz się poetką?

Edyta Grudzińska: Ja miewam wręcz do siebie pretensję, że nigdy nie zdecydowałam się na jakąś specjalizację, że nie wykonuję konkretnego zawodu. Penetrowałam raczej różne obszary kultury, ale i życia, więc mogę o sobie powiedzieć, że bywam poetką.

Pamiętasz okoliczności, kiedy zaczęłaś pisać?

To było na przełomie szkoły podstawowej i średniej - jeden z moich wierszy, poświęcony Mamie, trafił na konkurs poetycki SM Polanka i tam poznałam Bolesława Langa, potem Czesława Rodziewicza i innych, którzy mnie zarazili poezją. Trafiłam też do Saloniku Trzech Muz na wrocławskich Karłowicach, gdzie poznałam innych poetów. Spotykaliśmy się w poniedziałki i co poniedziałek powstawał napisany wspólnie wiersz. Uczyliśmy się pisać. Poznałam wtedy Elę Kołodziejczyk, która tworzy do dziś i która namówiła mnie do wydania tomiku. Prowadziła wydawnictwo i w nim ukazał się mój pierwszy tomik. Złożony był z wierszy, do których byłam bardzo przywiązana, każde słowo było dla mnie znaczące, każdy wers, z niczego nie umiałam zrezygnować. Salonik to była to także okazja do poznania innych artystów, którzy swoimi pracami, słowem i obrazami, wpłynęli na mnie bardzo mocno. Ukształtowali mnie - tak to oceniam po latach. A poza tym odnajdywałam się tam i dobrze się z nimi czułam.


Tomik wierszy Świt uczuć, 2004


Czy z drugim tomem było podobnie?

Drugi tomik był już dojrzalszy. Przypadał na czas dokonywania ważnych  wyborów i tym razem duży wpływ wywarły na jego powstanie moje koleżanki i koledzy z liceum. Był to czas tworzenia się ważnych dla mnie przyjaźni. Co roku kupowałam kalendarz "Filipinki", w którym zapisywałam wiersze. Potem zaopatrywałam się w kalendarze w Empiku, wybierając inny kolor na każdy rok. Ten swoisty rytuał pozostał mi do dziś. Zapisuję sobie na początku roku, czego pragnę, do czego zmierzam i chodzi mi bardziej o sprawy istotne - duchowe, niematerialne. To rodzaj pamiętnika moich przemyśleń, emocji... Tak powstawały kolejne wiersze. Jednak im bardziej stawałam się dorosła, tym mniej pisałam. Aż do zupełnego zaniku.

Czy to oznacza, że nie miałaś już takiej potrzeby, czy też życie tak się potoczyło, że zagłuszyło w Tobie poetkę?

Chciałam to zamknąć (kiedy to mówi, jej głos drży)... Może w ten sposób "karałam się" za tę moją wszechstronność, którą postrzegałam jako nieuporządkowanie. Chciałam odtąd być "tylko" psychologiem, terapeutą, nie rozpraszać się na inne dziedziny. Z czasem jednak zrozumiałam, że to błąd. Bardzo długo myślałam, że to raczej moja słabość, rodzaj zagubienia i nawet próbowałam się jakoś ze sobą ułożyć - stworzyć jednolity cel. Najwięcej dała mi chyba znajomość psychologii. Jako trener-terapeutka miałam kiedyś superwizję, to znaczy, że ktoś obserwował fachowym okiem moje zajęcia, a nie - jak ktoś może sądzić - że miałam jakieś ekstra wizje (śmiech). Otóż moja superwizorka, Małgosia Jóźwiak, uświadomiła mi wówczas, że to dobrze jest być wszechstronnym, że można czerpać z różnych możliwości. Dopiero wtedy odkryłam w tym pewien potencjał. Jako psychoterapeutka korzystam teraz nie tylko ze specjalistycznej wiedzy, ale również z moich życiowych doświadczeń. Wykonywałam różne zawody: byłam kelnerką w barze osiedlowym, kasjerką, potem przygotowałam mnóstwo projektów i działań kulturalnych, prowadziłam imprezy na tysiąc osób, a także prowadziłam szkolenia w różnych środowiskach. Po latach zrozumiałam, że mogę czerpać bardzo wiele od napotkanych ludzi, a oni ze mnie.

Rozumiem, że nie udało Ci się wykreślić poezji ze swego życia?

To okazało się niemożliwe, zwłaszcza gdy pojawiły się różne życiowe kryzysy, w tym małżeński. Wtedy zrozumiałam, że pisanie jest mi niezbędne do życia. Poezja stała się dla mnie rodzajem rozmowy - o sobie i o świecie - z sobą samą, rozmowy, która pozwala mi zrozumieć własne relacje z ludźmi.  Psychologia nie wszystko mi wyjaśnia. Czasami zastanawiam się, czy moje pisanie nie wzięło się właśnie z próby opisania, a w konsekwencji zrozumienia swoich problemów w dzieciństwie. Wtedy inaczej nie umiałam. Ale jest to także efektem rodzaju wrażliwości, która z jednej strony pozwala mi wyczuć podskórnie czyjeś emocje, a z drugiej - znaleźć w pisaniu panaceum na ich opanowanie. Dlatego też powstał blog, na którym jest jednak więcej teorii niż poezji, ale wiersze pojawiają się na nim ciągle... Mobilizuje mnie także fakt, że różni ludzie je czytają.

A jak wygląda pisanie wierszy? Szkicujesz? Zapisujesz jakąś myśl i potem ją rozwijasz?

To się zmienia. Najpierw był długopis i kalendarz - zasiadałam z nimi do pisania. Czasami szukałam kluczowego słowa i otwierałam w tym celu Słownik język obcych (śmiech), po czym wokół tego słowa-klucza budowałam swoją wewnętrzną historię. Wiele zawdzięczam warsztatom choreoterapii, które pomogły mi w odkrywaniu siebie i nazywaniu emocji. Wiersze powstałe w tym okresie, a także obecnie, są "odklejone" od moich przeżyć i bardziej dotyczą tego, co widzę wokół siebie, co mnie porusza, denerwuje i co próbuję zrozumieć, pojąć, dlaczego jest właśnie tak. W dalszym ciągu jednak mam świadomość, że brakuje mi słów na wiersz. Ja ciągle siebie poszukuję. Wiem o sobie coraz więcej, a zarazem - paradoksalnie - coraz mniej. Pewnych spraw nie rozumiem i o tym teraz piszę wiersze.

Człowiek nie jest w stanie wszystko zrozumieć, najważniejsze, aby się dziwił światu, bo w ten sposób poddaje go (i siebie samego) refleksji... Czytałam niedawno Skrzydło anioła Jolanty Krysowatej, w którym jest mocno obecny wątek lekarza Tadeusza Partyki. Próbował ratować nieuleczalnie chorą koreańską dziewczynkę, a jednocześnie pisał o niej wiersze... Oboje od dawna nie żyją, a ta poezja pozostała jako świadectwo przeżyć i jest głęboko poruszająca, mimo upływu lat.

W poezji jest jakaś moc, której sama doświadczyłam, a raczej doświadczył jej mój mąż, kiedy przeczytał moje wiersze w momencie kryzysu naszego związku. Był bardzo poruszony i chyba to właśnie one pomogły mu lepiej mnie zrozumieć, otworzyły go... Mój drugi tom wierszy jest poświęcony właśnie jemu i naszej relacji. Mam świadomość, że obecnie moje życie jest szczęśliwe, spełnione - i pod względem osobistym, i zawodowym. Jeśli się teraz nad czymś zastanawiam, podejmując nowe wyzwania, to nad tym, czy nie zranię swoich bliskich. W konsekwencji musiałam z wielu rzeczy zrezygnować. Tego mnie nauczyły wiersze: że nie każda strata jest śmiercią i nie każda namiętność miłością.


Wraz z różnymi etapami życia podejmujemy różne tematy, zadania, często zupełnie nieoczekiwane. Czy także tego doświadczasz?

O tak! Przez ostatnie lata coraz ważniejszy staje się dla mnie temat Boga. Buduję relację z Nim, a jednocześnie mam świadomość kryzysu wiary, więc nie jest mi łatwo odnaleźć się w środowisku, w którym brakuje wiary lub jest ona odmienna. W pewnym momencie doświadczyłam wypalenia zawodowego i nie miałam najmniejszej ochoty poddać się terapii. W tym burzliwym czasie zwróciłam się właśnie do Boga. Z tego zrodziło się doświadczenie przeżywania Mszy św. w ramach odnowy w Duchu Świętym. W rezultacie postanowiłam, że postawię na rodzinę, będę bardziej obecna w domu, uporządkuję swoje życie. I tak się stało, choć nie było mi łatwo. Staram się też realizować swoje pasje i zainteresowania, ale w pewnych ramach. Służę pomocą terapeutyczną jeden dzień w tygodniu w moim prywatnym gabinecie, ale to już nie dominuje w moim życiu. Nareszcie mam czas na wiersze, na czytanie książek, zwłaszcza psychologicznych (śmiech). Wierzę, że spotka mnie w życiu jeszcze niejedno, bo nadal nie brakuje mi szalonych pomysłów. Mam także ochotę wydać kolejny tomik poezji, bo od czasu ostatniego uzbierało się ich sporo. Chciałabym nimi domknąć pewien etap mojego życia. Kiedyś byłam bardzo skupiona na sobie i na tym, co się we mnie dzieje, a ostatnio bardziej skupiam się na tym, co się dzieje wokół mnie.

Dziękuję za rozmowę.


Tomiki poezji Edyty Anny Grudzińskiej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Retransmisja wybranych koncertów Misteria Paschalia na antenie Dwójki

Festiwal muzyki dawnej Misteria Paschalia tradycyjnie gości na antenie Polskiego Radia. Dzisiaj w środę 24 kwietnia o godzinie 19.30 wysłuch...

Popularne posty