Podczas 17. edycji Millennium Docs Agants Gravity FF pojawiło się wyjątkowo dużo filmów poświęconych reżyserom. Spośród obejrzanych dokumentów za najciekawsze uznałam trzy: Andriej Tarkowski. W świątyni kina, Forman vs. Forman oraz Kubrick o Kubricku. Ich wspólną cechą było to, że ich bohaterowie byli zarazem narratorami.
Chciałam napisać tę relację dużo wcześniej, tuż po obejrzeniu festiwalu - w kinie, a potem on-line. Jak co roku, napisać o filmach, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Jednak splot okoliczności sprawił, że dotąd do tego nie doszło... Po raz pierwszy od 2012 roku, bo w ubiegłych latach zawsze regularnie podsumowywałam mój ulubiony festiwal dokumentów. Postanowiłam jednak dłużej nie zwlekać, choć obejrzane filmy zdążyły nieco wyblaknąć i już tak mocno we mnie nie rezonują. Pisanie zawsze było dla mnie formą dociekania sensu, rodzajem refleksji, pocieszam się więc, że mimo wszystko uda mi się nadać swoim spóźnionym dywagacjom jakiś kształt i sens.
Podczas festiwalu zdołałam obejrzeć sporo filmów we wrocławskim DCF-e, zdarzało się, że po 2-3 dziennie, a później jeszcze w sieci (choć to nie to samo) mogłam zobaczyć to, czego obejrzeć nie zdążyłam, a także ponownie przyjrzeć się filmowi o Andrieju Tarkowskim, który jakoś najbardziej mnie poruszył. Obejrzałam kilkadziesiąt filmów, ale po takim upływie czasu pozostały po nich jakieś strzępy obrazów, ulotne wrażenia... Znając już i ceniąc Human (Człowiek) Yann Arthus-Bertranda, obejrzałam jego kolejny film - tym razem o kobietach (Kobieta), ale już tak mnie nie oczarował - zabrakło mu tego uniwersalizmu i zwięzłości narracji, jakie miał poprzedni. Podobała mi się za to Kraina miodu Ljubomira Stefanova i Tamary Kotevskiej - opowieść o kobiecie żyjącej z opustoszałej macedońskiej wiosce. Mimo trudów życia i biedy, bohaterka opiekuje się starą matką i żyje z hodowli pszczół, zachowując przy tym obcą przybyszom moralność i szacunek dla pszczelego rodu. Pięknie sfotografowany dokument, a kobieta śpiewem "zaklinająca" pszczoły to jeden z tych obrazów, który na zawsze pozostaje w pamięci.
Obejrzałam też interesujący dokument Benjamina Ree: Malarka i złodziej - o czeskiej artystce - emigrantce, która mieszka w Oslo i której dwa obrazy zostały skradzione z wystawy. Po odnalezieniu sprawcy bohaterka odwiedza go w więzieniu, pragnąc dociec, co nim kierowało. Zaczyna go też malować i dotyka jakiejś ważnej struny, bo od tego zaczyna się między nimi rodzić bliższa więź, rodzaj przyjaźni, a złodziej - jak się okazuje - ma za sobą niezwykle skomplikowane dzieciństwo. Ich zażyłość okazuje się wcale nieprosta, ale za to owocna, jeśli chodzi o odkrywanie pokładów drzemiących w drugim człowieku. Bardzo ciekawa psychodrama!
Obejrzałam też z zainteresowanie film Alexandre O. Philippe: Na wiarę. "Egzorcysta" Williama Friedkina, na którego zaciągnęłam całą rodzinę .😀 Byłam ciekawa kulis jego powstania, ale otrzymałam znacznie więcej. Reżyser tak wnikliwie analizował swoje kino, że zrozumiałam własną ignorancję w tym względzie. Był to znakomity wykład na temat ukrytych znaczeń oraz symboliki obrazów filmowych, porównywalny jedynie z wykładami śp. Grzegorza Królikiewicza. Arcyciekawa narracja i tak gęsta, że trudna do opowiedzenia. Trzeba by było robić notatki. Toteż mam nadzieję, że uda mi się ponownie obejrzeć ten film, czego i Wam życzę.
Trailer filmu Na wiarę. "Egzorcysta" Williama Friedkina
Chętnie powrócę także do filmu Elizy Kubarskiej: Ściana cieni - o wyprawie na świętą Kumbhakarnę w Nepalu, co stawia przewodników wobec istotnych dylematów moralnych. Film niezwykle ważki, bo ukazujący uniwersalny dylemat: bronić tego, co święte czy pójść na kompromisy. Wspaniałe zdjęcia Piotra Rosołowskiego (Książę i dybuk) i Keith Partrige odbierają dech!
Poleciłabym też dokument Marcina Borchardta o Tony Haliku. Mając TAKIEGO bohatera ma się również o czym opowiadać, szczególnie że zachowało się tak dużo archiwaliów, także prywatnych materiałow filmowych bohatera. Do tego dochodzą głosy jego wieloletniej partnerki Elżbiety Dzikowskiej oraz syna. Fakt, że w biografii podróżnika nie sposób oddzielić prawdę od zmyślenia, nie jest żadną przeszkodą. Człowiek jest tajemnicą, a Tony Halik był nią z całą pewnością. Ostatnia scena, w której ponad 70-letni Tony Halik pluska się w pobliżu statku, skojarzyła mi się z filmami Chaplina. Bohater zachował w sobie coś z dziecka cieszącego się prawdziwą wewnętrzną wolnością.
Ponieważ podczas 17. edycji Millennium Docs Agants Gravity FF pojawiło się wyjątkowo dużo filmów poświęconych reżyserom, głównie filmowym, ale nie tylko. Tak więc spośród obejrzanych dokumentów za najciekawsze uznałam trzy: Andriej Tarkowski. W świątyni kina - film, by tak rzec, rodzinny, bo zmontowany przez syna reżysera Andrey`a A. Tarkovsky`ego w całości z dokumentów o ojcu, wywiadów z nim, fragmentów jego filmów oraz wierszy dziadka - Arsenia Tarkowskiego. Film - nie zawaham się powiedzieć - wybitny. Widzowie mieli także okazję wysłuchać rozmowy z twórcą filmu - człowiekiem niezwykle skromnym.
Andriej Tarkowski. W świątyni kina - sztuka jako modlitwa
Forman vs. Forman. Rozważania o wolności
Z wielką przyjemnością obejrzałam także dokument Forman vs. Forman, wyreżyserowany przez Czechów: Helenę Třeštíková oraz Jakuba Hejna, choć w porównaniu z poprzednim nie miał aż takich walorów artystycznych. Jego największą zaletą był fakt, że o sobie i swoich filmach mówił sam reżyser. Okazał się rozmówcą szczerym i interesującym.
Miloš Forman to jeden z moich ulubionych reżyserów, i to zarówno jako twórca Miłości blondynki czy Czarnego Piotrusia - skromnych czarnobiałych , a przecież znaczących filmów z czeskiego okresu twórczości, jak też błyskotliwy twórca takich dzieł, jak Lot nad kukułczym gniazdem, Hair, Amadeusz czy Duchy Goi, żeby wspomnieć tylko te, a przecież wszystkie są znaczące. Interesującym było posłuchać samego Formana przybliżającego okoliczności powstania i jego interpretacje własnych dzieł.
Całość recenzji - TUTAJ.
Kubrick o Kubricku
Nie mogłam też pominąć jednego z moich kultowych reżyserów - Stanley` a Kubricka, zwłaszcza, że tym razem miał to być Kubrick o Kubricku 😃 A wiadomo, że reżyser uchodził za twórcę tajemniczego - rzadko pojawiającego się w mediach i w ogóle w życiu publicznym. Interesującym było więc usłyszeć od niego samego, co sądzi o swoich filmach i jak z jego perspektywy wyglądała praca nad nimi.
Zaskoczeniem było dla mnie, że podobnie jak Miloš Forman, Stanley Kubrick uważał się za reżysera intuicyjnego. Trudno pojąć, co miał na myśli, jeśli się zważy, jak bardzo był precyzyjny. Przypuszczam, że precyzja była jednak tylko narzędziem dla tego artysty – wizjonera. Ponieważ przez wiele lat (od ukończenia 10. roku życia) zajmował się fotografią, także zawodowo, toteż komponowanie kadrów miał niejako we krwi, Kiedy ogląda się jego wczesne filmy, te mniej znane, nie sposób nie zauważyć, że reżyser posługuje się kadrami filmowymi jak fotografią: ukazuje portrety ludzkie w dużych zbliżeniach, zatrzymuje swoją uwagę na jakimś charakterystycznym detalu, dzięki czemu urasta on do rangi jakiegoś symbolu. O swoim debiucie Strach i pożądanie (1953) mówi z lekceważeniem, że to amatorszczyzna i nuda, „ale jest tam parę dobrych ujęć”.
Całość recenzji - TUTAJ.
I tak minął niepostrzeżenie kolejny festiwal filmowy Millennium Docs Against Gravity. Paradoksalnie, pomimo pandemii, można było uczestniczyć w nim nie w maju wprawdzie, ale we wrześniu, zaś możliwość oglądania filmów on-line sprawiła, iż miał jeszcze większą publiczność. Przed nami kolejna - 18. już edycja, która odbędzie się w dniach od 14 do 23 maja 2021 roku i zapewne dostarczy nowych filmowych smaków i odkryć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz