czwartek, 20 stycznia 2022

Tajemnica jest całością, która nas ogarnia. `Abakanowicz. Totalna` - o wystawie w Pawilonie Czterech Kopuł

"Abakanowicz. Totalna"  to druga (po ekspozycji Ewy Kuryluk) wystawa opowiadająca o życiu i poglądach na rolę sztuki wybitnej artystki, a zarazem kruchej kobiety, która przy bliższym poznaniu okazuje się być tytanem pracy, osobą bezkompromisową i wielką indywidualnością. Świadczą o tym nie tylko zgromadzone na wystawie prace pochodzące z różnych etapów jej twórczości, ale także filmy utrwalające ją przy pracy. Wspaniała, godna polecenia ekspozycja!

Magdalena Abakanowicz, "Ruda" (1970-1972), fragm.
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Działanie obrazem


Wrocławskie Muzeum Narodowe dysponuje największą ilością prac artystki - to ok. czterysta obiektów! Tak duży zbiór jest efektem wieloletniej współpracy Magdaleny Abakanowicz z Mariuszem Hersmandorferem - dyrektorem Muzeum Narodowego w latach 1983 - 2013. Jednakże przyjaźń tych dwojga zawiązała się jeszcze wcześniej, w latach 70. ubiegłego wieku, a dzieła artystki trafiały do Muzeum Narodowego od momentu jej debiutu, a zatem od lat 60. W ten sposób powstała imponująca kolekcja, która uprawnia kuratorki wystawy: Barbarę Banaś oraz Iwonę Dorotę Bigos do nazwania tej wystawy totalną. A wspaniały obiekt, jakim jest Pawilon Czterech Kopuł, umożliwił realizację tak ambitnego wyzwania. Przypomnijmy, że w 1912 roku Hans Poelzig  zaprojektował go w celu zorganizowania Wystawy Stulecia. Wielkoformatowe prace Magdaleny Abakanowicz  znalazły więc godne miejsce.

Prywatna opowieść o świecie


Kreacje wizualne stały się prywatną wypowiedzią, wyrażeniem stosunku do świata. Moja twórczość pokazuje lęki wywołane systemem, w którym spędziłam życie. (Magdalena Abakanowicz)

"Wystawa nie ma układu chronologicznego - stwierdziła podczas oprowadzania dziennikarzy Barbara Banaś. Staramy się pokazywać prace, które w jakiś sposób ze sobą rozmawiają, dyskutują... Skupiliśmy się na dwóch istotnych aspektach: wizualnym i dokumentalnym, stawiając na pierwszym miejscu działanie obrazem i tworzenie".

Każdy zwiedzający porusza się po wystawie z przewodnikiem, którego schemat przypomina nieco plan świątyni: z kruchtą, nawami bocznymi i częścią ołtarzową. Ta ostatnia otwiera się na ogród, w którym również znajdują się rzeźby artystki. Wystawę można zwiedzać we własnym tempie, zatrzymywać się przed obiektami, przysiąść na kanapach, aby obejrzeć filmy dokumentalne, pokazujące artystkę przy pracy albo po prostu kontemplując jej dzieło. Prowadzą nas także słowa napisane przez samą Abakanowicz - celne, skłaniające do refleksji.


Wystawa "Abakanowicz totalna", fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


Indywidualne/anonimowe, samotność w mnogości



Głowa nieprawdopodobnie narracyjna może być przedmiotem osobnych zamierzeń. (Magdalena Abakanowicz)

Pierwszą salę wypełniają zmieniające się fotografie Magdaleny Abakanowicz, przedstawiające ją jako dziecko, młodą, piękną kobietę, wreszcie - osobę dojrzałą. Owej zmienności twarzy artystki towarzyszą "Portrety anonimowe" - bezimienne, zmultiplifikowane figury ludzkie. pozbawione indywidualnych rysów, przypominające zastygłe maski, a materiał, z jakiego są wykonane, podkreśla ulotność egzystencji, jej kruchość. Stanowią najczęstszy motyw twórczości artystki.

Z czasem owe twarze-totemy zostaną zastąpione przez ludzkie sylwetki pozbawione głów, jak choćby najsłynniejszy "Tłum".

W tłumie bezgłowych postaci chciałam skonfrontować człowieka z samym sobą, z jego samotnością w mnogości - powie artystka.

Magdalena Abakanowicz, "Tłum", 1986-1994, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


Tłumowi postaci pozbawionych indywidualności towarzyszy film zatytułowany "Katarsis",  Tytuł został zaczerpnięty z pism Arystotelesa i przewrotnie nawiązuje do dramatycznej kondycji człowieka, jego zbiorowej tożsamości i problemów związanych z cielesnością. Otóż w 1985 roku Abakanowicz wykonała trzydzieści trzy monumentalne postaci z brązu. Brąz zapewnia im długie, chciałoby się powiedzieć: wieczne trwanie. Tworzą rodzaj przestrzeni kontemplacyjnej, w której człowiek, poruszając się, ma możliwość snucia refleksji na temat otoczenia i samego siebie. Sama artystka pragnęła, aby postacie wywoływały niepokój, a może także świadomość siły bezruchu. 

Natomiast teka grafik, wydana we Florencji w ilości 120 egzemplarzy, sygnowanych przez artystkę - stanowi rodzaj komentarza do do owej ekspozycji. Dokument utrwala powstanie i ekspozycję plenerową "Katarsis", a obejrzenie go na dużej powierzchni ściany robi niezwykłe wrażenie...

Pracując nad „Katarsis” artystka snuła takie oto refleksje:

Między mną a materiałem, z którego tworzę, nie ma pośrednictwa narzędzia. Wybieram go rękami. Rękami kształtuję. Ręce przekazują mu moją energię. Tłumacząc zamysł na kształt, zawsze przekażą one coś, co wymyka się konceptualizacji. Ujawnią nieuświadomione.

Kolejne obiekty uzmysławiają, że owa redukcja człowieka postępuje. Widzimy więc grupę postaci, która siedzi w pozycji odwróconej plecami - bierne sylwetki, brak możliwości komunikacji, a po przeciwnej stronie  - zdjęcia z ekspozycji przygotowanej przez Abakanowicz - te same sylwety nad morzem...

"Plecy", 1976, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

 

Wizja świata i żyjącego w nim człowieka jest w twórczości Magdaleny Abakanowicz ogromnie pesymistyczna. Dotyczy to również rozmaitych form, np. "Koła z liną". 

Lina jest dla mnie jak zastygły organizm - konstatuje artystka - jak muskuł pozbawiony energii. [...] Czuję w niej siłę, którą niesie z sobą każdy obiekt spleciony z włókien tak jak drzewo, ręka człowieka, skrzydło ptaka - wszystkie zbudowane z niezliczonej ilości współdziałających ze sobą elementów.

Kiedy oglądamy potężne koło i wypełniająca powierzchnię całej sali grubą linę, nie mamy wątpliwości, że ta deklaracja jest prawdziwa. Toporne, składające się z wielu elementów koło, wydaje się z bliska mało estetyczne, a jednak ma w sobie wielka energię.

"Koło z liną" (1973), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Abakany - piękno nieużyteczne


Zaczęłam tkać, ale po to, żeby z tkactwa zrobić sztukę, nadać im inny sens wbrew wszystkim przyzwyczajeniom i nawykom. Chciałam oderwać tkactwo od wszelkiej użytkowości, zrobić niezależny obiekt. Udało mi się: powstały kompletnie nieużyteczne, nieutylitarne abakany - napisze artystka.

Już w dzieciństwie pragnęła być częścią czegoś większego, jakiegoś organizmu, toteż kiedy zamieszkała z mężem w małej kawalerce, zaczęła malować olbrzymie płótna, bo … mogła się wokół nich przechadzać. To dawało poczucie przestrzeni. Z czasem jednak płaskość zaczęła ją przygnębiać i zrodziła tęsknotę za trzecim wymiarem. Zaczęła więc tkać i zszywać kawałki tkaniny. W ten sposób powstawały wielkie, miękkie rzeźby, a raczej antyrzeźby, jak je nazwała. Nikt tego wtedy nie robił ani też nie uznano by tych reliefowych płócien za sztukę, ale można było przynajmniej, jak w dzieciństwie, wejść do środka rzeźby i stać się na chwilę jej częścią. Tak powstały abakany, określane przez artystkę jako przestrzeń kontemplacji. Były jej oryginalnym odkryciem, toteż przejęły od niej nazwę. 

Abakan jest wymagający twierdziła. Potrzebuje szczególnej troskliwości i szczególnej ekspozycji. Nie nadaje się na ścianę, do dekoracji. Do niczego się nie nadaje.

Wprawdzie wszystkie pokazane na wystawie obiekty robią wrażenie, ale najbardziej uderza piękno i tajemnica abakanów. Ich ogromne rozmiary, rozmaita kolorystyka, piękno detalu, a wreszcie ich tajemnicza wymowa - przykuwają uwagę, do tego stopnia, że nie chce się od nich odchodzić... 
Oczywiście największe wrażenie robi "Abakan żółty" - perła kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. 

"Abakan żółty" (1970-1975), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Został wyeksponowany osobno - i słusznie, bo można dzięki temu skupić się tylko na nim, pomedytować, pozwolić wyobraźni na swobodne skojarzenia... 
Ale także pozostałe abakany przykuwają uwagę. Dobrane parami, zawieszone obok siebie ciemne tkaniny - również budzą rozmaite skojarzenia, tworząc przestrzeń dla nas zamkniętą albo - przeciwnie: zapraszając niejako, aby się w nich ukryć. Abakany - postacie męskie i kobiece, ogromne kokony, które ledwo majaczą w ciemnościach, ale gdy się do nich zbliżymy, zdają się zapraszać do swego wnętrza.

Abakan - Czarne ubranie z workami (1974), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek


 
Abakan - Ubranie czarne okrągłe (1974), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Ponieważ wychodzę z założenia, że każdy zwiedzający tę wystawę powinien odkryć "swoją" Abakanowicz, nie będę jej opisywała w całości, lecz skupię się na wybranych subiektywnie fragmentach. Moją uwagę zwróciła także "Klatka" i towarzysząca jej tkanina "Trybuna Ludu". Obydwa obiekty nawiązują do sytuacji stanu wojennego.  Pierwsza wersja została zaprezentowana na wystawie "Czas widzenia" w Gdańsku, podczas I Krajowego Zjazdu NSZZ "Solidarność". W tle zobaczymy tkaninę "Życie Warszawy",  która powstała w 1973 roku i nabiera szczególnych znaczeń w takim sąsiedztwie.

"Klatka" (1981), "Życie Warszawy" (1973), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Tajemnica jest całością... Tworzę ze światła


Kiedy wejdziemy do ostatniej sali, zobaczymy leżące na podłodze pierwotne kształtem formy - to "Embriologia" - formy organiczne przypominające jaja albo kokony. Artystka pisała o nich:

Embriologia.(…) Nałóg objaśniania wszystkiego jest katastrofą naszego czasu. Nie należy utożsamiać tajemnicy z problemem. Problem można podzielić na strefy poddające się analizie, tłumaczeniu, a tajemnica jest całością, która nas ogarnia, choć niechętnie się do tego przyznajemy.

Tytuł i kształt tej pracy sugerują formy życia spowite kokonem, jeszcze niegotowe do wyłonienia się i rozkwitu. Otacza je duża, swobodna przestrzeń, a padające z przeszklonych drzwi  i okien światło - w zależności od pogody i pory dnia - dopełnia niejako sens tej instalacji. Gdzieś w tle, za oknami, majaczą figury Rycerzy króla Artura, stojące swobodnie w plenerze, tworząc dodatkowy kontekst dla ekspozycji. 

"Embriologia", 1978-1980, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Ludzie nie odbierają obiektów, a właśnie przestrzeń, którą tworzę z napięć pomiędzy obiektami, z pustki, ze światła. (Magdalena Abakanowicz)

"Abakanowicz. Totalna"  to druga (po ekspozycji Ewy Kuryluk) wystawa opowiadająca o życiu i poglądach na sztukę i człowieka wybitnej artystki, a zarazem kruchej kobiety, która przy bliższym poznaniu okazuje się tytanem pracy, osobą bezkompromisową i wielką indywidualnością. Świadczą o tym nie tylko zgromadzone na wystawie prace z różnych etapów jej twórczości, ale także filmy utrwalające ją przy pracy. Wspaniała, godna polecenia ekspozycja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

59. Międzynarodowy Festiwal Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju

Już w czerwcu kolejna (pięćdziesiąta dziewiąta!) odsłona Międzynarodowego Festiwalu Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju! Festiwal hołdu...

Popularne posty