poniedziałek, 30 października 2017

WROSTJA 2010: Od „Roku magicznego myślenia” do „Piaskownicy”

Zakończone 23 listopada 44. Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora dostarczyły widzom wielu niezapomnianych wrażeń. Ten rodzaj interakcji, jaką daje żywy spektakl, możliwość obcowania z różnymi tekstami, obserwowanie aktorskiego kunsztu, gdy twórca opowiada o świecie i o sobie – są to skarby nieprzeliczalne i niemożliwe do rzetelnego opisania. Ale spróbuję dokonać „niemożliwego”…

logo WROSTJA 2010

Jak w przypadku każdego festiwalu, mnogość propozycji staje się czasem udręką. Co wybrać, jeśli nie można obejrzeć wszystkiego… Przyznam, że wszystkie obejrzane przeze mnie spektakle były na swój sposób interesujące.

Podobał mi się  młody aktor słowacki Lukas Śeptak, który zmagał się  z tekstem „Listu do ojca” F. Kafki, wykorzystując na różne sposoby światło (inne, gdy grał Franza, inne, gdy wcielał się w postać Ojca), czarny kub, drabinę, gdy „ogrywał” te przedmioty na różne sposoby. Jednak ani ciało, ani twarz nie przekonały mnie, że to neurotyczny, rozdarty kompleksami i lękami Franz Kafka.

Uwiodła mnie egzotyczna Egipcjanka  Samaa Ibrahim historią sprzątaczki, która dzięki swojej wrażliwości i empatii, zamienia się każdego wieczoru w Carmen, bo tragiczny los zdaje się być jej własnym. Zupełnie dobrze zaśpiewane partie z „Carmen” Bizeta, brawurowe balansowanie między tragizmem a komizmem. Nie przeszkadzały mi nawet potoki słów, których nie rozumiałam (na tablicy ukazywał tzw. sens ogólny), a które pieściły ucho swoją melodią skargi. 

"Rok magicznego myślenia" Ewy Błaszczyk - katharsis w teatrze

Jeśli jednak miałabym odpowiedzieć, co poruszyło mnie i porwało na tyle, że nie myślałam o tym, że jestem na przedstawieniu, ale czułam, że aktor zagarnął mnie całą, to wymieniłabym dwie sztuki: „Rok magicznego myślenia” w interpretacji Ewy Błaszczyk oraz „Piaskownicę” w wykonaniu Rosjanina Wsiewołoda Czubenki. Skrajnie różne: począwszy od tego, że autorką pierwszego monodramu jest Joan Didion – dojrzała pisarka, która zawarła w swojej prozie dramat przeżywany po śmierci męża, a potem – córki.  „Piaskownicę” natomiast napisał zaledwie 22-letni wówczas (2001 rok!) Michał Walczak

Ewa Błaszczyk w Roku magicznego myślenia, fot. WROSTJA

Ewa Błaszczyk jest szczególnie predestynowana do tego, aby sięgnąć po pamiętnik Didion, ponieważ obie opowiadają tę samą, własną, historię… Spektakl staje się rodzajem psychodramy, jak pamiętnik stał się zapisem traumy pisarki, która przez nazwanie pewnych spraw i swoich stanów próbuje zapanować nad rzeczywistością, w której życie stało się niemożliwe, nie do udźwignięcia. Co więcej, płynące ze sceny słowa dobitnie uświadamiają nam, że „to” może zdarzyć się każdemu z nas, że zdarza się każdemu. Bo przecież nasi bliscy odchodzą, tracimy ich, czasami tak nagle, że nie jesteśmy na to przygotowani. Czy zresztą można być na to gotowym?  

Ewa Błaszczyk jest z pewnością znakomitą aktorką (niezapomniane role w filmach Saniewskiego), ale jednocześnie to osobowość, która JEST na scenie i ma się paradoksalne wrażenie (ale Wielki Teatr jest sztuką paradoksu), że mówi prawdę – o życiu, o człowieku, że dzieli się sobą… To jest tak, jak gdyby teatr ponownie stał się sztuką przynoszącą widzom/uczestnikom katharsis. Wtedy kostium, światło czy rekwizyt stają się w zasadzie „niewidoczne” – służą Wielkiej Sztuce.

Podwójna "Piaskownica" Michała Walczaka

A na antypodach tego przeżycia zupełnie inny spektakl – „Piaskownica”. Błyskotliwy, zabawny, a przecież wcale nie płytki. Dla mnie to rodzaj zapisu doświadczenia pokoleniowego. Michał Walczak portretuje w osobie głównego bohatera pokolenie mężczyzn (trzeba to wyraźnie podkreślić), dla których wzorcem osobowości nie jest ani żaden bohater narodowy, ani literacki, jest nim natomiast heros kultury masowej – Batman. Dawni bohaterowie byli jednak pełnowymiarowi i tragiczni. Jeśli Konrad Wallenrod zakładał maskę mściciela, to nie czuł się w niej komfortowo i był nieszczęśliwy. Dopiero w akcie samobójczym wyzwala się od supremacji maski i odzyskuje utraconą jedność życia. Batman tymczasem nie cierpi z tego powodu, że jest skazany na samotność i ukryty za maską nietoperza. Nie przeżywa też dylematów sumienia. 

Współczesne pokolenie mężczyzn – zdaje się mówić w swoim debiutanckim utworze Walczak – nigdy nie opuściło piaskownicy, żyje w świecie wykreowanym przez wytwory kultury masowej, gdzie nie ma miejsca na tragizm istnienia, na dylematy wyborów, dlatego nigdy nie dorasta. Co więcej, to świat singli, którzy w „swojej piaskownicy” goszczą niechętnie osoby płci odmiennej.

Należy dodać, że widzowie WROSTJA mieli okazję zobaczyć „Piaskownicę” w różnych interpretacjach, co samo w sobie jest ciekawym doświadczeniem. Najpierw obejrzeliśmy "Miłkę" według scenariusza i w reżyserii Krzysztofa Grabowskiego, również wykonawcy tego monodramu.

Krzysztof Grabowski w "Miłce", fot. WROSTJA

Mnie jednak porwała znakomita interpretacja "Piaskownicy" Wsiewołoda Czubenko, w reżyserii Stanisława Melskiego. 

Czubenko - na pierwszy rzut oka pozornie bez tzw. warunków – nieco podtatusiały aktor średniego pokolenia, ale już momencie, gdy prężąc pierś wskoczył na ławkę jako Batman, zaczął się prawdziwy koncert gry. Sceny, będące małymi miniaturowymi perełkami, oddzielone były za pomocą światła i muzyki. Zapasy Batmana ze światem ludzi złych lub nieudaczników były w interpretacji Czubenki zmaganiami z samym sobą. Ich komizm był powalający. Przede mną ryczał ze śmiechu młody człowiek z kucykiem. To, co Czubenko wyrażał mimiką, kiedy z Protazego stawał się Miłką w scenie palenia papierosa, kiedy był zwycięskim Batmanem albo Batmanem pokonanym, dziewczyną ratującą go na pustyni albo zakompleksionym pracownikiem NASA – tego opisać nie sposób… Wirtuoz po prostu! Kiedy wyszedł ukłonić się wiwatującej publiczności, która głośno skandowała: „autor!”, z krzesełka przede mną podniósł się ów głośno zaśmiewający się młody człowiek z kucykiem, którym okazał się sam Michał Walczak. Życie lubi takie pointy. Teatr także.

                                      Wsiewołod Czubenko w Piaskownicy, fot. WROSTJA

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu PIK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkicownik Stanisława Witkiewicza zabytkiem miesiąca w Muzeum Podlaskim w Białymstoku

Zabytkiem miesiąca w maju jest Szkicownik Stanisława Witkiewicza, Obiekt do końca miesiąca można oglądać w białostockim Ratuszu.  Z tych pra...

Popularne posty