środa, 31 lipca 2024

Jacek Malczewski/Lech Majewski – wystawa wideoartów w Muzeum Narodowym w Poznaniu

 Od 26 lipca do 26 stycznia 2025 w Muzeum Narodowym w Poznaniu prezentowana jest wyjątkowa wystawa czasowa „Jacek Malczewski / Lech Majewski” w formie prezentacji wideoartów Lecha Majewskiego. Artysta wykorzystał sztukę wideo do interpretacji dzieł Jacka Malczewskiego. W przygotowanym specjalnie dla Muzeum Narodowego w Poznaniu cyklu 13 etiud filmowych reżyser posłużył się kilkunastoma obrazami młodopolskiego malarza. Niektóre z nich, jak „Thanatos”, „Portret rodziny artysty” czy „Śmierć na etapie”, są eksponowane równolegle do wideoartów w nowo otwartych przestrzeniach Galerii Sztuki Polskiej.

Kadr z jednego z wideoartów Lecha Majewskiego


Zaproszenie do wspólnej podróży

Wizyjne postaci wychodzą z okna pracowni Malczewskiego, przedstawionej na obrazie „Melancholia”, i przemierzają filmowe pejzaże Majewskiego. Podróżują przez kolejne dziesięciolecia i pory roku, przez syberyjskie i polskie krajobrazy, docierając ostatecznie do zurbanizowanej metropolii. Wędrują przez dawną i współczesną Polskę. W drodze stawiają pytania i szukają odpowiedzi. Czy kajdany opadły z naszych stóp czy wloką się za nami? Czy wizje Malczewskiego rezonują we współczesności? Jak bardzo brakuje nam wyobraźni malarza?

Odpowiedzi szukają również widzowie, zaproszeni przez reżysera do wspólnej wędrówki po metaforycznym świecie polskiego symbolisty. Świecie, w którym nie brakuje aniołów, chimer, faunów czy harpii. A Malczewski? Malczewski staje się pośrednikiem w opowieści snutej przez Majewskiego. Zaprasza w głąb swych obrazów, by następnie pomóc współczesnemu artyście zilustrować charakter dzisiejszego świata.

Kadr z jednego z wideoartów Lecha Majewskiego


Diagnoza współczesności

Wizualny dialog Lecha Majewskiego z Jackiem Malczewskim pozwolił na postawienie diagnozy współczesności. Jak reżyser postrzega XXI wiek? Jego uwagę przyciąga w dzisiejszym świecie postępujący zanik duchowości, marazm i paraliżujący bezwład, a wszystko to napędzane przez powszechny upadek obyczajów.

Wideoarty zostaną zaprezentowane w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie niezwykłych dzieł Jacka Malczewskiego, m.in. „Błędnego koła”, jednej z najbardziej znaczących prac w dorobku tego młodopolskiego symbolisty. Kolekcja jego obrazów i studiów malarskich, składająca się z blisko 150 obiektów, jest prawdziwą dumą Muzeum Narodowego w Poznaniu (większość z 50 dzieł należących do Fundacji im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu, w tym słynna „Melancholia”, eksponowana jest w oddziale MNP w Rogalinie).

Kurator: Zuzanna Wagner

Współpraca kuratorska: dr Agnieszka Skalska

Identyfikacja wizualna: dr Agata Kulczyk, dr Marcin Markowski


informacja prasowa


Forum Musicum: Oczami rycerza, oczami damy. Wywiad z Tomaszem Dobrzańskim - dyrektorem artystycznym festiwalu

Pod hasłem "Władza i muzyka" 10 sierpnia rusza festiwal Forum Musicum. Od lat prezentuje różnorodny repertuar pochodzący z dawnych epok, a także program akcentujący związki muzyki z życiem codziennym. O głównej idei tegorocznej edycji oraz o jej poszczególnych koncertach opowiada dyrektor artystyczny wydarzenia Tomasz Dobrzański.


Forum Musicum to festiwal muzyki dawnej znany z tego, że prezentuje kulturę średniowiecza, renesansu i baroku nie z muzykologicznego dystansu, lecz w sposób, który sprawia, że staje się ona bliska współczesnemu odbiorcy. Czy program tegorocznej edycji pozostanie wierny tej idei?

Koncepcja Forum Musicum wychodzi z założenia, że w czasach przednowoczesnych muzyka pozostawała w bardzo bliskim związku z życiem. To nie było zjawisko, z którym stykamy się dziś w salach koncertowych będących z perspektywy historii sztuki bardzo niedawnym wynalazkiem. Kiedyś była ona znacznie mocniej związana z innymi zjawiskami społecznymi. Funkcjonowała oczywiście odrębność warstw systemu feudalnego i różne sfery miały swoją muzykę, ale była ona traktowana jako element codzienności. W tym roku zajmiemy się frapującym przecięciem rzeczywistości sztuki ze światem władzy. To dość trudny dla nas temat. W opracowaniach historycznych zagadnienie zależności muzyki i polityki – czy właśnie oparte na władzy relacje w środowisku tej pierwszej – jest opisywane szeroko dopiero w pracach poświęconych kulturze XIX wieku, a najszerzej oczywiście w tych analizujących sytuację w stuleciu ubiegłym. To niewątpliwie daje fałszywy obraz rzeczywistości. Wcale mnie to jednak nie dziwi. Zajmując się muzyką dawną od dziesięcioleci, doskonale zdaję sobie sprawę, w jak wielu obszarach jest ona badawczo niedoreprezentowana. Jeśli odłożyć nawet na bok kwestie naukowe, to jest to też niewykorzystany potencjał programowy i w tym roku chcielibyśmy uzupełnić tę lukę.

Program Forum Musicum jest też w tym roku podzielony wewnętrznie i koncerty zaplanowane w kolejne weekendy wyraźnie się z sobą łączą. Co wiąże dwa wydarzenia otwierające festiwal?

Pierwszy festiwalowy weekend mówi o wojnie – konkretnie o wyprawach krzyżowych. Obecnie zazwyczaj patrzy się na to historyczne zjawisko w religijnym kontekście. Religia jednak mogła być wtedy pretekstem do podjęcia walki. Na gruncie muzycznym fenomen krucjat wygenerował powstanie całego szeregu tematów, które trafiały do pieśni. Trzeba tu zwrócić uwagę, że czas wypraw krzyżowych przypada na okres dominacji repertuaru pieśniowego – taki obraz przynajmniej zarysowują zachowane z tej epoki źródła. Pierwsze festiwalowe wydarzenie to koncert gości z Włoch – zespołu Murmur Mori. Dzięki nim spojrzymy na zagadnienie średniowiecznych wojen nie tylko z perspektywy historii politycznej, ale też wgłębimy się w nie na poziomie mikro. Artyści lubują się w sięganiu po teksty traktujące o tęsknocie rozdzielonych wojną kochanków, realizując popularny wówczas topos amor de lonh (w języku prowansalskim „miłość z oddali”). Najczęściej to oczywiście mężczyźni udawali się w niebezpieczną podróż do Ziemi Świętej. Ich ukochane zostawały w ojczyźnie. Zdarzało się też jednak, że i kobiety ruszały na te wyprawy, czego przykładem może być słynna królowa Francji Eleonora Akwitańska. Podczas pierwszego festiwalowego koncertu nie bez znaczenia będzie fakt, że młodzi, obiecujący muzycy z Murmur Mori wprowadzą nas w śródziemnomorski klimat. To właśnie basen Morza Śródziemnego był sceną, na której rozgrywał się wojenny dramat spowodowany starciem christianitas ze światem arabskim.

Wydaje mi się, że koncert Jacka Kowalskiego, mimo że też poświęcony wojnom religijnym wieków średnich, będzie zupełnie innym rodzajem wydarzenia. Jacek Kowalski jest zaangażowanym współczesnym bardem, który niegdyś miał nawet okazję grać wspólnie z Jackiem Kaczmarskim.

Dzięki Jackowi Kowalskiemu drugiego dnia festiwalu znowu spojrzymy na krucjaty z poziomu makro. Do występów tego genialnego pieśniarza i historyka sztuki dobrze pasuje niemiecki termin Gesprächskonzert. Obok muzyki będzie zatem też dużo miejsca na historyczną gawędę. Oba te elementy wydarzenia związane będą oczywiście z zagadnieniem zbrojnych wypraw do Ziemi Świętej. W repertuarze Kowalskiego, jak u Murmur Mori, odnajdziemy pieśni miłosne, ale są też utwory wzywające do udziału w wojnie. Artysta wykonuje je jednak w polskich tłumaczeniach, co pozwoli nam trochę lepiej zrozumieć średniowieczny sposób myślenia. W utworach tych jest cały przekrój form – od swobodnej, poprzez dialogowaną, zwrotkową, aż po pieśni z rytmizowanym tekstem ewidentnie przeznaczone do wspólnego śpiewania i wzajemnego zagrzewania się do walki. Można zaryzykować stwierdzenie, że o ile Murmur Mori spojrzy na średniowieczne wojny oczami damy, o tyle Jacek Kowalski zaprezentuje perspektywę rycerza. To będzie cenny dwugłos.

Elementem łączącym oba wydarzenia drugiego festiwalowego weekendu będzie zjawisko, które jest w jakimś sensie przeciwieństwem wojny. Chodzi mi o… taniec.

To prawda. Jeśli chodzi jednak o odniesienie do głównego tematu Forum Musicum – władzy, to pojawi się tu zagadnienie jej prestiżu. Prawdziwym ucieleśnieniem chwały związanej z panowaniem był „Król Słońce” Ludwik XIV. Będąc francuskim monarchą, rządził poprzez sztukę – muzykę, ale też właśnie taniec. Miało to na pewno dobre strony, bo każdy, kto wówczas przejawiał ambicje polityczne i chciał należeć do kręgów władzy, musiał się nauczyć ładnie pląsać! Royal Baroque Ensemble Lilianny Stawarz i tancerze Baletu Cracovia Danza przybliżą nam postać, która trafiła w dziwaczne z naszej perspektywy środowisko francuskiego dworu i znakomicie się tam odnalazła, nierzadko zresztą przepychając się łokciami. Chodzi mi Jeana-Baptiste’a Lully’ego, który jako młody człowiek przyjechał do Francji z Włoch. Już jako dwudziestolatek został nadwornym kompozytorem jeszcze młodszego od siebie władcy, zyskując z czasem pozycję muzycznego monopolisty. Proszę sobie wyobrazić, że po jego nagłej śmierci w 1687 roku w całej Francji brakowało twórców, którzy mieliby na koncie doświadczenie w pisaniu typowo francuskich oper z gatunku tragédie lyrique. Niemal wszystkie do tego czasu komponował Lully i grane były one dalej przez dziesiątki lat po jego śmierci. Sytuacja, w której dzieła przeżywały swego twórcę, była w tej epoce rzadkością! To muzyka skierowana do arystokratycznych elit, najwyższych szczytów władzy…

Jeszcze tego samego wieczoru każdy uczestnik festiwalu będzie mógł sam spróbować swoich sił na parkiecie, gdy do tańca zagra Orkiestra Galicja. Skąd na Forum Musicum – festiwalu muzyki dawnej – miejsce dla muzyki ludowej?

Jak już mówiłem, w kluczowy festiwalowy weekend najpierw pokażemy na scenie barokowy przepych absolutnej władzy. Na Forum Musicum jednak bardzo lubimy eksplorować też muzyczne peryferie. Tym razem reprezentować je będzie wiejska muzyka polsko-ukraińskiego pogranicza. Kultura ludowa ma u nas swoje miejsce ze względu na jej zakorzenienie w ustnych przekazach, w tradycji. To cecha, która łączy ją z muzyką dawnych wieków, czasów przednowoczesnych. Dopiero mniej więcej od XIX wieku kompozytorzy zaczęli aspirować do kompleksowego, precyzyjnego zapisania utworu w partyturach – mnożą się wówczas wykorzystywane symbole i określenia wykonawcze. Wcześniej znacznie większa liczba elementów dzieła pozostawała niezanotowana i podczas samej gry bardziej czerpano z funkcjonującej w danym czasie praktyki wykonawczej. Dochodził do tego też oczywiście zwyczaj improwizacji. Z tego powodu każda muzyczna interpretacja była absolutnie niepowtarzalna. Tu właśnie muzyka dawna i tak zwana muzyka tradycyjna się spotykają, co pokazujemy w festiwalowym programie. 

Kwestia zapisu, którą Pan poruszył, jest bardzo ciekawa w kontekście ostatnich festiwalowych wydarzeń, bo skupione będą one na dwóch wyjątkowych muzycznych źródłach. Najpierw wysłuchamy koncertu poświęconego poematowi Roman de Fauvel w wersji z czternastowiecznego rękopisu, w którym połączony jest on z utworami muzycznymi. Zaś finał Forum Musicum przeniesie nas na grunt rodzimy, biorąc na tapet Hystorigraphi aciem zachowane w bezcennym, polskim, średniowiecznym rękopisie „Kras 52”.

Ostatnie dwa koncerty świetnie łączą się również z naszym głównym tegorocznym tematem – z władzą. Pierwszy z nich można by zatytułować Upadek władzy. Francuski poemat Roman de Fauvel, który zaprezentujemy z Ars Cantus, przedstawia bowiem awansującego w hierarchii królewskiego dworu… osła. Umizgują się do niego biskupi, papież, a nawet sam władca. Jest to oczywiście satyra wymierzona w Kościół i królewską władzę dynastii Kapetyngów. To niezwykłe dzieło współcześnie jest rzadko przypominane. Całość, trzeba przyznać, nie jest zbyt przystępna. Nie brakuje dłużyzn, schematów i kilometrowych wręcz opisów, a w wersji uzupełnionej związaną z akcją muzyką nie każdy utwór jest równie wartościowy. Udało nam się jednak dokonać skrótu. Recytować tę poezję w polskim tłumaczeniu będzie Robert Gonera. Jeśli chodzi o muzykę, to też dokonaliśmy selekcji, wybierając najpiękniejsze utwory i oddając ogromną różnorodność form, z którymi spotykamy się w Roman. Mamy tam motety wielotekstowe, bardzo charakterystyczne dla tego okresu i wówczas niezwykle nowatorskie. Oprócz tego w źródle znajdujemy chociażby świeckie utwory monodyczne: ballady, rondeaux czy virelais, ale też melodie przypominające chorał gregoriański. Będzie można podziwiać nawet efektowne miniatury zdobiące rękopis! Tymczasem Hystorigraphi aciem mentis Mikołaja z Radomia, które wykonamy i o którym opowiemy w niedzielę, to już polityka w muzyce w czystym wydaniu. Tekst w niezwykle… napuszony sposób sławi władającą Polską dynastię Jagiellonów. Bardzo ciekawe jest to, że towarzysząca mu muzyka nie bardzo do niego pasuje. Uważa się nawet, że utwór jest kontrafakturą, a więc że powstał pierwotnie do zupełnie innych słów. Ja mam jednak podejrzenie, że to nieodpowiednie z naszej perspektywy dopasowanie tych dwóch elementów ma swój retoryczny wydźwięk. To polityczny manifest i nie można o tym zapominać, interpretując znaczenie różnych jego cech. Hystorigraphi aciem jest, mimo swojej oryginalności, dziełem słabo znanym i na pewno warto dokładnie przybliżyć naszej publiczności ten utwór. Przebogata warstwa retoryczna pozwoli głęboko wniknąć w sposób myślenia ludzi tamtych czasów, a jest to przecież główny cel Forum Musicum.

Rozmawiał Barnaba Matusz

79. Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach - Zdroju na antenie radiowej Dwójki

Program 2 Polskiego Radia zaprasza na transmisje i relacje z najstarszego na świecie festiwalu pianistycznego, który odbędzie się w dniach 2 - 10 sierpnia. Transmisja koncertu inaugurującego 79. Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach-Zdroju w piątek, 2 sierpnia o godz. 20.00 na antenie radiowej Dwójki.

Cykl koncertów z 79. Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego, nad którym pieczę artystyczną sprawuje prof. Piotr Paleczny, będzie obecny na antenie radiowej Dwójki. Róża Światczyńska i Marcin Majchrowski będą relacjonować najciekawsze wydarzenia i rozmawiać z jego uczestnikami. 

- Do Dworku Chopina zawita jak zawsze elita światowego wykonawstwa. Wystąpią zarówno uznane gwiazdy fortepianu, jak też młodzi laureaci renomowanych konkursów, w tym Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie – zapowiada Róża Światczyńska z Redakcji Muzycznej Programu 2 Polskiego Radia.

Już w piątek, 2 sierpnia o godz. 20.00 na antenie radiowej Dwójki transmisja koncertu inaugurującego, który rozpocznie się recitalem Martina Garcii Garcii. W programie: utwory Chopina, Albeniza i Federica Mompou wykona laureat III nagrody 18. Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego z 2021 roku. Tego wieczoru będzie można także wysłuchać na antenie Programu 2 rozmowy z hiszpańskim pianistą. 

W sobotę, 3 sierpnia o godz. 20.00 radiowa Dwójka zaprasza na transmisję koncertu Jana Jiracka von Arnim. Ten wybitny pianista i pedagog z Wiednia zagra w Dworku dzieła Bacha, Haydna, Liszta i Chopina. Na antenie Programu 2 opowie o prowadzonym przez niego w Dusznikach – Zdroju kursie mistrzowskim. Z kolei 8 sierpnia na antenie Programu 2 transmisja występu Erica Guo, który zaprezentuje utwory Chopina na kopii fortepianu Pleyela z 1830 roku. 

W piątek o godz. 20.00 solistką transmitowanego koncertu będzie Beata Bilińska. Katowicka pianistka, ceniona głównie za swoje interpretacje muzyki XX wieku zagra m.in. dzieła Claude’a Debussy’ego, Kazimierza Serockiego i Grażyny Bacewicz.  

Transmisja finałowego koncertu w wykonaniu Alberta Nosé, laureata Konkursu Chopinowskiego z 2000 roku, już w sobotę o godz. 20.00. Artysta wykona w Dworku utwory Chopina w tym komplet ballad i Sonatę h-moll op. 58. Recital Włocha poprzedzi specjalna audycja w cyklu „Dwójka na miejscu”, która poświęcona będzie historii festiwalu i kurortu, znanego w przeszłości jako Bad Reinerz, odwiedzanego m.in. przez młodego Feliksa Mendelssohna. 

Tematyka festiwalowa pojawi się także w dwóch najbliższych audycjach z cyklu „Chopin osobisty” Róży Światczyńskiej – w niedzielę 4 i 11 sierpnia o godz. 16.00.


Patronem medialnym wydarzenia jest radiowa Dwójka i Polskie Radio Chopin

informacja prasowa

środa, 24 lipca 2024

Radiowa Dwójka zaprasza na transmisje z Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth i koncertu muzyki klasycznej

Program 2 Polskiego Radia zaprasza na transmisje trzech spektakli operowych: „Tristan i Izolda” „Walkiria” i „Zygfryd” z jednego z najważniejszych wydarzeń operowych na świecie - Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth. Pierwsza już 25 lipca o godz. 15.45. Z kolei 27 lipca w Studiu Polskiego Radia im. W Szpilmana wystąpią skrzypek Wojciecha Niedziółka i pianista Michał Francuz. Transmisja koncertu „Z klasyką przez Polskę” na antenie radiowej Dwójki o godz. 17.00.

Tegoroczny Festiwal Wagnerowski w Bayreuth otworzy nowa, premierowa produkcja dramatu „Tristan i Izolda” Ryszarda Wagnera. Kierownictwo muzyczne sprawować będzie Syemon Bychkov, a reżyserii podjął się debiutujący na Zielonym Wzgórzu islandzki reżyser – Thorleifur Örn Arnarsson. W rolach tytułowych wystąpią fińska śpiewaczka Camilla Nylund (Izolda) i austriacki tenor Andreas Schager. 

W tym roku na festiwalowym afiszu znajdują się dzieła Ryszarda Wagnera: dramaty „Tristan i Izolda”, „Parsifal” i tetralogia „Pierścień Nibelunda” oraz dwie opery romantyczne: „Tannhaüser” i „Holender tułacz”. 

- Od czasów powojennych Festiwal stara się kroczyć własną, artystyczną ścieżką, która nie tylko wyznacza nowe sposoby inscenizacji, muzycznej interpretacji oraz odczytania dzieł Wagnera, ale również postępuje za awangardowymi trendami współczesnego teatru operowego, a nawet zmianami społecznymi. Po raz pierwszy w historii Festiwalu na dyrygenckim podium będzie więcej dyrygentek niż dyrygentów – podkreśla Marcin Majchrowski z Redakcji Muzycznej Programu 2 Polskiego Radia.

Simone Young poprowadzi wykonania tetralogii „Pierścień Nibelunga”, ukraińska dyrygentka Oksana Lyniv jest odpowiedzialna za interpretację „Holendra tułacza”, natomiast Francuzka Nathalie Stutzmann – „Tannhäsera”. Plejadę kapelmistrzowską dopełniają Syemyon Bychkov i Pablo Heras-Casado. 

- Obecnej dyrektorce artystycznej Festiwalu Wagnerowskiego – Katharinie Wagner, praprawnuczce kompozytora – szczególnie zależało na zaangażowaniu właśnie Simone Young. Zabiegi trwały podobno długo, ale inne zobowiązania australijskiej dyrygentki uniemożliwiały do tej pory współpracę z Bayreuth. To precedens w historii wykonawstwa Tetralogii – po raz pierwszy całością dyrygować będzie kobieta. Dodać należy, że jedną z głównych ról w Pierścieniu Nibelunga – Wotana/Wędrowca – kreuje jeden z najlepszych, polskich śpiewaków wagnerowskich – Tomasz Konieczny. Usłyszymy go w Walkirii i Zygfrydzie – dodaje Marcin Majchrowski.  

Festiwal Wagnerowski stworzony przez kompozytora, odbywa się w bawarskim mieście Bayreuth od 1876 roku. Miejscem festiwalu jest specjalny teatr (Festspielhaus), którego koncepcję i ogólny projekt wymyślił sam Ryszard Wagner. Jest to przedsięwzięcie prywatne – od początku kieruje nim rodzina, spadkobiercy kompozytora. Po II wojnie światowej i mrocznych czasach nazizmu, odnowy spuścizny wagnerowskiej na Zielonym Wzgórzu dokonał wnuk – Wieland Wagner. Nowa era Festiwalu Wagnerowskiego rozpoczęła się w 1951 roku. Wieland Wagner – reżyser i scenograf – zasłynął nowatorskimi, często minimalistycznymi wizjami wystawianych dzieł Wagnera oraz angażowaniem najwybitniejszych śpiewaków tamtych czasów. „Złota era” Bayreuth przypadała na czas aktywności takich artystów, jak Birgit Nilsson, Wolfgang Windgassen czy Hans Hotter. Przez Festspielhaus przewinęła się również plejada największych dyrygentów XX wieku. Po śmierci Wielanda schedę przejął jego brat – Wolfgang, który sprawował funkcję dyrektora artystycznego do 2008 roku. Potem kierownictwo artystyczne przejęły jego córki: Eva Wagner -Pasquier i Katharina Wagner.

Z kolei w sobotę, 27 lipca o godz. 17.00 w Studiu Polskiego Radia im. Władysława Szpilmana odbędzie się koncert „Z klasyką przez Polskę”. Wystąpią skrzypek Wojciech Niedziółka i pianista Michał Francuz.

- Wojciech Niedziółka w ostatnim Konkursie Wieniawskiego z polskiej ekipy osiągnął najwięcej i choć nie dane mu było wystąpić w finale, to jednak zwrócił na siebie uwagę. Za konkursowe osiągniecia otrzymał w 2023 roku nagrodę Koryfeusz Muzyki Polskiej w kategorii „Odkrycie roku”, a kilka miesięcy temu ukazała się jego pierwsza płyta nagrana z filharmonikami z Łodzi –  mówi  Agata Kwiecińska, kierowniczka Redakcji Muzycznej Programu 2 Polskiego Radia, która poprowadzi sobotni koncert.

W programie muzyka Franza Schuberta, Ernesta Chaussona i Henryka Wieniawskiego. 

wtorek, 23 lipca 2024

Odrzucone i odzyskane. O historii rzeczy w Muzeum Współczesnym Wrocław /25 lipca 2024/

 Muzeum Współczesne Wrocław poszukuje starych przedmiotów wśród rodzinnych pamiątek, na targowiskach, bazarach, wyprzedażach garażowych, strychach czy w piwnicach. I choć wychodzą naprzeciw minimalistycznym trendom, mniej lub bardziej ujmują nasze serca. Przedmioty vintage, bo o nich mowa, będą tematem czwartkowej dyskusji w Muzeum Współczesnym Wrocław.

[Viktor Frešo, Grand genealogy, 2016]

Podczas spotkania przy kawie porozmawiamy o fenomenie bazarów i wymienimy się spostrzeżeniami dotyczącymi przedmiotów zapomnianych i odzyskiwanych na nowo – zastanowimy się jakie mają dla nas znaczenie i co wprowadzają do naszego codziennego życia. Wydarzenie towarzyszy wystawie „The Missing Family Head”, do której obejrzenia zachęcamy przed dyskusją.

📅 25 lipca | 17:00
📍 taras MWW, pl. Strzegomski 2

Zapraszamy serdecznie!

🗣 Uczestniczki:

🔸 Marta Hożewska – obcuje z tekstami na różne sposoby: jako polonistka, tłumaczka literatury bułgarskiej, pisarka. W jej przekładzie ukazała się "Powieść naturalna" Georgi Gospodinowa. Jest współautorką filmu dokumentalnego "Herling. Fiołki w Neapolu" i książki dla dzieci "Zaufanie. Małe opowieści o wielkich rzeczach". Opublikowała książkę reporterską "Szew za igłą". We wrześniu będzie miała premierę jej kolejna publikacja "Miejsce życzliwe. Rzecz o targu pod Młynem Sułkowice".

🔸 Judyta Eksner-Alechnowicz – antropolożka i animatorka. Ukończyła wrocławską etnologię i antropologię kulturową. Współtworzy i koordynuje działanie Bazaru Krótka Droga. Pisze dla Rity Baum. Interesuje ją miasto, jego ścieżki, sieci, węzły i przepływy.

🔸 Karolina Łapucka – kuratorka wystawy Viktora Frešo „The Missing Family Head”. Absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Gdańskim, badaczka zagadnień z obszaru „protokolażu”.

🔸 Sylwia Owczarek – specjalistka ds. kultury i edukacji w MWW, malarka. Jej zainteresowania naukowe skupione są wokół trzech „skór”: ciała, ubrania i domu.

informacja prasowa

poniedziałek, 22 lipca 2024

"Ci, którzy na statkach ruszyli na morze..." – niderlandzcy malarze o doświadczeniu morskiego żywiołu /wystawa w Muzeum Morskim w Gdańsku/

Do 15 września 2024 w Spichlerzu na Ołowiance można podziwiać wspaniałe niderlandzkie malarstwo XVII i XVIII wieku. Bogactwo ukrytych znaczeń, fascynujące, pełne dramatyzmu historie! To pierwsza tak obszerna  prezentacja holenderskich marin epoki baroku. Obok najcenniejszych niderlandzkich dzieł ze zbiorów własnych Narodowego Muzeum Morskiego prezentowane są na niej malowidła m.in. z Muzeum Narodowego w Warszawie, Zamku Królewskiego w Warszawie, Zamku Królewskiego na Wawelu, Muzeum Narodowego w Poznaniu i Muzeum Narodowego w Gdańsku. Jej ukoronowaniem są trzy wybitne dzieła niderlandzkiej marynistyki sprowadzone specjalnie na tę okazję z Rijksmuseum i Het Scheepvaartmuseum w Amsterdamie. 

Tytuł wystawy pochodzi z Psalmu 107 – jak wyjaśnia jedna z kuratorek, Monika Jankiewicz-Brzostowska – i jest rodzajem podsumowania doświadczeń, które były udziałem XVII-wiecznych żeglarzy. Dotyczy także kondycji ludzkiej w ogóle. "Psalm 107 – pisze Brzostowska – często był przywoływany w literaturze i sztuce XVII-wiecznych Niderlandów Północnych, zapewne dlatego, że kontakt z żywiołem morskim był powszechny w kraju zbudowanym wszak na ziemi wydartej morzu. (...) Morze stało się narzędziem w ręku Opatrzności, czuwającej nad lejdejczykami [broniło ich przed napastnikami]. Z drugiej strony, przerwanie wałów należało do najbardziej przerażających klęsk żywiołowych. (...) Jednocześnie morze było istotnym źródłem utrzymania". Niderlandzcy kupcy handlowali drewnem i zbożem, a także artykułami luksusowymi, kwitło też rybołówstwo. A jednocześnie sztormy i wojny odsłaniały częstokroć ludzką bezsilność wobec żywiołów. Stąd poszukiwanie wybawienia za sprawą Opatrzności.

Wystawa "Ci, którzy na statkach..." w Muzeum Morskim w Gdańsku,
fot. Zuzanna Mikołajek-Kiełb
Narrację wystawy tworzą m.in. dzieła mistrzów takich jak Simon de Vlieger, Ludolf  Bakhuizen, Jan i Julius Porcellisowie, Jan Abrahamszoon Beerstraaten, malarze z rodziny Willaertsów, Lieve Verschuir czy Thomas Heeremans – ich obrazy pochodzą ze zbiorów muzeów polskich. 

W nadzwyczaj starannie wydanym polsko-angielskim katalogu  możemy podziwiać imponującą ilość znakomitych reprodukcji obrazów wraz z opisami. Wydawnictwo zawiera także wiele interesujących artykułów, począwszy od wprowadzenia do tematu malarstwa marynistycznego prof. Piotra Oczko, poprzez zagadnienia historyczne, które znalazły w nim odbicie, próby interpretacji wybranych obrazów, po zestawienie prac badawczych na ten temat. 

We wspomnianym katalogu, jak i na wystawie, możemy znaleźć obrazy z popularnymi w tamtych czasach tematami, jak choćby "Młodą kobietę drącą list", co jako żywo skojarzyć się może z "Dziewczyną czytającą list", tak dobrze znaną z obrazu Vermeera (i innych malarzy), tutaj jednak zaprezentowano płótno Dirca Halsa, brata słynnego Fransa. Biały fartuch, w interpretacji prof. Oczko, nawiązuje do żagla statku unoszonego na wzburzonych falach, widocznego na obrazie na środku ściany. To porównanie miłosnych uniesień i dramatów do niebezpiecznej żeglugi.

Wystawa "Ci, którzy na statkach..." w Muzeum Morskim w Gdańsku,
fot. Zuzanna Mikołajek-Kiełb
Skoro już mowa o ukrytych znaczeniach, możemy na wystawie zobaczyć obrazy zainspirowane literaturą, począwszy od Homera i Platona, po Owidiusza, a także tematy biblijne, choć te z wiadomych powodów, pojawiają się rzadziej. Jako przykład może posłużyć obraz przedstawiający Lota z córkami, uchodzącego z Sodomy w asyście dwóch aniołów, zaś w głębi widać sylwetkę jego zamienionej w słup soli żony. To monumentalne płótno uchodziło niegdyś za obraz niezidentyfikowanego artysty flamandzkiego z przełomu XVI i XVII w., zostało zakupionego przed laty jako „Pożar w porcie w nocy”. Podczas konserwacji ukazała się ta właśnie scena biblijna.

Skoro morze, to także i plaża :-) Ten wątek podejmuje druga kuratorka wystawy - Zuzanna Mikołajek-Kiełb. W pejzażach czy scenach rodzajowych również pojawiają się symboliczne treści. Na przełomie XVI i XVII wieku modne były grafiki i druki (rzadziej obrazy) przedstawiające martwe wieloryby na niderlandzkich plażach. "Wyrzucony na brzeg wieloryb – pisze kuratorka – był najczęściej interpretowany jako komentarz do losów narodu lub znak zbliżającej się katastrofy (...) Ogromne stwory morskie traktowano jako omen, starano się odgadnąć, jakie zamiary żywi Bóg względem nowo powstałego kraju – czy pojawienie się wieloryba zapowiada rychły atak hiszpańskiej Armady, czy może raczej apokaliptyczną klęskę Północnych Niderlandów". Jak stąd wynika, traktowano plaże przede wszystkim jako miejsce tematów metafizycznych.

Z całą pewnością warto podczas wakacji odwiedzić Gdańsk i obejrzeć tę ze wszech miar inspirującą wystawę.

Zuzanna Mikołajek-Kiełb, fot. Monika Jankiewicz-Brzostowska
Kuratorki wystawy: dr Monika Jankiewicz Brzostowska i Zuzanna Mikołajek-Kiełb

Wystawie towarzyszy wiele wydarzeń, m. in. festyn, oprowadzania kuratorskie, wykłady tematyczne oraz zajęcia z muzeoterapii – odrębne dla dzieci i dla dorosłych.

Wydano bszerny katalog, złożony z kilku esejów oraz ponad 50 obszernych komentarzy do obrazów (łącznie ponad 300 stron).

Patronat honorowy nad wystawą objęła Ambasada Królestwa Niderlandów

Patronat medialny: TVP Kultura, TVP 3 Gdańsk, Radio Gdańsk, Dziennik Bałtycki, Trojmiasto.pl

Organizację wystawy „Ci, którzy na statkach ruszyli na morze… Mistrzowie niderlandzkiego malarstwa marynistycznego XVII i XVIII w. w zbiorach polskich” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Katalog wystawy "Ci, którzy na statkach ruszyli na morze..."  w Narodowym Muzeum w Gdańsku


czwartek, 18 lipca 2024

Giulio Cesare in ... Vienna /recenzja opery "Giulio Cesare in Egitto" G. F. Händla w Wiener Staatsoper/

8 lipca tego roku obejrzałam w Wiener Staadtsoper znakomitą inscenizację opery Georga Friedricha Händla: "Giulio Cesare in Egitto". Nie tylko wspaniała, błyskotliwa inscenizacja Davide Livermore, ale także wyborni artyści, m. in. Cecilia Bartolli, Carlo Vistoli, Kangmin Justin Kim, Sara Mingardo i Max Emanuel Cenčić. Orkiestrę Les Musiciens Du Prince - Monaco oraz Chór Opery Monte-Carlo poprowadził Gianluca Capuano. To była prawdziwa muzyczna uczta!

Scena zbiorowa z opery "Giulio Cesare" w Wiener Staatsoper, fot. Marco Borelli
"Giulio Cesare in Egitto" Georga Friedricha Händla jest jedną z najpopularniejszych oper tego kompozytora, także jedną z moich ulubionych. Ta opera seria powstała dla Królewskiej Akademii Muzycznej w 1724 roku. Libretto napisał Nicola Francesco Haym. Przedstawienie od razu odniosło sukces i było wielokrotnie wznawiana przez Händla w kolejnych sezonach operowych, a obecnie jest jedną z najczęściej wystawianych oper barokowych. Skąd taka popularność? Dotąd sądziłam, że przede wszystkim za sprawą pięknej muzyki i że fabuła jest tylko do niej pretekstem, jednak spektakl, który miałam szczęście zobaczyć 8 lipca tego roku w Wiener Staadtsoper, uświadomił mi, że znakomita inscenizacja, będąca spełnieniem Wagnerowskiej idei syntezy sztuk, wydobędzie z niej zarówno walory uniwersalnej tragedii, a właściwie tragikomedii, przywoła ukryte znaczenia (dla tych, którzy je potrafią rozpoznać), sprowokuje refleksję na tematy zgoła współczesne. A przy tym zachwyci pięknym wykonawstwem, zarówno grą orkiestry, śpiewem chórów, jak i  –  nade wszystko  –  wspaniałych solistów. To była prawdziwa uczta! Jakże więc nie spróbować utrwalić te ekscytujące chwile...

Walka o władzę i o kobietę

Tak w skrócie można by streści libretto tej opery. Nawiązuje ono do wydarzeń historycznych, rozgrywających się podczas rzymskiej wojny domowej w latach 49–45 p.n.e.  Trwa walka o władzę w starożytnym Rzymie pomiędzy Gajuszem Juliuszem Cezarem, prokonsulem i zdobywcą Galii, a Gnejuszem Pompejuszem Wielkim, konsulem rzymskim, który otrzymał poparcie Senatu w obronie wartości republikańskich. Po klęsce pod  Farsalos Pompejusz zwrócił się do Ptolemeusza XIII, by udzielił mu schronienia na swoim dworze. Ten wyraził zgodę, pomimo że w tym czasie trwał konflikt o władzę pomiędzy nim a jego siostrą Kleopatrą. Pompejusz zdołał opuścić Tesalię i dostać się na wyspę Lesbos, skąd zabrał żonę Kornelię i syna Sekstusa. Tymczasem kiedy płynęli statkiem do Aleksandrii, Ptolemeusz wysłał łódź dla Pompejusza i ten - mimo przestróg - do niej wsiadł i został zasieczony mieczami swoich oficerów, do których miał zaufanie. Jego odciętą głowę zaniesiono Ptolemeuszowi. Kiedy Cezar przybył do Aleksandrii, na spotkanie z nim wypłynął Teodot, wioząc głowę Pompejusza i jego pierścień. Cezar widząc głowę przyjaciela, wybuchł gniewem, nakazał Teodotowi natychmiast opuścić jego okręt, sam zaś rozpłakał się. Tyle źródła historyczne. 

Sara Mingardo (Cornelia) i Kangmin Justin Kim (Sesto), fot. Marco Borelli
Libretto opery  Händla dość luźno traktuje fakty, układając je według logiki mającego się rozwinąć dramatu. Rozpoczyna się jak u Hitchcocka: "trzęsieniem ziemi". Kiedy zwycięski Juliusz Cezar przybywa do Egiptu, gdzie wita go Kornelia wraz z synem, prosząc o pokój z Pompejuszem,  wkracza przywódca wojsk Ptolemeusza i składa u stóp Cezara głowę jego przyjaciela. Kornelia i jej syn Sekstus wpadają w rozpacz, Cezar zaś w gniew. Ciało zmarłego zostaje uroczyście pochowane. Tymczasem Kleopatra pragnie wykorzystać obecność Cezara dla zdobycia władzy i podszywając się pod swoją służącą roztacza przed nim swoje czary, ale i sama pozostaje pod urokiem tego wspaniałego władcy. Kornelia tymczasem staje się obiektem pożądania zarówno Ptolemeusza, jak i przywódcy jego wojsk, Achilla. W  rezultacie Ptolemeusz przygotowuje zamach na Cezara, a Achilla wykonuje jego rozkazy w zamian za obietnicę oddania mu Kornelii za żonę. Młody Sykstus tymczasem, pragnie pomścić ojca i zostaje aresztowany. Odwodzi też matkę od próby samobójczej. Sytuacja rozwija się dynamicznie: Cezar i Kleopatra miłośnie gruchają, ale wieść o spisku każe władcy stanąć do walki. W rezultacie dochodzą fałszywe, jak się potem okazuje, wieści o śmierci Cezara i jego klęsce. Kleopatra zostaje aresztowana, gdy próbuje z pomocą swych wojsk wesprzeć ukochanego. Następuje kolejny zwrot akcji: Ptolemeusz nie dotrzymuje słowa danego Achilli i ten zwraca się przeciwko niemu. Ginie wprawdzie, ale zanim to się stanie, oddaje swój pierścień Sykstusowi, który odnajduje go śmiertelnie rannego na plaży, a tym samym oddaje pod jego rozkazy swoje wojska. Okazuje się też, że Cezar żyje. Następuje zwycięstwo dobra nad złem: Ptolemeusz ginie z ręki Sykstusa, a Cezar i Kleopatra triumfują. W końcowym refrenie cała obsada (w tym martwy Achilla i Tolomeo) zbiera się na scenie, aby świętować potęgę miłości i triumf dobra nad złem (refren: Ritorni omai nel nostro core).

Giulio Cesare in ... Vienna 😍

Każdy z nas ma swoje upodobania co do stylu wykonawczego, ale może przede wszystkim śpiewu i gry głównych postaci opery, która – choć sama w sobie jest genialna – nie musi być wszakże genialnie wykonana. 

Cecilia Bartoli w arii "Tu la mia stella sei", fot. Marco Borelli

Pamiętnego 8 lipca zobaczyłam na żywo, jak wspaniała pod każdym względem może być inscenizacja tej opery. Akcję osadzono w czasach fin de sièclu (kostiumy, scenografia przedstawiająca płynący statek, który mógłby być Titanikiem), co daje złudzenie dekadenckiego piękna, ale zarazem jest to konwencja umowna, przez którą przebijają treści uniwersalne, współczesne. Autorem tej znakomitej inscenizacji jest Davide Livermore  –   włoski aktor, reżyser teatralny, scenograf, kostiumograf, reżyser świateł, piosenkarz, tancerz, dramaturg i dyrektor artystyczny. Jednym słowem człowiek-orkiestra. Mając takie kompetencje, znakomicie i z rozmysłem wyreżyserował sceny i występujące w nich postaci w sposób perfekcyjny. Nie było tam gestu "pustego", "zapchajdziur", była twórcza inwencja. Każda scena miała znakomity, żywy i korespondujący z grą głównych postaci drugi plan i była wspomagana przez przez tylną projekcję. Wiem, że to się źle kojarzy, bo projekcje wideo na scenie stały się obowiązkowym banałem. Ale nie w tym przedstawieniu! To żywe tło akcji, nieustannie pulsujące znaczeniami, będące zapowiedzią nadciągających wydarzeń albo kontrapunktem tego, co się dzieje na scenie. Nadciągające chmury zapowiadają dramatyczne wydarzenia, samoloty zrzucają bomby i pogodne dotąd wody stają się "morzem ognia", a potem "morzem krwi". Autorem tych niezwykłych i emocjonujących zjawisk jest trzyosobowy zespół scenografów z Mediolanu - grupa D-WOK, która unowocześniła koncepcję sceny i stworzyła wirtualną i mapowaną na wideo scenerię, dzięki wykorzystaniu nowych technologii. 

Od lewej: Kangmin Justin Kim (Sesto), Max Emanuel Cenčić (Tolomeo), 
Sara Mingardo (Cornelia) i Służący (rola niema), fot. Marco Borelli

Choreografię przedstawienia stworzył Stefano Visconti. Wiele dodają pierwszemu planowi sceny rozgrywające się równolegle na drugim, współtworząc wieloznaczne, polifoniczne uniwersum. Wierny służący Tolomeo nie jest tylko "dodatkiem" do swego pana. Widzimy go, jak nieustannie łapie w locie kieliszki i butelki rzucane "w powietrze" przez swego pana, troszczy się o niego, na co wskazuje vis comica jego twarzy podczas "spotkania dyplomatycznego" z Cezarem i jest po prostu niezastąpiony. I to właśnie ten doskonały służący zabija na koniec swego, nie spodziewającego się takiego obrotu rzeczy, pana, i to w momencie, gdy ten przedwcześnie triumfuje z powodu zwycięstwa nad Cezarem. Takie rozwiązanie jest o wiele bardziej logiczne, niż zemsta chłopca, prawda? Każda z postaci jest precyzyjnie poprowadzona, na dodatek trochę na przekór naszym oczekiwaniom. Sceny, w których Kleopatra oczarowuje Cezara swoją urodą i śpiewem, na co on odpowiada z wzajemnością, zostały pomyślane jako ... "występy gwiazd estrady". Przebija z nich wybujały egocentryzm obu postaci. Najpierw "na scenie" pojawia się w błyszczącej sukni, zasłonięta dwoma potężnymi wachlarzami Kleopatra i to nas, widzów próbuje oczarować. Cecilia Bartoli śpiewa arię "Tu la mia stella sei" (i gra swoją postać) z dużym dystansem i porcją autoironii, jakby chciała powiedzieć: "Chcieliście posłuchać gwiazdy? Oto jestem!". 

Carlo Vistoli (Juliusz Cezar) w arii "Se in fiorito ameno prato", fot. Marco Borelli

Cezar w interpretacji Carlo Vistoli to typowy Piotruś Pan. Podczas wykonywania arii "Se in fiorito ameno prato" zachowuje się jak gwiazda rocka, stojąc przed mikrofonem i śpiewając do publiczności. Już nam te wszystkie "ptaszki i gwiazdki w ogrodzie" nie przeszkadzają, bo zaśmiewamy się do łez. Towarzyszący mu skrzypek pragnie jak najprędzej zejść ze sceny, ale ciągle jest na nią przywoływany, co rodzi dodatkowe efekty komiczne. 

Znawca opery Piotr Kaczkowski napisał: "Jak każde dzieło operowe Händla, ono również lśni jednak pełnym blaskiem dopiero, gdy wyzywający luksus wokalny i dyrygencka brawura idą w parze z głęboką wiedzą i bezkompromisową dbałością o styl". Wydaje się, że można by to powiedzieć w odniesieniu do wiedeńskiej inscenizacji. Orkiestrę Les Musiciens Du Prince - Monaco oraz Chór Opery Monte-Carlo poprowadził Gianluca Capuano, pochodzący z Mediolanu kompozytor, organista i przede wszystkim dyrygent, założyciel zespołu Il canto di Orfeo, który zajmuje się głównie dziełami późnego renesansu i baroku, a od 2019 roku – główny dyrygent Les Musiciens du Prince - Monaco. Siedząc w loży blisko sceny, miałam okazję obserwować go, z jakim wyczuciem prowadził zarówno orkiestrę, jak i śpiewaków. 

Cecilia Bartolli w arii "Se pietà di me non senti", fot. Marco Borelli

Śpiewaków, dodajmy, wspaniałych. Choć niekwestionowaną gwiazdą inscenizacji była Cecilia Bartoli, to pozostali stworzyli prawdziwe kreacje i zachwycili publiczność. Trzeba było mieć sporo odwagi i wyobraźni, aby w roli młodziutkiej Kleopatry obsadzić zbliżającą się do sześćdziesiątki artystkę. W rezultacie, dzięki koncepcji poprowadzenia tej roli z lekkim dystansem, a nawet autoironią, otrzymaliśmy znakomity efekt. Poza tym, dzięki temu, że rolę tę zaśpiewała artystka dojrzała, a ciągle jeszcze dysponująca wspaniałym głosem, mogliśmy podziwiać ją w brawurowo wykonanych ariach dramatycznych, np. "Se pietà di me non senti", co było poruszającym przeżyciem... W scenie tej została w finale upozowana na Nike, która skrzydłami zasłania twarz, bo nie może patrzeć na cierpienie i śmierć. To ta sama Nike, która w wierszu Herberta "się waha"... Istotną rolę w tej i innych scenach odgrywał kostium, będący ważnym składnikiem symbolicznych treści. Nie można więc nie wspomnieć Mariany Fracasso, która zanim zaczęła projektować modę, a później kostiumy teatralne, studiowała... literaturę. Obecnie zaś współpracuje z najważniejszymi teatrami operowymi i zaprojektowała w tym roku kostiumy do "Traviaty" i "Doktora Fausta" Busoniego we Florencji, "Tosci" i "Normy" w Katanii, "Giocondy" w La Scali i "Zarzueli" Luisa Fernanda Federica Moreno Torroby w Madrycie. Wcale nie dziwi, że jest rozrywana.

Carlo Vistoli jako Juliusz Cezar znakomicie jej partnerował. Stworzył pełnokrwistą postać: dyplomatycznego polityka i prawdziwego męża stanu ("Va tacito" z koncertującym rogiem), człowieka impulsywnego, szlachetnego i refleksyjnego ("Aure, deh, per pieta"), ale także pełnego bojowego ducha ("Quel torrente, che cade dal monte"). Pełnowymiarowa postać. A przy tym młody i przystojny. Repertuar barokowy ma w jednym palcu: w 2021 po raz pierwszy wystąpił w roli Giulio Cesare z Andreą Marconem w Bazylei i Madrycie, śpiewał także w Thêatre des Champs-Elysées w Paryżu jako Tolomeo pod dyrekcją Philippe’a Jaroussky’ego. Niebawem zadebiutuje w San Francisco Opera rolą Arsace w "Partenopie" Händla. 

Serca publiczności porwał nieoczekiwanie Kangmin Justin Kim – koreańsko-amerykański kontratenor specjalizujący się w repertuarze barokowym, mozartowskim i współczesnym. Jego arie, a w szczególności duet z Sarą Mingardo: "Son nata a lagrimar", poruszyły serca. Sama postać Sesto pokazana została "w rozwoju". Najpierw bohater zachowuje się, jak zagubione dziecko, którym de facto jest po śmierci ojca, potem jednak odczuwa konieczność pomszczenia go, a jednocześnie zaopiekowania się matką. Każda aria tego śpiewaka była tak piękna i pełna emocji, że wywoływała u publiczności prawdziwy entuzjazm, on też dostał na koniec brawa nie mniejsze niż Cecilia Bartolli. Przyćmił też znakomitą śpiewaczkę Sarę Mingardo, która, mimo że dysponuje pięknym, głębokim altem, aktorsko pozostawała nieco w cieniu.

Max Emanuel Cenčić, fot. Marco Borelli
Na koniec chciałabym przywołać jeszcze jedną znakomitą rolę – Tolomeusza, w którą wcielił się inny uznany kontratenor Max Emanuel Cenčić, goszczący niegdyś w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, ale wtedy nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Można by powiedzieć, że miał ułatwione zadanie, grając tzw. czarny charakter, jednak nic bardziej mylnego! Jego Tolomeo jest postacią okrutną i cyniczną, rodzajem współczesnego dyktatora, a zarazem to człowiek ogarnięty szaleństwem, komu ból i cierpienie innych, a także niszczenie tego, co żyje, sprawia prawdziwą rozkosz. Wspaniałe arie, które śpiewa (np. "Belle dee di questo core") pozostają jakby w kontrapunkcie do gestów i czynów. Fascynująca postać, jak ze złego snu...

O tej operze można by bez końca, smakując nie tylko jej stronę muzyczną, wokalno-aktorską, ale także pomysłowość w kreowaniu operowych światów za pomocą współczesnej techniki. Wszystko to razem tworzy oszałamiającą i uwodzicielską całość. Sądzę, że Georg Friedrich Händel również byłby z tej inscenizacji zadowolony, choć rzadko mu się to zdarzało.

środa, 17 lipca 2024

CHOPINOWSKIE INSPIRACJE 2024 w Muzeum Narodowym w Kielcach /zapowiedź/

20 lipca o 20.00 w ogrodzie włoskim Dawnego Pałacu Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1 w Kielcach rozpocznie się cykl koncertów "Chopinowskie inspiracje". Wystąpią znakomici artyści, m. in. Martin Garcia Garcia, Piotr Alexewicz, Tomasz Strahl... Piątąt edycję cyklu zainauguruje recital Kamila Pacholca - finalisty 18. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina Wstęp na wszystkie koncerty jest bezpłatny.

Kielce. Koncert z cyklu „Chopinowskie inspiracje”. Na zdjęciu: Kamil Pacholec / Fot. Jarosław Kubalski - Radio Kielce

Koncerty odbędą się w ogrodzie włoskim Dawnego Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach. Uprzejmie informujemy, że Muzeum zapewnia ograniczoną liczbę miejsc siedzących. W razie niepogody koncert zostanie przeniesiony do wnętrz pałacowych, gdzie liczba miejsc jest ograniczona do 130 osób.

PROGRAM:

20 lipca (sobota), godz. 20: Aleksandra Świgut – fortepian

27 lipca (sobota), godz. 20: Eryk Parchański – fortepian

3 sierpnia (sobota), godz. 18: Piotr Alexewicz – fortepian

10 sierpnia (sobota), godz. 18: Tatiana Shevchenko – fortepian

15 sierpnia (czwartek), godz. 18: Rio Ueyama – fortepian, Kiryłł Kedyuk – fortepian

17 sierpnia (sobota), godz. 18: Martin Garcia Garcia – fortepian

24 sierpnia (sobota), godz. 18: Tomasz Strahl – wiolonczela, Ewelina Szybilska – sopran, Łukasz Gaj – tenor, Artur Jaroń – fortepian

informacja prasowa



wtorek, 16 lipca 2024

Kolekcja Klimta w wiedeńskim Belwederze /relacja, zdjęcia/

Podczas kilkudniowego pobytu w Wiedniu miałam okazję zobaczyć wystawę obrazów Gustava Klimta w Górnym Belwederze, zatytułowaną: "BELWEDER I WIEDEŃSKI MODERNIZM. Arcydzieła Gustava Klimta i Egona Schielego". Czym była secesja i jak portretował kobiety Gustav Klimt?

Górny Belweder, fot. C. Stadler/Bwag 


Trochę historii

Secesja była zjawiskiem , które pojawiło się jednocześnie i niezależnie w różnych miejscach: w Stanach Zjednoczonych, w Anglii, we Francji, Niemczech i , rzecz jasna, w Wiedniu. W Polsce (wówczas nieistniejącej na mapie) mamy piękne przykłady secesji w twórczości Stanisława Wyspiańskiego i Józefa Mehoffera. Jej istotą było dążenie do stylowej jedności sztuki za sprawą łączenia działań w różnych jej dziedzinach, a w szczególności rzemiosła artystycznego, architektury wnętrz, rzeźby i grafiki. Ale także stroju, fryzur... Charakterystycznymi cechami stylu secesyjnego są: płynne, faliste linie, ornamentacja abstrakcyjna bądź roślinna, inspiracje sztuką japońską, swobodne układy kompozycyjne, asymetria, płaszczyznowość i linearyzm oraz subtelna pastelowa kolorystyka.

Belweder zajmuje kluczowe miejsce w historii wiedeńskiego modernizmu. W 1897 roku grupa artystów, w tym Gustav Klimt (który był duszą tego towarzystwa i jego wieloletnim przewodniczącym), Koloman Moser, Josef Hoffmann, Max Kurzweil i Wilhelm List, założyła stowarzyszenie artystyczne znane jako Secesja Wiedeńska. Uważa się to za początek wiedeńskiego modernizmu. Jednym z rezultatów tego czasu nowych początków było założenie Moderne Galerie w Dolnym Belwederze. Wielu austriackich artystów zabiegało o utworzenie państwowego muzeum sztuki współczesnej i w 1903 roku Ministerstwo Kultury ostatecznie założyło Moderne Galerie. Jej filozofia opierała się na zasadach secesji, której jedną z głównych idei było prezentowanie sztuki austriackiej w kontekście międzynarodowym, co do dziś jest częścią misji Belwederu. To także dary secesjonistów dla muzeum położyły podwaliny pod kolekcję Belwederu. Znany na całym świecie obraz "Pocałunek" Gustava Klimta został przyjęty do kolekcji już 1908 roku. 

Gustav Klimt, Portret Amalie Zuckerkandl, 1916-18, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Gustaw Klimt w Belwederze

Belweder jest w posiadaniu największej na świecie kolekcji obrazów Klimta: dwadzieścia cztery dzieła uzupełnione kilkoma stałymi wypożyczeniami. Dodatkowo posiada Fryz Beethovena (1902), o wymiarach 34x2 m, znajdujący się  w holu wejściowym Budynku Secesji w Wiedniu. Dzieło to miało upamiętniać IX symfonię Beethovena i jej interpretację Richarda Wagnera. Pierwotnie był elementem 14. Wystawy Secesji Wiedeńskiej. 

W owym czasie płodnych przemian świadectwem geniuszu Klimta jest to, że wyczarował swój własny wyimaginowany świat i stworzył dzieła wyjątkowe, zarówno pod względem warsztatu malarskiego, jak i estetycznej śmiałości. Portrety Klimta łączą ornament – antycypujący abstrakcję – z hiperrealizmem; Jego pejzaże stanowią kulminację wyidealizowanego, wyestetyzowanego podejścia do natury. To jest jego spuścizna artystyczna i pod tym względem był niedościgniony w malarstwie swoich czasów.

Za życia Gustav Klimt był artystą zarówno kontrowersyjnym, jak i podziwianym. Już jako młody malarz dał się poznać jako wyjątkowy talent. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku współpracował ze swoim bratem Ernstem i ich kolegą ze studiów Franzem Matschem przy tworzeniu licznych obrazów ściennych i sufitowych, w tym prestiżowych zamówień dla Burgtheater i Kunsthistorisches Museum w Wiedniu. 

Najważniejsze cechy kolekcji Klimt w Belwederze

Na oglądanej przeze mnie wystawie dominowały portrety kobiet, zaś w jej centralnym miejscu znajdował się słynny "Pocałunek". Można było przekonać się, iż Klimt znakomicie malował także realistyczne portrety, o czym świadczy portret kobiety w czarnej sukni z ok. 1893 roku. Klimt przejął realizm fotograficzny prezentowany przez ten obraz tylko na krótki okres, około połowy lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, głównie w swoich dekoracyjnych schematach budynków i we wczesnych portretach. Każdy szczegół portretu został oddany z drobiazgową perfekcją zbliżoną do miniatury. Klimt prawdopodobnie wykorzystał fotografię jako źródło do tej pracy.

Gustav Klimt, Portret kobiety,  ok. 1893, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek
Z kolei "Judyta" Klimta to biblijna bohaterka, ścięła głowę generałowi Holofernesowi. Klimt obrazuje zetknięcie się seksualności ze śmiercią, przenikanie Erosa i Thanatosa. Niewątpliwie też odnalazł w Judycie zniewalający symbol sprawiedliwości dokonywanej przez kobietę na mężczyźnie. Z twarzy Edyty na obrazie Klimta emanuje niepokojący urok - patrzy prosto na widza, a jej spojrzenie wraża zadowolenie i spokój erotycznego spełnienia. To kobieta fatalna, która odniosła zwycięstwo na mężczyzną, którego głowę trzyma mocno w lewej dłoni. Jego Judyta przypomina raczej Salome niż wdowę z Betanii. 

Gustav Klimt, "Judyta", 1901, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Zupełnie inny jest portret Friederike Riedler, której mąż zamówił tę pracę w czasie, gdy Klimt miał już ugruntowaną doskonałą reputację jako portrecista. Ubiór, twarz i dłonie modelki zostały oddane w wirtuozowski, drobiazgowy i zmysłowy sposób. Pasaże te ostro zestawione są z abstrakcyjnymi, geometrycznymi formami. Kontrast między hiperrealizmem a abstrakcją ornamentalną jest jedną z największych innowacji Klimta, która przenosi jego sztukę daleko poza sferę Jugendstil.


Gustav Klimt, Fritza Riedler, 1906, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek
Na koniec (wolę pozostawić wrażenie niedosytu) - "Pocałunek" ("Kochankowie") - najsłynniejszy bodaj obraz Klimta i zarazem główna atrakcja ekspozycji. Para, odziana w bogato zdobione szaty, czule obejmuje się na bujnej kwiecistej łące. Obraz został namalowany w latach 1908/09 w szczytowym momencie "złotego okresu" Klimta. W tym czasie artysta opracował nową technikę łączenia płatków złota z farbami olejnymi i brązowymi. "Pocałunek" Klimta przedstawia uniwersalne przesłanie o miłości jako centralnym punkcie ludzkiej egzystencji. Fakt, że obraz nadal  oddziałuje na emocje widzów, świadczy o geniuszu artysty. Szaty kochanków zdobione są płatkami złota, a tło również przesycone jest delikatnymi płatkami złota, srebra i platyny. 

Gustaw Klimt, "Pocałunek", 1908/9, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Korzystałam z katalogu wystawy oraz opracowań dotyczących Gustava Klimta.

poniedziałek, 15 lipca 2024

"Tala od różańca" - historia Natalii Rolleczek i jej pokolenia /recenzja filmu/

 Wielką zaletą filmu - poza interesującą osobowością bohaterki - są także unikatowe archiwalia oraz nuta poezji, która przenika całość, a to dzięki wprowadzeniu aktorów grających postacie z przeszłości. Jest to portret malowany wieloma pędzlami, ukazujący tę postać niejednoznacznie. Film z całą pewnością wart obejrzenia, choćby po to, by przekonać się, jakie wspaniałe osobowości mamy w panteonie polskich pisarek. 

Natalia Rolleczek, fragm. filmu "Tala od różańca"

15 stycznia 2015 roku, w ramach cyklu "Zaczytani w kinie" w Kinie Nowe Horyzonty odbyło się spotkanie z pisarzem i reżyserem - Sławomirem Rogowskim. Poza promocją jego najnowszej książki: "Widok z dachu", zaprezentowano także film dokumentalny "Tala od różańca", którego bohaterką jest pisarka Natalia Rolleczek.

W rozmowie z dziennikarzem Radia RAM i Radia Wrocław - Janem Pelczarem, Sławomir Rogowski wyznał, że do realizacji filmu dokumentalnego skłoniła go fascynacja osobą bohaterki. Po obejrzeniu filmu nie było to dla nas, widzów, zaskakujące. Pisarka, mimo zaawansowanego wieku (96 lat!), okazała się uroczą gawędziarką - dowcipną  i wręcz błyskotliwą kobietą, o energii młodej dziewczyny. O swoim życiu opowiadała z właściwym sobie dystansem, niekiedy autoironią. Jest to - podobnie jak w przypadku powieści Rogowskiego -  nie tylko zapis konkretnej biografii, ale jednocześnie refleksja nad doświadczeniem pokolenia bohaterki. 

Trudne dzieciństwo, młodość przypadająca na lata wojenne, konspiracja...

Sporo miejsca poświęca dokument sprawie pierwszej opublikowanej powieści Natalii Rolleczek, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w tytule filmu. Otóż utalentowana młoda pisarka wielokrotnie składała w wydawnictwach różne swoje utwory, jednakże dopiero autobiograficzna powieść "Drewniany różaniec" ukazała się drukiem w 1953 roku. I było to posunięcie polityczne. Wykorzystano bowiem wspomnienia autorki z jej pobytu w sierocińcu prowadzonym przez siostry felicjanki. W atmosferze nagonki na Kościół historia ta zyskała zupełnie inny wymiar, a pisarka stała się narzędziem politycznej krytyki. Co więcej, powieść trafiła w 1964 roku na ekrany za sprawą Ewy i Czesława Petelskich. Po latach, kiedy wspomina tamte wydarzenia, wie, że została wykorzystana. Ma w związku z tym pewien dyskomfort, ale i tak mówi z figlarnym uśmiechem o siostrach: 

Tak napisałam - należało im się! 

Wcześniej jednak opowiada, że do zakonu wstępowały przeważnie biedne dziewczyny z góralskich rodzin i nie miało to nic wspólnego z powołaniem.

Swoją drogą, Natalia Rolleczek przyjaźniła się z Karolem Wojtyłą i na żadnym etapie swego życia nie była komunistką. Niemniej jednak popularność "Drewnianego różańca" sprawiła, że zaczęła pisać głównie dla młodzieży. Oczywiście, powieści, których w żaden sposób nie można było wykorzystać do celów propagandowych.

 

Kadr z filmu "Drewniany różaniec"

Wielką zaletą filmu - poza interesującą osobowością bohaterki - są także unikatowe archiwalia oraz nuta poezji, która przenika całość, a to dzięki wprowadzeniu aktorów grających postacie z przeszłości. Nie jest to jednak typowa fabularna inscenizacja. Sceny te bowiem mają charakter lekko pastiszowy, w stylu starego kina, a poza tym postacie niejako przenikają się. Widzimy np. Natalię Rolleczek przymierzającą kapelusz i jednocześnie robi to jej młodzieńczy sobowtór. W jakimś sensie bowiem nadal jest ona tą wspaniałą, pełną uroku i temperamentu młodą dziewczyną. 

Dodajmy, że choć postać pisarki dominuje, wypowiadają się o niej zarówno bliscy, jak też jej ideowi przeciwnicy. Mówią o niej m.in. Józefa Hennelowa i Michał Olszański z "Tygodnika Powszechnego” oraz wydawca Piotr Marecki z ”Krytyki Politycznej” , a także siostra i synowie. Jest to więc portret malowany wieloma pędzlami, ukazujący tę postać niejednoznacznie. Film z całą pewnością wart obejrzenia, choćby po to, by przekonać się, jakie wspaniałe osobowości mamy w panteonie polskich pisarek. 

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Kulturaonline.pl w styczniu 2015 roku.

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 16-21.07.2024

Nadchodzący tydzień w Muzeum Narodowym we Wrocławiu przyniesie ciekawe wydarzenia towarzyszące wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”, wśród nich wykład o sztuce noszenia kimon, oprowadzenie kuratorskie z tłumaczeniem na polski język migowy czy warsztaty tańca intuicyjnego dla dorosłych. Muzeum Etnograficzne zaprasza na oprowadzanie kuratorskie po wystawie „Aśka Borof. Powszednie misterium”. Zaś w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej zaplanowano oprowadzenie kuratorskie po wystawie „Maria Pinińska-Bereś”.

Wystawa w MNWr. "Kimono jako doświadczenie", fot. Wojciech Rogowicz


Muzeum Narodowe we Wrocławiu

17.07, g. 12:00 i 14:00

Jak się nosi samuraj? – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Karolina Rzepka

Samuraje są uznawani za jednych z najlepszych wojowników na świecie, do czego z pewnością przyczyniła się ich wyjątkowa zbroja. Na zajęciach poznamy, z jakich elementów się składa, a w trakcie działań plastycznych stworzymy własne maski samurajów.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


19.07, g. 12:00 i 14:00

O smokach raz jeszcze – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Karolina Rzepka

Czy w muzeum ukrywają się smoki? Sprawdźmy to! Wyruszymy w podróż tropem tych fascynujących stworów. Porozmawiamy o ich niezwykłych zdolnościach i zastanowimy się, czy wszędzie na świecie smoki wyglądają i symbolizują to samo.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


20.07, g. 13:00

„Poszukiwania artystyczne Marka Oberländera” – oprowadzanie kuratorskie. Prowadzenie: Justyna Chojnacka

Przekazany w kwietniu 2022 roku dar Haliny Pfeffer-Oberländer dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu jest doskonałą okazją do prześledzenia skomplikowanej i różnorodnej drogi artystycznej jej męża, Marka Oberländera. Starannie wyselekcjonowane prace, z liczącego blisko 500 obiektów przekazu, pozwolą przeanalizować twórcze niepokoje artysty, skutkujące niezliczoną liczbą rysunków – studiów nad formą, kolorem, motywem.

Wstęp z biletem na wystawę czasową 

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


21.07, g. 12:00

Kimono jako dzieło sztuki. Wykład Barbary Przerwy towarzyszący wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Sztuka noszenia kimon ma bogatą i długą tradycję. Dobór kolorów tkanin czy motywów dekoracyjnych była i jest nadal podporządkowana porom roku i wysmakowanej estetyce japońskiej. Zapraszamy w podróż pełną ekskluzywnych jedwabi, pięknych kwiatów i motyli. Podczas wykładu zostaną omówione zasady zdobienia i noszenia kimon, a sama prelegentka podzieli się doświadczeniami noszenia oryginalnego kimona ślubnego.

Wstęp wolny

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu, s. 116


21.07, g. 13:00

„Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot” – oprowadzanie kuratorskie z tłumaczeniem na polski język migowy, prowadzenie: Dorota Róż-Mielecka

Spotkanie poświęcone polskiej projektantce, kostiumografce i artystce wizualnej Joannie Hawrot, która tak mówi o wrocławskiej prezentacji: „Wystawa jest próbą połączenia odmiennych estetycznie światów, artystów i opowieści. To rodzaj autorskiego eksperymentu oparty na dwóch dekadach moich artystycznych doświadczeń. Kluczowa jest tu opowieść, dla której wybrałam zaprojektowaną przez siebie formę kimona wraz z wariacjami wokół niej. To moje narracyjne „pars pro toto”. Kimono staje się narzędziem, które wprowadza dialog, daje do myślenia, tworzy nowe połączenia”.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


21.07, g. 17:00

Poruszając materię – warsztaty tańca intuicyjnego w ramach cyklu „Plastyka tańca”, prowadzenie: Barbara Przerwa. Wydarzenie towarzyszące wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Na wystawie Joanny Hawrot, uznanej polskiej projektantki, kostiumografki i artystki wizualnej, czeka nas uczta dla oczu. Na 370 metrach kwadratowych, wśród scenografii złożonej z 1800 metrów tkaniny zostały zaprezentowane autorskie kolekcje kimon zainspirowanych pracami wybranych artystów: Maurycegon Gomulickiego, Soni Hensler, Angeliki Markul, Wojciecha Ireneusza Sobczyka i Honzy Zamojskiego.

Poruszy nas wspaniała kolorystyka, bogate desenie i zaskakujące zestawienia motywów dekoracyjnych. Zapraszamy do tańca intuicyjnego swobodnej improwizacji wypływającej z zachwytu pięknem kimon.

Bilety w cenie 10 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Aśka Borof, Koszula. Odłam. Źdźbło, haft, szycie, 2021, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Muzeum Etnograficzne

16.07, g. 12:00

Makatka malowana z łabądkiem, jeziorem, sarenką i baletnicą – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Olga Budzan

Makatki malowane na płótnie obok papierowych kwiatów i wycinanek stanowiły ozdobę izby. Dziś są już niezwykle rzadko spotykane. Makatki malowano najpiękniej jak się dało. Pojawiały się na nich aniołki, kwiaty w pełnym rozkwicie, jeziora, sarny, baletnice. Malowano je na dużych, podłużnych kawałkach płótna, zaś by przyśpieszyć prace, używano szablonów. Podczas warsztatów będzie można przyjrzeć się makatkom namalowanym przez Aśkę Borof i dawnym makatkom tworzonym przez artystów amatorów, a także stworzyć własną pracę na płótnie.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl lub 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


18.07, g. 12:00

Etnoeksperymenty. Magiczny ogród – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Anna Frania

Letni ogród kusi kolorami, obfitością i mnogością roślin. Czy uda nam się zatrzymać ten czas, malując roślinami? Poeksperymentujmy! Dawniej poszukiwano barwników i pigmentów w najbliższym otoczeniu, wykorzystując na przykład rośliny czy minerały do barwienia i malowania. Na warsztatach każdy będzie mógł stworzyć własne botaniczne (i nie tylko!) farby, by zatrzymać barwy lata we własnym magicznym ogrodzie.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl lub 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


20.07, g. 15:00

Aśka Borof. Powszednie misterium” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie: Olga Budzan

Prace Aśki Borof wykonane są tradycyjnymi technikami takimi jak haft, malarstwo na szkle czy wycinanka. Tematyka poruszana przez artystkę to życie ludzkie od narodzin aż do śmierci oraz przesądy, wierzenia i marzenia w świecie, w którym religia przeplata się z magią. Prace artystki odwołują się także do pierwotnego sensu sztuki – mediacji. Poprzez sztukę, obiekty wotywne artystka prosi o zdrowie dla siebie i najbliższych. Przygląda się pięknu katolickiego rytu bez uprzedzeń, a przecież najtrudniej dostrzec piękno w tym, co bliskie i codzienne. Aśka Borof niczym etnografka dokumentuje też przemijające piękno Górek Zachodnich, dzielnicy Gdańska, w której mieszka i pracuje.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


Wystawa Maria Pinińska-Bereś, fot. Magdalena Lorek


Pawilon Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej

16.07, g. 11:00

Czemu tu jest tak biało? – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–10 lat w ramach cyklu „Lato w Pawilonie: Kolory lata”, prowadzenie: Justyna Oleksy

Białe podłogi, białe ściany, schody też białe. Czy ta biel w muzeum to jakiś kaprys? Czy to po to, żebyśmy ciągle mrużyli oczy jak pod słońce? Co by się stało, gdyby ściany w muzeum miały inny kolor? A nawet wiele kolorów? Może nie będziemy od razu przemalowywać w muzeum ścian, ale poeksperymentujemy z tym, jak tło zmienia odbiór danego obrazu i jak otoczenie wpływa na rzeźbę.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl lub tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


20.07, g. 11:00

„Maria Pinińska-Bereś” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie Małgorzata Micuła

Pierwsza od ponad dwudziestu lat wielka monograficzna wystawa słynnej artystki współczesnej. Maria Pinińska-Bereś (1931–1999) uznawana jest za jedną z najbardziej wyjątkowych postaci polskiej sztuki XX w. Jej twórczość eksplorowała sferę kobiecości i kobiecego erotyzmu, ich społeczno-polityczne uwikłania, a także relacje ze światem natury. Na wystawie pokazany został szeroki wybór prac powstałych od lat 50. do końca minionego stulecia, w tym najważniejsze rzeźby i performanse. W Pawilonie Czterech Kopuł to już kolejna retrospektywna ekspozycja, której bohaterką jest znakomita polska artystka.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


20.07, g. 12:00

Z importu, podszeptu intuicji, po rewizji. Polskie genealogie feminizmu – wykład online dr Joanny Sierackiej w ramach wydarzeń towarzyszących wystawie „Maria Pinińska-Bereś”

Maria Pinińska-Bereś często jest określana jako pionierka sztuki feministycznej w Polsce, która swoją twórczością intuicyjnie wyprzedziła drugą falę feminizmu, nieobecną w kraju nad Wisłą. Ta interpretacja jest osadzona w pewnych wyobrażeniach na temat genealogii polskiego feminizmu, składających się na jego mit założycielski. Mit ów powstał w czasie transformacji ustrojowej, a obecnie jest przedmiotem gorących sporów. Czy feminizm to produkt importowany z Zachodu? Czy Polki to z natury silne, niezależne kobiety, które nie potrzebują ruchu kobiecego? Czy w Polsce Ludowej panował matriarchat? O co chodzi z tą drugą falą? I wreszcie: czy historię feminizmu w Polsce należy wyrzucić do kosza i opowiedzieć na nowo? Wykład, poświęcony sporom o feministyczne genealogie, będzie stanowił próbę odpowiedzi na te i inne pytania.

Spotkanie online

Udział bezpłatny

Link do wydarzenia dostępny na stronie mnwr.pl

informacja prasowa

Muzeum Architektury we Wrocławiu zaprasza: wydarzenia 15 - 21 lipca

 Wystawy, warsztaty plastyczne, spacery rodzinne, czyli jak spędzić lato z Muzeum Architektury.


czwartek 18 lipca 2024, godzina 11.00
Szlakiem legend, czyli tajemnice zabytków Ostrowa Tumskiego | spacer rodzinny 

Czy przechodziliście kiedyś przez Bramę Kluskową? Czy widzieliście łyse aniołki w dekoracji pomnika św. Jana Nepomucena? Chcecie poznać wszystkie sekrety katedry św. Jana Chrzciciela?

Zapraszamy na spacer rodzinny Szlakiem legend, czyli tajemnice zabytków Ostrowa Tumskiego, który zorganizujemy dla Was w czwartek 18 lipca.

To spacery przygotowane z myślą o dzieciach, ale mamy nadzieję, ze równie dobrze będą bawić się na nich ich opiekunowie. Zapisujcie się i dołączcie do nas!

KIEDY: 18 lipca 2024, godzina 11.00

GDZIE: zbiórka przed wejściem głównym do Katedry św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim, pl. Katedralny 18

DLA KOGO: dzieci 7-14 lat wraz z opiekunami

WSTĘP: wolny, ale obowiązują zapisy: katarzyna.samotyj@ma.wroc.pl


sobota 20 lipca 2024, godzina 12.00
Druk gradientowy w technice linorytu | warsztaty 

Soczewka, lustro i zagadkowe vue d’optique – tylko tyle i aż tyle potrzeba, aby przenieść się w świat barwnych i tętniących życiem ulic XVIII-wiecznych miast. Miejsca uwiecznione na dawnych rycinach ze zbiorów MA zobaczyć możecie oczywiście na naszej wystawie czasowej Vue d’optique i maszyny optyczne. Ale jak takie ryciny powstawały?

Jeśli jesteście ciekawi technik rytowniczych, zapraszamy na warsztaty “Druk gradientowy w technice linorytu”. Prowadząca Marta Lech – graficzka i dydaktyczka – przedstawi nam krótką historię tych technik, a następnie wprowadzi uczestników w technikę linorytu.

Na warsztatach uczestnicy przygotują wzór oraz matrycę, z której na końcu powstaną odbitki. Gotowe grafiki można będzie oczywiście zabrać ze sobą do domu.

KIEDY: sobota 20 lipca 2024, godzina 12.00

GDZIE: Muzeum Architektury we Wrocławiu, ul. Bernardyńska 7

WSTĘP: wolny, ale obowiązują zapisy: https://forms.gle/CLZbpnWJpWjhCvpg9

DLA KOGO: osoby w wieku 13+

Czas trwania: 3 godziny


do 4 sierpnia 2024!
Vue d'optique i maszyny optyczne

Przeznaczone do oglądania w zograskopie grafiki, zwane z francuskiego vue d’optique, prezentowały specyficzny typ widoków perspektywicznych.

W połączeniu z optyką maszyny wywoływały one u widza wrażenie oglądania realnej przestrzeni. Aby uzyskanie tego efektu było możliwe, grafiki musiały wykazywać pewne cechy formalne dostosowane do działania zograskopu. Takie precyzyjnie zaprojektowane ryciny powstawały w ramach wyspecjalizowanych warsztatów drukarskich.

Takie właśnie grafiki prezentujemy na wystawie Vue d’optique i maszyny optyczne! Zobaczycie na niej XVIII-wieczne ryciny ze zbiorów Muzeum Architektury we Wrocławiu – widoki perspektywiczne, przedstawiające architekturę i założenia urbanistyczne miast, m.in. Wrocławia, Londynu, Utrechtu czy Lizbony.

Kuratorka: Agata Kaczmarek

do 15 września 2024!

Michał Jędrzejewski. Zgubne skutki nadmiernych zainteresowań

Z okazji 90. urodzin Michała Jędrzejewskiego (ur. 1934) Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta i Muzeum Architektury przygotowały retrospektywną wystawę wielowątkowej twórczości Profesora, Rektora ASP w latach 1984–1990. Wrocławski artysta od bez mała 70 lat czynny jest na polu najszerzej pojmowanych sztuk wizualnych, projektowych i performatywnych, chętnie poruszając się na ich styku i polach wspólnych.

Wystawa prezentuje oryginalne prace Michała Jędrzejewskiego – malarstwo, rysunek, monotypię, ceramikę, projekty scenografii i wystaw, a także plakaty, fotografie, makiety i wydruki dokumentujące jego imponujący dorobek z bez mała siedmiu dekad. To obszerna i różnorodna prezentacja, nad którą unoszą się gigantyczne srebrzyste kule – ulubione bryły Profesora, oraz duch sensbilizmu – jednego z bardziej oryginalnych kierunków w polskiej sztuce powojennej, którego próbę uchwycenia można podjąć samodzielnie lub z Przechodnikiem wystawowym, publikacją towarzyszącą ekspozycji, stanowiącą zapis wywiadu-rzeki przeprowadzonego w kwietniu tego roku.

Kuratorki: Marta Płonka, Anita Wincencjusz-Patyna

do 30 września 2024!


Ruch tektoniczny

Wystawa prezentuje najważniejsze obiekty i bogactwa Kielecczyzny. Od szpitali i szkół, które powstały jeszcze przed II wojną światową, poprzez socrealistyczne gmachy wznoszone w latach pięćdziesiątych, aż po ogromne osiedla i ekspresyjne konstrukcje okresu późnego modernizmu. Ekspozycja przedstawia ikoniczne obiekty, dzieła niepublikowane oraz współczesne realizacje inspirowane lokalną przyrodą i krajobrazem.

Na wystawie pokazujemy wyjątkowe filmy, zdjęcia i oryginalne rysunki, a także inspirowane ćmielowską tradycją porcelanowe makiety, fragmenty lokalnych surowych skał wykorzystywanych w budownictwie czy ceramiczne tetrapody. 

Kurator: Kacper Kępiński

Organizator: Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki

informacja prasowa

Wydarzenia w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i Oddziałach 1–6.04.2025

 „Styl trubadurów” obecny w modzie zachodnioeuropejskiej XVIII stulecia będzie tematem wykładu z cyklu „Galeria mody” dr Małgorzaty Możdżyńs...

Popularne posty