We wszystkich kulturach dom symbolizuje schronienie, miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie. Obraz domu, który zapamiętaliśmy z dzieciństwa, towarzyszy nam na ogół przez całe życie. O tym, że jest doświadczenie uniwersalne, świadczy fakt, że słowo dom jest jednym z najstarszych pojęć i występuje we wszystkich językach, także w najdawniejszych. Na przykład w języku irańskim – dam, w sanskryckim również dam, greckim – domos, czy w łacińskim - domus.
|
Dwór w Żelazowej Woli, pierwotnie będący oficyną dworską , fot. Wikipedia |
Dom jest także symbolem rodu, dynastii. W wielu kulturach, określenie dom ojca oznaczało pochodzenie człowieka. W słowniku etymologicznym języka polskiego znajdziemy interesującą informację o tym, że słowiańskie słowo ród, znaczyło pierwotnie tylko „traf szczęśliwy”, „powodzenie”, „przyrost” i było nazwą bożka szczęścia, losu. Dopiero z czasem słowo ród zmieniło znaczenie i zaczęto kojarzyć je ze słowem krewny. W tym znaczeniu pojawia się on w Biblii Leopolity oraz Wujka.
Zarówno dom jak i rodzina pojawiają się w różnych znaczeniach w literaturze. W Iliadzie Homera słowo dom występuje 103 razy, co dowodzi, że starożytni Grecy przywiązywali do niego dużą wagę. Wartość domu rozumianego jako rodzinne gniazdo znajdziemy także w drugiej epopei Homera – Odysei. Tytułowy bohater powracający do rodzinnej Itaki stał się symbolem człowieka wędrownego, który po latach doświadczeń wraca do Ojczyzny i do rodziny.
Pojęcie domu kojarzy się nie tylko z gniazdem rodzinnym, ale również z Ojczyzną, która szczególnie w okresie romantyzmu była traktowana jako utracony dom. W większości wypadków obraz domu i dzieciństwa jest doświadczeniem ważnym i pozytywnym w życiu człowieka. Dom symbolizuje azyl, schronienie, kojarzy się z bezpieczeństwem. Niekiedy pozostaje tylko we wspomnieniu. W niektórych przypadkach jednak dom dzieciństwa ukazuje swoje drugie oblicze, za którym kryje się samotność, strach i różne traumatyczne przeżycia. W wierszu mój dom jest teraz pełen zasadzek Halina Poświatowska zdaje mówić, że mimo pozorów spokoju i poczucia bezpieczeństwa, dzieciństwo nie jest wolne od lęków i marzeń o innym lepszym świecie. Przywoływanie wspomnień z rodzinnego domu może się okazać powrotem do doświadczeń trudnych, z którymi bohater nigdy się nie uporał.
Dom jest obrazem o niezwykłej głębi. W kulturze tradycyjnej jawi się on jako kosmos, azyl, łono matki, ale również jako więzienie, siedziba sił demonicznych i złych mocy.
Litwo, ojczyzno moja!
|
Soplicowo, plan filmowy "Pana Tadeusza" w reż. Andrzeja Wajdy |
Pojęcie domu kojarzy się nie tylko z gniazdem rodzinnym, ale również z Ojczyzną, która szczególnie w okresie romantyzmu była traktowana jako utracony dom. Takim właśnie domem – ostoją polskości było Soplicowo w epopei Adama Mickiewicza Pan Tadeusz. Już na wstępie Inwokacji padają pamiętne słowa: „Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie. // Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, // Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie // Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie”.
O domostwie Sopliców czytamy już na początku poematu:
„Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, // Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, // Stał dwór szlachecki”.
Zatem to dwór szlachecki z jego charakterystycznym otoczeniem stanowi symbol polskości. Drewniany, pobielany, otoczony drzewami, przede wszystkim topolami i brzozami – zagości na stałe w wyobraźni Polaków. Badacze twierdzą, że pierwowzorem Soplicowa są Tuhanowicze, a przyjazd panicza Tadeusza, który rozpoczyna poemat, jest wiernym odwzorowaniem autentycznej sceny pierwszego spotkania Mickiewicza z Marylą Wereszczakówną – jego wielką miłością i muzą.
|
Soplicowo, plan filmowy "Pana Tadeusza" w reż. Andrzeja Wajdy |
Cechą wyróżniającą dworek w Soplicowie jest nie tylko jego swojski, typowo polski krajobraz, ale również obecność tradycji. Otóż kiedy Tadeusz mija bramę, która jest otwarta, jakby podkreślając gościnność, wchodzi do wnętrza domu i przekonuje się, że wszystko jest jak dawniej – na swoim miejscu: portrety wielkich patriotów wywodzących się z Litwy – Tadeusza Kościuszki, Rejtana i dowódców z czasów insurekcji kościuszkowskiej – Jakuba Jasińskiego i Tadeusza Korsaka. Zaś stary kurantowy zegar gra mazurka Dąbrowskiego. Patriotyczną edukację pobierano przede wszystkim w domu, często wprost od ojców, wujów, którzy walczyli o wolną Polskę. Przechowywano pamiątki, które przywoływały postaci patriotów godnych szacunku i naśladowania przy każdej okazji, np. w karczmie ks. Robak wyjmuje tabakierę i opowiada, w jakich okolicznościach i kto mu ją ofiarował. Wykładem historii Polski jest także w poemacie gra Jankiela na cymbałach. Polskie są również kultywowane obyczaje, o których mowa przy każdej okazji: polowanie, powrót z lasu w odpowiednim szyku, a przede wszystkim uczty. Mickiewicz szczegółowo opisuje potrawy, które pojawiały się na pańskich stołach, a nawet podaje przepisy kulinarne. Uczta jest szacownym ceremoniałem towarzysko – kulinarnym.
|
Soplicowo, plan filmowy "Pana Tadeusza" w reż. Andrzeja Wajdy |
Pana Tadeusza rozpoczyna i kończy uczta. Jej przebieg odbywa się według surowo przestrzeganych zaleceń wynikających z tradycji staropolskiej. Rozpoczynało je rytualne wejście gości i zajmowanie miejsca przy stole według rangi. Bardziej uroczyste uczty rozpoczynano polonezem, jak to ma miejsce w ostatniej księdze
Pana Tadeusza. Wznoszono toasty, których ranga i kolejność była istotna. Gerwazy, który przywołuje chwalebne tradycje hucznych biesiad w zamku Horeszków, przypomina też sceny wznoszenia toastów, z których „Pierwszy wiwat za zdrowie króla Jegomości// Potem prymasa, potem królowej Jejmości…” Obyczaje związane ze stołem i biesiada były ściśle związane z polską kulturą szlachecką, więc w czasach niewoli miały wydźwięk patriotyczny. Uczta w Panu Tadeuszu gromadzi w jednym miejscu ludzi ze sobą skłóconych, jednoczy ich, stając się symbolem narodowego pojednania.
Bronowicka chata
|
"Wesele" stanisława Wyspiańskiego w reż. Andrzeja Wajdy |
Niewola narodowa sprawiła, że temat Polski i Polaków powraca również i później – w okresie Młodej Polski. Wówczas to bronowicka chata stanie się jej symbolem. Pisząc swój dramat,
Stanisław Wyspiański nie tylko upamiętnił ślub Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, ale przestawił w postaci symboli polskie problemy Anno Domini 1901. Od tamtej pory „mówimy Weselem”, a wielu twórców, którzy chcą coś o Polsce i Polakach powiedzieć, nawiązuje do tego dramatu.
W klimat polskości wprowadzają nas już didaskalia dramatu, w których autor – malarz przede wszystkim – zobrazował „polską chatę”. Jest noc listopadowa, która kojarzy się nie tylko z powstaniem 1830 roku, ale także z Mickiewiczowskimi
Dziadami. Słychać muzykę i gwar dobiegające z sąsiedniej izby. „I cała uwaga osób, które przez tę izbę – scenę przejdą, zwrócona jest tam, ciągle tam; zasłuchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polską nutę… (…) taniec kolorów, krwawych wstążek, pawich piór, (…) barwnych kaftanów i kabatów, nasza dzisiejsza wiejska Polska”. Tę Polskę prezentują „święci obrazkowi”, Matejkowski „Wernyhora” i „Racławice”, a także „złożone na krzyż szable, flinty, pasy podróżne, torba skórzana”. Jest także stolik empirowy z resztkami brązów, stary alabastrowy zegar „dźwigający złocony krąg godzin; nad zegarem portret pięknej damy w stroju z lat 1840”. Są też szczególnie ważne dla Polaków obrazy: Matki Boskiej Ostrobramskiej oraz Matki Boskiej Częstochowskiej „w koralach i koronie polskiej Królowej, z Dzieciątkiem, które rączkę ku błogosławieństwu wzniosło.” Symbole Polski dawnej, szlacheckiej, symbole wiary, nieodłącznie z historią Polski związane.
|
"Wesele" stanisława Wyspiańskiego w reż. Andrzeja Wajdy |
Na weselu w podkrakowskiej wsi spotkali się chłopi i wywodząca się ze szlachty polska inteligencja. Wyspiański pokazał ich wzajemną nieufność i brak zrozumienia. Dotyczy to państwa młodych. On, inteligent, dla którego żona jest piękną lalką przebraną w krakowski strój, ona – nie bardzo rozumiejąca, czemu mąż tyle mówi. Dostało się wszystkim: „panom” – że traktują chłopów z pogardą i chcieliby w nich widzieć postacie z sielanki, że mogliby wiele uczynić, ale „oni nie chcom chcieć”. Dostało się też „chłopom” – że mocni w gębie, a do czynu niezdolni, że nade wszystko dbają o „czapkę z piór”, toteż gubią złoty róg, a naród ostatecznie zapada w sen i snuje swój chocholi taniec. Wesele Wyspiańskiego rozgrywa się w bronowickiej chacie, stając się dramatem o narodzie, o jego teraźniejszości i przyszłości, o jego potencjalnej sile i rozpaczliwej niemocy.
Mityczny Drohobycz
W przeciwieństwie do
Pana Tadeusza i
Wesela, proza
Bruno Schulza, pisarza tworzącego w dwudziestoleciu międzywojennym, kreuje dom jako część mitu dzieciństwa. Jest to mitologia całkowicie prywatna, zarazem jednak niezwykle piękna i sugestywna. Autor Sklepów cynamonowych niemal całe swoje życie przeżył w małym miasteczku na Kresach, w obwodzie lwowskim – w Drohobyczu. Dzieciństwo Schulza minęło z końcem epoki patriarchalnego kupiectwa. Następujące zmiany były m.in. efektem odkrycia ropy naftowej. Schulz był malarzem, toteż jego proza jest bardzo obrazowa. Opisywał swój dom i
Drohobycz – swoją „małą ojczyznę” na różne sposoby, m.in. w opowiadaniu
Ulica Krokodyli.
Rozpoczyna je opis pięknej starej mapy miasta, którą ojciec narratora przechowuje w biurku. „Zawieszona na ścianie, zajmowała niemal przestrzeń całego pokoju i otwierała daleki widok na całą dolinę Tyśmienicy, wijącej się falisto bladozłotą wstęgą, na całe Pojezierze szeroko rozlanych moczarów i stawów, na pofałdowane przedwzgórza, ciągnące się ku południowi (…), coraz mniejszych i coraz bledszych, w miarę jak odchodziły ku złotawej i dymnej mgle horyzontu”.
Spośród wielu uliczek i kamienic wyróżnia się ulica Krokodyli – jak nazwał autor realny odpowiednik drohobyckiej ulicy Stryjskiej. To dziwna ulica, nieobecna na planach miasta, jakby wstydliwie ukryta. Dlaczego? Otóż dowiadujemy się, że jest to miejsce „pasożytnicze”, wyłącznie użyteczne, pseudoamerykańskie. Charakteryzuje je na pierwszy rzut oka tandeta i pretensjonalność – kamienice są tanie i byle jak postawione, o charakterystycznych karykaturalnych fasadach. Przeważają magazyny , sklepy, zakłady fryzjerskie, z anglojęzycznymi napisami. Rdzenni mieszkańcy miasteczka trzymają się z dala od tej okolicy zamieszkałej przez szumowiny i kreatury – ludzi niemoralnych, „zbiegów spod sztandaru godności własnej”. A jednak wszyscy – także narrator – czują się wciągnięci w tandetny urok tej dzielnicy. Suną więc tłumnie główną ulicą jak senny korowód marionetek, demonstrując wielkomiejskie maniery. Co więcej, mieszkańcy zdają się być dumni z odoru zepsucia, którym tchnie ulica Krokodyli: „Nie mamy potrzeby niczego sobie odmawiać – myślą z dumą – stać nas i na prawdziwą wielkomiejską rozpustę”. A jednak nadzieje na wielkomiejską zmianę okazują się nieporozumieniem. Ludzie błądzą od szyldu do szyldu, wędrują od sklepu do sklepu, ale wszystko sprawia wrażenie papierowej imitacji.
|
"Xięgi Schilza" w Teatrze Polskim we Wrocławiu |
Pozornie realistyczny opis ulicy nieustannie się przemienia pod wpływem wyobraźni autora. Opisując świat tradycji i porządku zderza go z nowym – gorszym i tandetnym światem wczesnego kapitalizmu, który właśnie nadchodzi i którego cechą jest komercja, brzydota i tandeta. U Schulza ulica Krokodyli stała się symbolem urzekającego, chorobliwego piękna imitacji, zachowując jednak swe rzeczywiste cechy, zalążki magicznej metamorfozy. Czerpanie z wyobraźni było bowiem dla pisarza procesem czerpania z pamięci, także pamięci emocjonalnej.
Dom jest jednym z najważniejszych toposów kulturowych, obrazującym związki człowieka z domem i rodziną, a także z narodem i ojczyzną. W okresie zaborów dom stanie się ostoją polskości – wraz z kultywowanymi tam obyczajami, patriotycznymi postawami i kulturą, jak to ma miejsce w romantycznej epopei Adama Mickiewicza Pan Tadeusz. Również bronowicka chata posłuży Stanisławowi Wyspiańskiemu jako symbol Polski, aby dokonać gorzkiej diagnozy kondycji Polaków na początku XX wieku. Istnieją również prywatne mitologię domu i miasta – jako „małych ojczyzn”, jak w opowiadaniu Brunona Schulza, powstałym już w wolnej Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz