poniedziałek, 20 sierpnia 2018

"Fuga" Agnieszki Smoczyńskiej na podobieństwo utworu muzycznego /recenzja filmu/

Tytułowa Fuga przypomina swoim kształtem fugę muzyczną - polifoniczną opowieść o samotności, ucieczce od dotychczasowego życia, o powrotach, o miłości, nienawiści, o strachu przed prawdziwym życiem i o tęsknocie za nim.


Podczas 18. MFF Nowe Horyzonty miałam okazję obejrzenia kilku interesujących filmów jeszcze przed ich oficjalną premierą. Wśród nich dwie znakomite polskie produkcje: Jak pies z kotem w reżyserii Janusza Kondratiuka oraz najnowszy film reżyserki młodszego pokolenia - Agnieszki Smoczyńskiej.Fuga.

Zanim odbyła się jego polska prapremiera na Nowych Horyzontach, film miał światową premierę w Cannes, pojawił się też na festiwalu w Karlowych Varach i wiadomo już, że będzie rozpowszechniany w Szwajcarii, Danii, Norwegii, Szwecji, Czech, Litwie, Kanadzie oraz w ...Chinach.

kadr z filmu Fuga, prasowe

Kameralny dramat może zaskoczyć tych, którzy zwykli postrzegać kino reżyserki przez pryzmat Córek dancingu (2015). Podczas spotkania z twórcami po seansie Fugi okazało się jednak, że scenariusz odtwórczyni głównej roli, Gabrieli Muskały, czekał na realizację aż siedem lat (!).

Fuga od pierwszej sceny jest filmem z tzw. drugim dnem. Opowiada historię kobiety, która "zgubiła" tożsamość. Słowo "fuga" oznacza po łacinie "ucieczkę", a w  terminologii medycznej zwykło się tak określać pewien rodzaj zaburzenia nerwicowego. Ta wieloznaczeniowość tytułu została w filmie znakomicie spożytkowana. Po Córkach dancingu Agnieszka Smoczyńska nadal eksperymentuje z językiem filmowym, dzięki czemu opowiedziana przez nią historia nie jest psychologicznym banałem o problemach w rodzinie, ale staje się wielopiętrową opowieścią egzystencjalną, którą można interpretować na różne sposoby.

Już pierwsza scena filmu - mocna i wstrząsająca - wprowadza nas w jego mroczny klimat. Z czeluści kolejowego tunelu wyłania się jak we śnie kobieca  postać, ubrana dość dziwacznie jak na podróżną i bez bagażu. Z trudem pokonuje wysoki peron, po czym kuca i publicznie siusia... Wygląda, jakby pojawiła się z innej rzeczywistości. Ludzie odsuwają się z niesmakiem, przechodzą oglądając się. Potem widzimy ją w jakimś zamkniętym ośrodku, w którym lekarz próbuje dociec jej tożsamości, ale bez skutku. Metody zawodzą, toteż doktor wpada na pomysł, aby pokazać "trudną pacjentkę" w programie telewizyjnym "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Dwa lata bezskutecznych prób określenia tożsamości zostaną dzięki temu zwieńczone sukcesem: dzwoni telefon - kobieta zostaje rozpoznana przez ojca.

Gabriela Muskała w filmie Fuga w reż. Agnieszki Smoczyńskiej
Pierwszy dom, do którego zostaje przywieziona, okazuje się być domem rodziców. Bohaterka nie rozpoznaje go. Nie poznaje też członków rodziny, w tym męża i synka. Nie sprawia przy tym wrażenia osoby zalęknionej czy zagubionej, a jej zachowania i relacje stają się momentami źródłem subtelnego humoru. Obserwujemy jej ciepłe relacje z ojcem, opiekuńczą matkę, która polskim zwyczajem zaopatruje liczną rodzinę w różne przysmaki. Pomiędzy małżonkami nie ma żadnej "chemii" - zachowują się jak obcy ludzie. Obserwujemy również sceny ukazujące tkwiące w tym związku pokłady agresji, a także tę "trzecią", która okazuje się być ... przyjaciółką bohaterki, jej koleżanką z pracy. Również chłopiec nie przyjmuje do wiadomości, że Alicja (tak nazywa się bohaterka grana przez Gabrielę Muskałę) jest jego matką. Rozwój akcji jest nieoczywisty - kobieta, pomimo kruchości i delikatności, które kojarzymy z aktorstwem Gabrieli Muskały, okazuje się nad wyraz twarda i zdecydowana. Powoli odzyskuje swoją pozycję w rodzinie. Wiele scen w tym filmie ma oniryczny charakter - z okruchów snów budzą się wspomnienia. Wreszcie następuje przełomowy moment, kiedy małżonkowie z dzieckiem znajdują się na plaży nad brzegiem morza. Jest nastrojowo i pogodnie, kiedy nagle mężczyzna z chłopcem znikają. Alicja rozpaczliwie ich woła, a kiedy odnajduje ich w końcu na schodkach prowadzących na molo, okaże się, że na nią czekają i witają radośnie. Powoli zmierzamy do mrocznego rozwiązania, którego jednak nie zdradzę.

kadr z filmu
Istotną rolę spełniają w filmie pejzaże - dom i jego otoczenie. O ile przyroda jest dzika, piękna i daje perspektywę, o tyle dom jest szpetny, pozbawiony duszy - nie można czuć się w nim dobrze. Dopiero w ostatniej scenie, kiedy Alicja bawi się z synem w podróż okrętem, czujemy, że wszystko się zmieniło, że tych dwoje łączy silna więź. I choć nie ma w tym filmie typowego happy andu, czujemy, że pękł wrzód obcości i że kobieta wróci do domu, bo to jest już jej dom, jej rodzina.

Tytułowa ucieczka przypomina swoim kształtem muzyczną fugę - polifoniczną opowieść o samotności, ucieczce od dotychczasowego życia, o powrotach, o miłości, nienawiści, o strachu przed prawdziwym życiem i o tęsknocie za nim. W fudze temat decyduje o kształcie wszystkich kontrapunktów, łączników i wszelkiego rodzaju motywów. Sądzę, że film Agnieszki Smoczyńskiej ma taki właśnie charakter. Należałoby dodać, że temat główny wprowadza bohaterka, fenomenalnie zagrana przez Gabrielę Muskałę. Pozostałe postaci: mąż, syn, rodzice, kochanka męża - stanowią kontrapunkty. Całość filmu wieńczy koda, będąca rodzajem podsumowania tego, co się wydarzyło, a co jest dla widza impulsem do przemyśleń.

trailer filmu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 22-24.11.2024

Muzeum Narodowe we Wrocławiu zaprasza w nadchodzący weekend na dwa wykłady – dra Dariusz Galewskiego o sztuce bizantyjskiej (w ramach cyklu ...

Popularne posty