Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania ogród, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania ogród, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty

wtorek, 1 lipca 2025

Muzeum Bacha w Lipsku /relacja/

Przy okazji pobytu w Lipsku na Bachfest odwiedziłam, rzecz jasna, Muzeum Bacha, w którym dwanaście tematycznie zorganizowanych sal wystawowych przedstawia życie i twórczość kompozytora i jego rodziny. W centrum wyeksponowano najcenniejsze przedmioty: oryginalne dokumenty napisane własnoręcznie przez Johanna Sebastiana Bacha, partytury i druki.

Muzeum Bacha w Lipsku, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od od holu z wyeksponowanym popiersiem Johanna Sebastiana Bacha, a zakończyliśmy na przylegającym do budynku ogrodzie różanym. Wędrując po wystawie z audiobookiem mogliśmy wiele się dowiedzieć, zwłaszcza że narracja wyznaczała też porządek zwiedzania. Muzeum w obecnym kształcie zostało oddane do użytku w 2010 roku. Barokowy budynek w pobliżu Kościoła św. Tomasza to nie tylko muzeum, mieści także Instytut Badawczy i bibliotekę, W 2002 r. Lipskie Archiwum Bacha rozpoczęło ambitny projekt: systematyczne badanie dokumentów Bacha we wszystkich niemal 400 miastach historycznych środkowych Niemiec, dzięki czemu odkryto najwcześniejsze ręcznie pisane nuty Bacha i jego synów. W gmachu mieści się także biblioteka zawierająca najpełniejszą kolekcję dzieł kompozytora, dysponuje także niezrównanym zbiorem oryginalnych źródeł, rękopisów, rzadkich książek i wczesnych wydań dotyczących Bacha.

Popiersie J. S. Bacha wykonane przez Carla Ludwiga Seffnera,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

W holu muzeum wyeksponowano popiersie Johanna Sebastiana Bacha w wieku około 60 lat. Zostało wykonane w 1897 roku przez Carla Ludwiga Seffnera, który wraz z Maxem Klingerem był wówczas czołowym rzeźbiarzem Lipska. Kiedy w 1894 roku odkryto na nowo prawdopodobne miejsce pochówku Bacha na cmentarzu św. Jana, Carl Seffner był obecny przy identyfikacji kości przez anatoma Wilhelma Hisa. W rezultacie Seffner stworzył model twarzy Bacha na podstawie wykonanych przez siebie odlewów czaszki i porównał je z różnymi portretami kompozytora. Stworzył wiele popiersi na podstawie tego modelu, w tym marmurowe, które znajduje się w Muzeum Bacha. Znany wszystkim pomnik kompozytora, który stanął na placu św. Tomasza w 1908 roku, również powstał w oparciu o ten model.

W centrum ekspozycji możemy zobaczyć drzewo genealogiczne rodziny Bachów, które przekazał potomnym sam Johann Sebastian Bach. W wieku 50 lat skompilował serię krótkich notatek biograficznych na temat 53 męskich członków rodziny. Prawie wszyscy z nich byli muzykami – kantorami, organistami, muzykami miejskimi i dworskimi, a nawet wytwórcami instrumentów. Z rzadka pojawiają się inne zawody, na przykład wytwórca dywanów lub chirurg. Drzewo genealogiczne kończy się pokoleniem synów Bacha. Potomkowie Johanna Sebastiana żyją do dziś. Ostatni aktywny kompozytor, Friedrich Wilhelm Ernst, zmarł w 1845 roku. Syn Johanna Christopha Friedricha, tzw. Bückeburg Bach, był jedynym wnukiem Johanna Sebastiana, który kontynuował karierę muzyczną. W 1843 roku, będąc już starym człowiekiem, był gościem honorowym na uroczystości odsłonięcia pierwszego pomnika swojego słynnego dziadka. 

Organy Johanna Scheibego (rekonstrukcja), fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Ważnym eksponatem wystawy są organy  – instrument, który Bach cenił najbardziej. Był zresztą ekspertem w tej dziedzinie  – badał organy przez całe życie. Przedstawiona konsola jest rekonstrukcją organów Johanna Scheibego. Ze źródeł pisanych wiadomo, że Bach przetestował nowe organy i „próba była prawdopodobnie jedną z najbardziej wymagających, jakie kiedykolwiek wykonano”. Na koniec wyraził całkowitą aprobatę. Stąd wiemy na pewno, że Bach siedział na tym siedzisku organowym i grał na tym właśnie instrumencie.

Nieopodal znajduje się także sala prezentująca instrumenty barokowe. Przez całe życie Johann Sebastian Bach interesował się sposobem działania instrumentów, akustyką i problemami strojenia. Wykorzystywał szeroki zakres możliwości tonalnych, jakie oferowały mu instrumenty orkiestrowe i szybko zaczął włączać do swoich kompozycji nowo opracowane instrumenty, takie jak obój d'amore, obój da caccia lub bassono grosso. W sali tej możemy też posłuchać brzmienia historycznych instrumentów w wykonaniu wirtualnej orkiestry barokowej.

Instrumenty barokowe, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Inna z sal ekspozycji jest poświęcona życiu rodzinnemu rodziny Bachów i ich przyjaźni z sąsiadami, rodziną Bose, która mieszkała wówczas w budynku, w którym obecnie mieści się Muzeum Bacha. Z okna znajdującego się w wykuszu pokoju goście mogą zobaczyć miejsce, w którym kiedyś stała szkoła św. Tomasza, w której mieszkał i pracował Bach. Wyeksponowano tutaj również  jedyny znany oryginalny mebel z domu rodziny Bachów: tajemniczą żelazną skrzynkę, o której wiadomo, że pochodzi z domu rodziny Bachów, choć fakt ten odkryto dopiero w 2009 roku. Skrzynia stała przez wiele lat w Muzeum Katedralnym w Miśni, gdzie była używana jako puszka na datki. Dopiero gdy pewien szczególnie spostrzegawczy gość rozpoznał namalowane symbole na wewnętrznej pokrywie jako monogram Bacha, pełne znaczenie tego imponującego przedmiotu wyszło na jaw. Johann Sebastian Bach używał tego monogramu jako swojej pieczęci listowej od 1722 roku. Litery JSB pojawiają się dwukrotnie, raz od lewej do prawej i raz jako lustrzane odbicie od prawej do lewej.  Nie wiadomo, jakie wartościowe przedmioty rodzina Bachów przechowywała w skrzyni, która ma skomplikowany mechanizm zamykający z jedenastoma zasuwami. 

Metalowa skrzynka z monogramem J. S. Bacha, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Najcenniejsze przedmioty wystawiono w tzw. Pokoju Skarbów Zobaczyć tam można oryginalne dokumenty napisane własnoręcznie przez Johanna Sebastiana Bacha. Jego rękopisy i wiele innych dokumentów. Do najcenniejszych oryginałów prezentowanych w Muzeum Bacha należą 44 oryginalne zestawy części cyklu kantat chorałowych. Wkrótce po objęciu stanowiska kantora w Kościele św. Tomasza Bach komponować nowe kantaty na każdą niedzielę i święto w kalendarzu kościelnym. Co tydzień więc komponował nowe rozbudowane dzieła. Na koniec kantaty musiały zostać przećwiczone przed wykonaniem w niedzielę w kościele św. Mikołaja lub św. Tomasza. W Muzeum Bacha zawsze znajduje się jeden kompletny zestaw części. Możemy więc wyobrazić sobie, jak intensywnie pracował...

Zapis nutowy, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

W skarbcu znajduje się też mała szklana szkatuła ze znaleziskami z grobów, które prawdopodobnie należały do ​​Johanna Sebastiana Bacha i jego żony Anny Magdaleny. Oboje zostali pochowani na cmentarzu św. Jana w Lipsku. W 1894 r. powołano komisję mającą ustalić położenie grobów, które na wiele lat zostały zapomniane. Ostatecznie, dzięki ustnym tradycjom i innym dowodom, zidentyfikowano dwa groby jako miejsca pochówku Bacha i jego żony.

Małe przedmioty w szklanej trumnie pochodzą z tych właśnie grobów. Można zobaczyć dwie drzazgi z dębowej trumny i zapięcie, które prawdopodobnie zabezpieczało pas całunu pogrzebowego. Uważa się również, że naparstek w trumnie znajdował się w grobie Anny Magdaleny. Małe przedmioty traktowano niemal jak relikwie. Przez następne stulecie szklana trumna była najpierw przechowywana w parafii św. Jana, a następnie w Kościele św. Mikołaja. Od 2010 roku jest na stałe wypożyczona do Muzeum Bacha.

Ogród różany przy Muzeum Bacha

Wśród sal wystawienniczych są, oczywiście, i takie, w których można posłuchać kompozycji Johanna Sebastiana Bacha (specjalne studio do słuchania muzyki). Nie sposób i chyba nie trzeba opisywać szczegółowo całej ekspozycji, lepiej pozostawić wrażenie niedosytu. Na koniec chciałabym jeszcze uzupełnić swoją relację o piękny ogród różany, który przylega do muzeum. Nawiązuje on do tzw. ogrodu przyjemności, który założyła w  XVIII w. rodzina Bose, sąsiadująca z Bachami. W gęstej zabudowie miasta był to rodzaj luksusu, żeby nie powiedzieć: ekstrawagancji. Rodzina Bosów zasadziła barokowe ozdobne klomby i drzewa owocowe oraz zbudowała mały domek letni. Zagospodarowane klomby i rabaty były obramowane bukszpanem. Pośrodku ogrodu stała kamienna fontanna. Po lewej stronie, obok wejścia, znajdowało się oddzielne małe podwórko dla kur i innych zwierząt gospodarskich. Całkiem możliwe, że Johann Sebastian Bach i jego rodzina często spędzali czas w tym ogrodzie, gdy odwiedzali sąsiadów. W czasie, gdy spacerowaliśmy w upalny dzień po ogrodzie, oszałamiająco kwitły tam róże. 

Ja wśród róż w obiektywie Marka


środa, 5 lutego 2025

"Niewidzialny chłopiec"T. Karpowicza: Utkany ze słów /recenzja teatralna/

Najważniejsze w spektaklu Tymoteusza Karpowicza: "Niewidzialny chłopiec" jest słowo mówione, śpiewane, a także wyjąkane, wykrzyczane, zniekształcone. Aktor zaś jest niczym instrument w jazzowej orkiestrze.

"Niewidzialny chłopiec" w reż. Weroniki Szczawińskiej, fot. Elżbieta Kozak

Był cudownym chodzącym mitem. Postacią niezwykle enigmatyczną - możemy przeczytać w książce Joanny Roszak "W cztery strony naraz... Portrety Karpowicza". Mówił, że zasadzenie jednej rośliny jest warte więcej niż tysiąc słów. Dla niego ogród był rzeczywiście wart tysięcy słów [...]. Panowała w nim obfitość, rośliny przerastały dom, wchodziły do wnętrza oknami. W ogrodzie było jego amerykańskie Wilno, jego wiersze, jego wszystko.

"Portrety" to czwarta publikacja dotycząca Tymoteusza Karpowicza, wydana we wrocławskim wydawnictwie Biuro Literackie (po książkach "Małe cienie wielkich czarnoksiężników", "Mówi Karpowicz" i "Podziemnie wniebowstąpienie"). Biuro Literackie opublikowało ponadto czterotomowe wydanie "Dzieł zebranych" pisarza.  

Od paru lat również Wrocławski Teatr Współczesny przywraca pamięć o twórczości Tymoteusza Karpowicza - poety, prozaika i dramaturga przez wiele lat związanego z Wrocławiem.  W ramach rozłożonego na lata projektu w 2013 roku swoją prapremierę miało słuchowisko "Dźwiękowy zapis doliny",  transmitowane przez Radio Wrocław oraz zdarzenie teatralne według poematu "Odwrócone światło" - obydwa w reżyserii Weroniki Szczawińskiej. Ona też jest autorką adaptacji i reżyserką najnowszego spektaklu na podstawie nigdy niepublikowanego i niewystawianego utworu Tymoteusza Karpowicza -"Niewidzialny chłopiec". Tekst powstał w 1968 roku, ale - zatrzymany przez cenzurę - dopiero teraz ujrzał światło dzienne. To w istocie bardzo ryzykowne, ale i pociągające sięgnąć po dramat, który został napisany w innych okolicznościach, w rzeczywistości tak odległej. A jednak dostrzegamy konsekwencję reżyserki, która w wywiadzie dla "Didaskaliów" w 2010 roku powiedziała coś, co dotyczy również tego spektaklu:

Tekst jest zawsze pretekstem, figurą, do której trzeba podchodzić anarchistycznie. Słowo ma przede  wszystkim swój wymiar fizyczny, performatywny. Intrygują mnie formy dane, rozpoznawane, zderzone z żywym ciałem aktora, spoconym, zmęczonym, sapiącym.

Niewidzialny Chłopiec jako projekcja ukrytych pragnień 

Spektakl fabułę ma konwencjonalną. Przy rodzinnym stole zbiera się wielopokoleniowa rodzina i jej gość - Doktor. Do stołu usługuje Służąca. "Rozmowy przy stole" są banalne, co podkreślić ma "rozbijanie" słów, ich przeciąganie, przeinaczanie i zderzanie. Spotkanie jest bowiem pustą konwencją, konwencją w pewnym sensie teatralną, sztuczną. Nikt nie wyraża siebie "naprawdę", rozmowa i jedzenie również są "na niby". Podobnie jak pozowanie do "rodzinnych fotografii".

"Niewidzialny chłopiec", fot. Bartek Warzecha

Ową sztuczność przerywa pojawienie się Niewidzialnego Chłopca. Odtąd postacie pojawiają się na scenie pojedynczo, wygłaszając/wyśpiewując swoje monologi niejako "w relacji" z owym niewidzialnym. Jak w "Iwonie" Gombrowicza, odsłaniają swoje intymne myśli, pozostając zawsze "wobec" tajemniczej postaci. Jednocześnie są śledzone przez pozostałych. Płynący stąd przekaz brzmi zupełnie współcześnie: rodzina, relacje międzyludzkie, słowo - zostały pozbawione tradycyjnych znaczeń. Stały się pustosłowiem, formą bez treści, ograniczającą ludzi i odbierającą im wolność, możność bycia sobą. 


 Spektakl jak jam session


Spektakl Weroniki Szczawińskiej ma oszczędną, a zarazem interesującą formę. Funkcjonalna scenografia i jednobarwne kostiumy Natalii Mleczak przypominają sztukę minimalistyczną. W tej zaznaczonej zmiennym oświetleniem przestrzeni można bez trudu przywołać w wyobraźni rodzinne przyjęcie, niebo z gwiazdami, drzwi, kanapkę lekarską.... Czerwone kostiumy Państwa i żółty Służącej dopełniają się i komponują na różne sposoby. 

Jerzy Senator (Ojciec), Ewelina Paszke-Lowitzsch (Matka), fot. Bartek Warzecha

Ale najważniejsze w tym spektaklu jest słowo mówione, słowo śpiewane, a także... wyjąkane, wykrzyczane, zniekształcone. Skojarzenie spektaklu z jam session nie jest wcale pozbawione racji. Oto najpierw pojawia się "temat", który podejmują wszyscy, tworząc wokół stołu rodzaj grającej jakiś standard orkiestry jazzowej. Poszczególni aktorzy wykonują najpierw krótkie solówki, a potem następuje szereg improwizacji, które są długimi indywidualnymi występami przed publicznością. Aktor w tym przedstawieniu jest jak instrument. Wydaje z siebie różne dźwięki, posługując się m.in. mikrofonem, który służy nie tylko wzmocnieniu głosu, ale przede wszystkim jego deformacji. Jedyną osobą, która milczy, jest Służąca. Wszyscy jednak nieustannie się do niej zwracają i czegoś od niej chcą. Jest poniekąd ośrodkiem tej kompozycji.

Ewelina Paszke-Lowitzsch (Matka), fot. Bartek Warzecha

Brawa należą się aktorom, którzy nie tylko grają, ale także śpiewają bluesy (Matka – Ewelina Paszke-Lowitzsch, Córka – Anna Kieca), brzmiące egzotycznie pieśni (znakomity, jak zawsze, Zdzisław Kuźniar - co za głos!), znakomicie interpretując ten trudny, lingwistyczny tekst. 

Przedstawienie "Niewidzialny Chłopiec" w reżyserii Weroniki Szczawińskiej miało prapremierę we Wrocławskim Teatrze Współczesnym 14 lutego 2015 roku.

Recenzja ukazała się na portalu Kulturaonline 25 lutego 2015 roku.

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 20-25.08.2024

W Muzeum Narodowym we Wrocławiu już tylko do 25 sierpnia czynna jest wystawa „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”. W najbliższą niedzielę oprowadzą po niej kuratorka Dorota Róż-Mielecka w towarzystwie samej Artystki. Muzeum „Panorama Racławicka” w wakacyjne wtorki zaprasza na rodzinne spacery połączone z seansami w Małej i Dużej Rotundzie. W Muzeum Etnograficznym dobiega końca wystawa „Rzeczy przysposobione”, z tej okazji w najbliższą niedzielę ostatnie oprowadzanie kuratorskie poprowadzą Marta Derejczyk i Anna Kurpiel. Oprowadzania po wystawie „Maria Pinińska-Bereś” w językach polskim i niemieckim zaplanowano w najbliższy weekend w Pawilonie Czterech Kopuł. Trwają wakacyjne zajęcia dla dzieci.

Wystawa "Rzeczy przysposobione" w Muzeum Etnograficznym,
fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Muzeum Narodowe we Wrocławiu

21.08, g. 12:00 i 14:00

Maski, które straszą! Wspólna przygoda z samurajami – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Michał A. Pieczka

Kto jeszcze nie widział przerażającego oblicza bojowej maski samuraja, będzie miał taką szansę na spotkaniu w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Na wystawie przyjrzymy się zbrojom i broni dawnych japońskich wojowników. Szczególną uwagę zwrócimy jednak na maski bojowe, których zadaniem było odstraszanie przeciwnika. W części warsztatowej spotkania dzieci wykonają własne maski zainspirowane samurajskimi pierwowzorami. Powstaną w ten sposób niezwykłe maski, które straszą!

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


23.08, g. 12:00 i 14:00

Na tropie zwierząt w dawnej sztuce japońskiej – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Michał A. Pieczka 

Sztuka Japonii od stuleci fascynowała Europejczyków. Zainteresowanie nią wzrosło szczególnie w drugiej połowie XIX wieku, kiedy Kraj Kwitnącej Wiśni otworzył się na świat po wiekach izolacji. Podczas spotkania dzieci odwiedzą ekspozycję „Cudo-Twórcy” i odszukają na niej rzeźbione oraz malowane przedstawienia różnych zwierząt. Wspólnie obejrzymy ryby, ptaki, owady, a nawet nietoperze i fantastyczne potwory! Na ich podstawie dzieci tworzyć będą akwarelowe wizerunki dowolnego zwierzęcia. Moc wrażeń gwarantowana!

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


24.08, g. 16:00

"Szanujmy mężczyzn w szlafrokach" – wykład Małgorzaty Możdżyńskiej-Nawotki w ramach cyklu „Z-orientowani w modzie. Inspiracje Wschodem w modzie Zachodu” towarzyszącego wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Dzięki swojemu luźnemu, wygodnemu krojowi autentyczne ubiory wschodnie (tureckie, japońskie i chińskie) „wchodziły” do europejskiej szafy za pośrednictwem stroju domowego już na przełomie XVII i XVIII w. Podziwiano je za piękno i rzadkość, choć zachodniemu odbiorcy przeważnie umykały ich pierwotne treści kulturowe. Szlafrok o kroju zapożyczonym z ubiorów wschodnich stał się przyodziewkiem mężczyzny oddającego się w zaciszu domowym zajęciom intelektualnym i artystycznym.

Wstęp wolny

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu, s. 116


25.08, g. 15:00

„Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie: Dorota Róż-Mielecka oraz Joanna Hawrot

Spotkanie poświęcone polskiej projektantce, kostiumografce i artystce wizualnej Joannie Hawrot, która tak mówi o wrocławskiej prezentacji: „Wystawa jest próbą połączenia odmiennych estetycznie światów, artystów i opowieści. To rodzaj autorskiego eksperymentu oparty na dwóch dekadach moich artystycznych doświadczeń. Kluczowa jest tu opowieść, dla której wybrałam zaprojektowaną przez siebie formę kimona wraz z wariacjami wokół niej. To moje narracyjne ‘pars pro toto’. Kimono staje się narzędziem, które wprowadza dialog, daje do myślenia, tworzy nowe połączenia”.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


25.08, g. 16:00

"Noc w haremie" – wykład Małgorzaty Możdżyńskiej-Nawotki w ramach cyklu „Z-orientowani w modzie. Inspiracje Wschodem w modzie Zachodu” towarzyszącego wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Od XVI w., gdy pod wpływem urzeczonego karnawałem włoskiego renesansu rozpowszechniła się moda na zabawy kostiumowe, stroje wschodnie stały się żelaznym punktem maskaradowego repertuaru. Fascynujące – choć często bałamutne – opowieści o świecie haremu jako domeny pożądliwego Turka i poddanych jego zachciankom odalisek, otaczająca harem podniecająca atmosfera egzotyki, intrygi i erotyzmu zachęcały Europejczyków do występowania i portretowania się w kostiumach wschodnich.

Wstęp wolny

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu, s. 116

Tadeusz Kościuszko, fragm. Panoramy Racławickiej, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Muzeum Panorama Racławicka

20.08, g. 9:15

Wakacyjne poranki z Panoramą – edukacyjny spacer dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Izabela Trembałowicz-Chęć

Wtorkowy wakacyjny poranek z Panoramą to spotkanie edukacyjne połączone z seansem w Małej i Dużej Rotundzie. Przed wejściem na platformę widokową uczestnicy spaceru poznają okoliczności powstania „Panoramy Racławickiej”, sylwetki głównych bohaterów bitwy pod Racławicami, a także anegdoty wiele mówiące o charakterze twórców malowidła, czyli Jana Styki i Wojciecha Kossaka. Obejrzą też jeden z filmów edukacyjnych w Małej Rotundzie, a następnie udadzą się na seans.

Wstęp z biletem rodzinnym na seans w Panoramie (35 zł od osoby)

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Panorama Racławicka

Aśka Borof, Koszula.. Wystawa "Aśka Borof. Powszednie misterium"

Muzeum Etnograficzne

20.08, g. 12:00

"Etnoeksperymenty. Magiczny ogród" – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Anna Frania 

Letni ogród kusi kolorami, obfitością i mnogością roślin. Czy uda nam się zatrzymać ten czas, malując roślinami? Poeksperymentujmy! Dawniej poszukiwano barwników i pigmentów w najbliższym otoczeniu, wykorzystując na przykład rośliny czy minerały do barwienia i malowania. Na warsztatach każdy będzie mógł stworzyć własne botaniczne (i nie tylko!) farby, by zatrzymać barwy lata we własnym magicznym ogrodzie.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl, 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


22.08, g. 12:00

"Wakacje z duchami" – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Anna Frania 

Prawdziwe wakacje nie obejdą się bez strasznych, mrożących krew w żyłach opowieści, szczególnie gdy opowiadane są wieczorną porą w wakacyjnej bazie. Ale czy duszki muszą być groźne, złe i dokuczliwe? Przyjrzymy się i poznamy zgraję duszków opiekuńczych i przychylnych człowiekowi. W części praktycznej wyobraźnia na pokład! Stworzymy „własnych pomocników”, małe postacie opiekuńczych duszków.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl, 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


25.08, g. 15:00

Rzeczy przysposobione” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie: Marta Derejczyk i Anna Kurpiel

Jaki jest stosunek mieszkanek i mieszkańców Wrocławia i Szczecina do przedwojennego dziedzictwa swojego miasta? Czy w ich otoczeniu znajdują przedmioty sprzed wojny? Jak do nich trafiły? Jakie miejsce zajmują w hierarchii rzeczy? Wystawa stanowi próbę odpowiedzi na powyższe pytania. Zobaczyć na niej można przedmioty wypożyczone od osób prywatnych – mieszkanek i mieszkańców Wrocławia i Szczecina, fotografie Łukasza Skąpskiego, a także przedmiot, którego opisem Ewa Marciniak wygrała towarzyszący wystawie konkurs „Moja rzecz przysposobiona”. Ważnym elementem prezentacji są fragmenty wywiadów będących rezultatem etnograficzno-artystycznego projektu, prowadzonego w latach 2019–2022 w obu miastach.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Muzeum Etnograficzne

Maria Pinińska-Bereś, fot. M. Lorek

Pawilon Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej

20.08, g. 11:00

"W Twoim ulubionym kolorze" – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–10 lat w ramach cyklu „Lato w Pawilonie: Kolory lata”, prowadzenie: Justyna Oleksy

Masz swój ulubiony kolor? Nie mów od razu! Może podpowiesz kolorem swojego ubrania? Może twoje oczy mają taki kolor? Może przyniesiony przez ciebie na warsztaty owoc albo przedmiot? Zaczniemy od rozpoznania tego, kto co lubi w kolorach najbardziej i jak układają się nasze wybory na kole barw. Poszukamy podobnych układów w obrazach na wystawie, a potem stworzymy własne. Te zajęcia będą miały taki kolor, jaki sobie wymarzysz. Im więcej nas będzie, tym bardziej kolorowe będą nasze warsztaty.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl, tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


22.08, g. 11:00

"Przystanek: Pawilon – odsłona siódma". Warsztaty dla seniorów w ramach cyklu „Przystanek: Pawilon”, prowadzenie: Justyna Oleksy

Czy to wypada czytać czyjeś listy? Zrobimy wyjątek dla tych opublikowanych. Korespondencje artystek i artystów odsłaniają wiele faktów z ich życia i są świetnym żywym portretem środowiska. Podczas sierpniowego spotkania zanurzymy się w korespondencję artystek i artystów, których dzieła prezentowane są na ekspozycji stałej Pawilonu Czterech Kopuł. Co ich zajmowało, z kim dzielili swoje spostrzeżenia? Do kogo adresowali swoje radości i niepokoje?

Bilety w cenie 10 zł (z Wrocławską Kartą Seniora – 3 zł)

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl, tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


23.08, g. 16:00

O czwartej pod Kopułami. Oprowadzanie po wystawie czasowej „Maria Pinińska-Bereś”

A może by tak zacząć weekend od spotkania ze sztuką? Pawilon Czterech Kopuł zaprasza na oprowadzanie po wystawie czasowej, na której obejrzeć można prace współczesnej artystki Marii Pinińskiej-Bereś (1931–1999), uznawanej jest za jedną z najbardziej wyjątkowych postaci polskiej sztuki XX w. W Pawilonie Czterech Kopuł to już kolejna retrospektywna ekspozycja, której bohaterką jest znakomita polska artystka.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


24.08, g. 11:00

"Czarny" – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–10 lat w ramach cyklu „Lato w Pawilonie: Kolory lata”, prowadzenie: Dominika Chochołowska-Bocian

Czerń to moc, elegancja, minimalizm i siła. W wielu mitologiach i religiach czerń jest kolorem bogów podziemi, demonów i innych nadprzyrodzonych istot. Tym razem zatrzymamy się przy pracach Alfonsa Mazurkiewicza i Zdzisława Beksińskiego, a naszą inspiracją będzie nie tylko kolor, ale też faktura obrazu! Na chwilę zamkniemy nawet oczy i zaczniemy tworzyć tylko w oparciu o to co czujemy pod opuszkami palców.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl, tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


24.08, g. 12:00

"Letizia Battaglia i fotografki włoskie" – wykład Aleksandry Szwedo w ramach cyklu „One. Historie Fotografek”

„Dlaczego w fotografii nie było wielkich artystek?” – odpowiedzią na tę parafrazę pytania Lindy Nochlin jest wakacyjny cykl prezentujący sylwetki fotografek. Przyjrzyjmy się „cichej obecności” kobiet w fotograficznym środowisku, która w ostatnim czasie jest odkrywana na nowo.

W 2022 roku odeszła ikona włoskiej fotografii Letizia Battaglia, której życiorys jest gotowym scenariuszem na film. Zasłynęła wyjątkowymi ujęciami z lat 80., w których przedstawiała krwawe konflikty sycylijskiej mafii, śmierć prezydenta Mattarelliego czy zamach na sędziego Cesarego Terranovę. Biografia tej wyjątkowej artystki będzie punktem wyjścia do opowieści o kobietach we włoskiej fotografii: Marcelli Campagnano, Paoli Agosti, Chiarze Samugheo czy Otonelli Mocellin. 

Poruszymy też historię dwóch artystek, które przybyły do Italii, aby podbić tamtejszy rynek fotograficzny. Eva Barrett, która przyjechała do Rzymu z Anglii w 1913 roku, uczyniła ze swojego studia fotograficznego miejsce spotkań ówczesnej szlachty i europejskich rodzin królewskich. Jak jej się to udało? Odpowiedź na to pytanie odnajdziemy na sierpniowym wykładzie.

Jej sławę powoli przyćmiła pochodząca z Węgier Ghitta Carell, ceniona za swoje świeże, minimalistyczne spojrzenie. Przejęła ona klientelę angielskiej konkurentki, ponieważ burżuazja i politycy faszystowscy preferowali jej bardziej nowoczesny styl.

Wstęp wolny

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


25.08, g. 11:00

„Maria Pinińska Bereś” [DE] – oprowadzanie po wystawie czasowej w języku niemieckim, prowadzenie: Nicole Ullrich

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł

//

„Maria Pinińska Bereś” [DE] – führung in deutscher Sprache durch die Wechselausstellung, durchführung: Nicole Ullrich

Eintritt mit einer Eintrittskarte für die Dauerausstellung (Vier-Kuppel-Pavillon Museum für Moderne Kunst)


25.08, g. 11:00

"W cztery kopuły dookoła Pawilonu" – rodzinne warsztaty Mai Kwiecińskiej dla rodziców i dzieci w wieku do lat 2, wydarzenie w ramach cyklu #muzealniaki_pod_kopułą

Pawilon Czterech Kopuł już ponad 100 lat temu pełnił funkcje wystawiennicze. Podczas spaceru architektonicznego poznamy tajemnice tego budynku, niegdyś uznawanego za bardzo nowoczesny, a także ciekawostki związane z jego projektantem – niemieckim architektem Hansem Poelzigiem. Odpoczniemy, leżąc pod główną kopułą, a potem na warsztatach plastycznych utrwalimy jej geometryczny wzór w małym dziele sztuki.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl, tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


25.08, g. 13:00

"Raz, dwa, trzy i cztery – zapraszamy pod kopuły!" – rodzinne warsztaty Mai Kwiecińskiej dla rodziców i dzieci w wieku 3–5 lat w ramach cyklu „Sztuczki w Pawilonie”

Czy wiecie, skąd Pawilon Czterech Kopuł bierze swoją nazwę? Na zajęciach przyjrzymy się dokładnie budynkowi naszego muzeum, policzymy kopuły i spróbujemy skonstruować podobne. Jeśli nigdy nie zwróciliście uwagi na niezwykłe wzory głównej kopuły – tym razem poleżymy pod nią i będziemy ją oglądać jak niebo w nocy! A gdyby Wam się te wzory nie spodobały, to będziecie mogli zaprojektować własne!

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl, tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł

informacja prasowa

poniedziałek, 15 lipca 2024

Wydarzenia w Muzeum Narodowym i oddziałach 16-21.07.2024

Nadchodzący tydzień w Muzeum Narodowym we Wrocławiu przyniesie ciekawe wydarzenia towarzyszące wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”, wśród nich wykład o sztuce noszenia kimon, oprowadzenie kuratorskie z tłumaczeniem na polski język migowy czy warsztaty tańca intuicyjnego dla dorosłych. Muzeum Etnograficzne zaprasza na oprowadzanie kuratorskie po wystawie „Aśka Borof. Powszednie misterium”. Zaś w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej zaplanowano oprowadzenie kuratorskie po wystawie „Maria Pinińska-Bereś”.

Wystawa w MNWr. "Kimono jako doświadczenie", fot. Wojciech Rogowicz


Muzeum Narodowe we Wrocławiu

17.07, g. 12:00 i 14:00

Jak się nosi samuraj? – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Karolina Rzepka

Samuraje są uznawani za jednych z najlepszych wojowników na świecie, do czego z pewnością przyczyniła się ich wyjątkowa zbroja. Na zajęciach poznamy, z jakich elementów się składa, a w trakcie działań plastycznych stworzymy własne maski samurajów.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


19.07, g. 12:00 i 14:00

O smokach raz jeszcze – zajęcia edukacyjne dla dzieci w wieku 6–12 lat w ramach cyklu „Wakacje z Orientem”, prowadzenie: Karolina Rzepka

Czy w muzeum ukrywają się smoki? Sprawdźmy to! Wyruszymy w podróż tropem tych fascynujących stworów. Porozmawiamy o ich niezwykłych zdolnościach i zastanowimy się, czy wszędzie na świecie smoki wyglądają i symbolizują to samo.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


20.07, g. 13:00

„Poszukiwania artystyczne Marka Oberländera” – oprowadzanie kuratorskie. Prowadzenie: Justyna Chojnacka

Przekazany w kwietniu 2022 roku dar Haliny Pfeffer-Oberländer dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu jest doskonałą okazją do prześledzenia skomplikowanej i różnorodnej drogi artystycznej jej męża, Marka Oberländera. Starannie wyselekcjonowane prace, z liczącego blisko 500 obiektów przekazu, pozwolą przeanalizować twórcze niepokoje artysty, skutkujące niezliczoną liczbą rysunków – studiów nad formą, kolorem, motywem.

Wstęp z biletem na wystawę czasową 

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


21.07, g. 12:00

Kimono jako dzieło sztuki. Wykład Barbary Przerwy towarzyszący wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Sztuka noszenia kimon ma bogatą i długą tradycję. Dobór kolorów tkanin czy motywów dekoracyjnych była i jest nadal podporządkowana porom roku i wysmakowanej estetyce japońskiej. Zapraszamy w podróż pełną ekskluzywnych jedwabi, pięknych kwiatów i motyli. Podczas wykładu zostaną omówione zasady zdobienia i noszenia kimon, a sama prelegentka podzieli się doświadczeniami noszenia oryginalnego kimona ślubnego.

Wstęp wolny

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu, s. 116


21.07, g. 13:00

„Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot” – oprowadzanie kuratorskie z tłumaczeniem na polski język migowy, prowadzenie: Dorota Róż-Mielecka

Spotkanie poświęcone polskiej projektantce, kostiumografce i artystce wizualnej Joannie Hawrot, która tak mówi o wrocławskiej prezentacji: „Wystawa jest próbą połączenia odmiennych estetycznie światów, artystów i opowieści. To rodzaj autorskiego eksperymentu oparty na dwóch dekadach moich artystycznych doświadczeń. Kluczowa jest tu opowieść, dla której wybrałam zaprojektowaną przez siebie formę kimona wraz z wariacjami wokół niej. To moje narracyjne „pars pro toto”. Kimono staje się narzędziem, które wprowadza dialog, daje do myślenia, tworzy nowe połączenia”.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


21.07, g. 17:00

Poruszając materię – warsztaty tańca intuicyjnego w ramach cyklu „Plastyka tańca”, prowadzenie: Barbara Przerwa. Wydarzenie towarzyszące wystawie „Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot”

Na wystawie Joanny Hawrot, uznanej polskiej projektantki, kostiumografki i artystki wizualnej, czeka nas uczta dla oczu. Na 370 metrach kwadratowych, wśród scenografii złożonej z 1800 metrów tkaniny zostały zaprezentowane autorskie kolekcje kimon zainspirowanych pracami wybranych artystów: Maurycegon Gomulickiego, Soni Hensler, Angeliki Markul, Wojciecha Ireneusza Sobczyka i Honzy Zamojskiego.

Poruszy nas wspaniała kolorystyka, bogate desenie i zaskakujące zestawienia motywów dekoracyjnych. Zapraszamy do tańca intuicyjnego swobodnej improwizacji wypływającej z zachwytu pięknem kimon.

Bilety w cenie 10 zł

Zapisy: edukacja@mnwr.pl, 71 372 51 48

Miejsce: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Aśka Borof, Koszula. Odłam. Źdźbło, haft, szycie, 2021, fot. Barbara Lekarczyk-Cisek

Muzeum Etnograficzne

16.07, g. 12:00

Makatka malowana z łabądkiem, jeziorem, sarenką i baletnicą – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Olga Budzan

Makatki malowane na płótnie obok papierowych kwiatów i wycinanek stanowiły ozdobę izby. Dziś są już niezwykle rzadko spotykane. Makatki malowano najpiękniej jak się dało. Pojawiały się na nich aniołki, kwiaty w pełnym rozkwicie, jeziora, sarny, baletnice. Malowano je na dużych, podłużnych kawałkach płótna, zaś by przyśpieszyć prace, używano szablonów. Podczas warsztatów będzie można przyjrzeć się makatkom namalowanym przez Aśkę Borof i dawnym makatkom tworzonym przez artystów amatorów, a także stworzyć własną pracę na płótnie.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl lub 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


18.07, g. 12:00

Etnoeksperymenty. Magiczny ogród – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–12 lat, prowadzenie: Anna Frania

Letni ogród kusi kolorami, obfitością i mnogością roślin. Czy uda nam się zatrzymać ten czas, malując roślinami? Poeksperymentujmy! Dawniej poszukiwano barwników i pigmentów w najbliższym otoczeniu, wykorzystując na przykład rośliny czy minerały do barwienia i malowania. Na warsztatach każdy będzie mógł stworzyć własne botaniczne (i nie tylko!) farby, by zatrzymać barwy lata we własnym magicznym ogrodzie.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja@muzeumetnograficzne.pl lub 71 344 33 13

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


20.07, g. 15:00

Aśka Borof. Powszednie misterium” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie: Olga Budzan

Prace Aśki Borof wykonane są tradycyjnymi technikami takimi jak haft, malarstwo na szkle czy wycinanka. Tematyka poruszana przez artystkę to życie ludzkie od narodzin aż do śmierci oraz przesądy, wierzenia i marzenia w świecie, w którym religia przeplata się z magią. Prace artystki odwołują się także do pierwotnego sensu sztuki – mediacji. Poprzez sztukę, obiekty wotywne artystka prosi o zdrowie dla siebie i najbliższych. Przygląda się pięknu katolickiego rytu bez uprzedzeń, a przecież najtrudniej dostrzec piękno w tym, co bliskie i codzienne. Aśka Borof niczym etnografka dokumentuje też przemijające piękno Górek Zachodnich, dzielnicy Gdańska, w której mieszka i pracuje.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Muzeum Etnograficzne


Wystawa Maria Pinińska-Bereś, fot. Magdalena Lorek


Pawilon Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej

16.07, g. 11:00

Czemu tu jest tak biało? – wakacyjne warsztaty dla dzieci w wieku 6–10 lat w ramach cyklu „Lato w Pawilonie: Kolory lata”, prowadzenie: Justyna Oleksy

Białe podłogi, białe ściany, schody też białe. Czy ta biel w muzeum to jakiś kaprys? Czy to po to, żebyśmy ciągle mrużyli oczy jak pod słońce? Co by się stało, gdyby ściany w muzeum miały inny kolor? A nawet wiele kolorów? Może nie będziemy od razu przemalowywać w muzeum ścian, ale poeksperymentujemy z tym, jak tło zmienia odbiór danego obrazu i jak otoczenie wpływa na rzeźbę.

Bilety w cenie 5 zł

Zapisy: edukacja.pawilon@mnwr.pl lub tel. 71 712 71 81

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


20.07, g. 11:00

„Maria Pinińska-Bereś” – oprowadzanie kuratorskie, prowadzenie Małgorzata Micuła

Pierwsza od ponad dwudziestu lat wielka monograficzna wystawa słynnej artystki współczesnej. Maria Pinińska-Bereś (1931–1999) uznawana jest za jedną z najbardziej wyjątkowych postaci polskiej sztuki XX w. Jej twórczość eksplorowała sferę kobiecości i kobiecego erotyzmu, ich społeczno-polityczne uwikłania, a także relacje ze światem natury. Na wystawie pokazany został szeroki wybór prac powstałych od lat 50. do końca minionego stulecia, w tym najważniejsze rzeźby i performanse. W Pawilonie Czterech Kopuł to już kolejna retrospektywna ekspozycja, której bohaterką jest znakomita polska artystka.

Wstęp z biletem na wystawę czasową

Miejsce: Pawilon Czterech Kopuł


20.07, g. 12:00

Z importu, podszeptu intuicji, po rewizji. Polskie genealogie feminizmu – wykład online dr Joanny Sierackiej w ramach wydarzeń towarzyszących wystawie „Maria Pinińska-Bereś”

Maria Pinińska-Bereś często jest określana jako pionierka sztuki feministycznej w Polsce, która swoją twórczością intuicyjnie wyprzedziła drugą falę feminizmu, nieobecną w kraju nad Wisłą. Ta interpretacja jest osadzona w pewnych wyobrażeniach na temat genealogii polskiego feminizmu, składających się na jego mit założycielski. Mit ów powstał w czasie transformacji ustrojowej, a obecnie jest przedmiotem gorących sporów. Czy feminizm to produkt importowany z Zachodu? Czy Polki to z natury silne, niezależne kobiety, które nie potrzebują ruchu kobiecego? Czy w Polsce Ludowej panował matriarchat? O co chodzi z tą drugą falą? I wreszcie: czy historię feminizmu w Polsce należy wyrzucić do kosza i opowiedzieć na nowo? Wykład, poświęcony sporom o feministyczne genealogie, będzie stanowił próbę odpowiedzi na te i inne pytania.

Spotkanie online

Udział bezpłatny

Link do wydarzenia dostępny na stronie mnwr.pl

informacja prasowa

sobota, 22 czerwca 2024

Wakacje w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

Wakacje z Orientem to propozycja letnich warsztatów w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Będzie można zgłębić sztukę kaligrafii, poznać zwierzęta chińskiego zodiaku czy zaprojektować japoński miniaturowy ogród. W Panoramie Racławickiej dzieci poznają bohaterów tego ogromnego malowidła i ciekawostki związane z jego twórcami. Muzeum Etnograficzne proponuje tkanie, malowanie, kolorowanie i inne etnoeksperymenty. Uczestnicy zajęć własnoręcznie wykonają dywaniki, makatki, barwne motyle, a nawet udadzą się w podróż do przeszłości. Z kolei w Pawilonie Czterech Kopuł dzieci odkryją kolory lata.

Fot. materiały prasowe Muzeum Narodowego we Wrocławiu


Wakacje z Orientem w Muzeum Narodowym [cykl spotkań dla dzieci]

Cykl spotkań dla dzieci w wieku 6–12 lat. Bilety w cenie 5 zł do nabycia w kasie Muzeum. Zapisy w tygodniu poprzedzającym zajęcia: edukacja@mnwr.pl lub 71 372 51 48 (w przypadku rezygnacji prosimy o informację).

3 lipca (środa), g. 12:00 i 14:00 – Od pędzelka do stalówki, czyli o sztuce pisania, prowadzenie Izabela Trembałowicz-Chęć

5 lipca (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Piękne „na zdrowie”, prowadzenie Izabela Trembałowicz-Chęć

10 lipca (środa), g. 12:00 i 14:00 – Moje kimono, prowadzenie Karolina Rzepka

12 lipca (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Zwierzęta chińskiego zodiaku – przygoda z grafiką, prowadzenie Sławomir Ortyl

17 lipca (środa), g. 12:00 i 14:00 – Jak się nosi samuraj?, prowadzenie Karolina Rzepka

19 lipca (piątek), g. 12:00 i 14:00 – O smokach raz jeszcze, prowadzenie Karolina Rzepka

24 lipca (środa), g. 12:00 i 14:00 – Japonia na wachlarzu, prowadzenie Sławomir Ortyl

26 lipca (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Pamiątki z podróży, prowadzenie Karolina Rzepka

31 lipca (środa), g. 12:00 i 14:00 – Bonseki. Mój miniaturowy ogród, prowadzenie Sławomir Ortyl

2 sierpnia (piątek), g. 12:00 i 14:00 – W japońskim stylu. Dekoracje pudełek na prezenty, prowadzenie Grzegorz Wojturski

7 sierpnia (środa), g. 12:00 i 14:00 – Nic trudnego – kukiełki w kimonach, prowadzenie Sławomir Ortyl

9 sierpnia (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Sprawny jak samuraj – nie tylko dla chłopców!, prowadzenie Grzegorz Wojturski

14 sierpnia (środa) g. 12:00 i 14:00 – Pojemniki na herbatę z japońskimi dekoracjami, prowadzenie Grzegorz Wojturski

16 sierpnia (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Góra Fudżi i nie tylko – przygoda z akwarelą, prowadzenie Grzegorz Wojturski

21 sierpnia (środa), g. 12:00 i 14:00 – Maski, które straszą! Wspólna przygoda z Samurajami, prowadzenie  (Michał Antoni Pieczka)

23 sierpnia (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Na tropie zwierząt w dawnej sztuce japońskiej, prowadzenie Michał A. Pieczka

28 sierpnia (środa), g. 12:00 i 14:00 – Moje własne suzuribako, prowadzenie Michał A. Pieczka

30 sierpnia (piątek), g. 12:00 i 14:00 – Kolorowy świat japońskiej ceramiki, prowadzenie Michał A. Pieczka

Muzeum Panorama Racławicka, fot. Wojciech Rogowicz


Wakacje w Panoramie Racławickiej [cykl spotkań dla dzieci]


Wstęp z biletem rodzinnym na seans. Zapisy w tygodniu poprzedzającym zajęcia: edukacja@mnwr.pl lub 71 372 51 48 (w przypadku rezygnacji prosimy o informację). Prowadzenie Izabela Trembałowicz-Chęć.

6 sierpnia (wtorek), g. 9:15

13 sierpnia (wtorek), g. 9:15

20 sierpnia (wtorek), g. 9:15

27 sierpnia (wtorek), g. 9:15


Muzeum Etnograficzne, fot. Wojciech Rogowicz


Wakacje w Muzeum Etnograficznym [cykl spotkań dla dzieci]


Cykl spotkań dla dzieci w wieku 6–12 lat. Bilety w cenie 5 zł do nabycia w kasie Muzeum. Zapisy w tygodniu poprzedzającym zajęcia: edukacja@muzeumetnograficzne.pl lub 71 344 33 13 (w przypadku rezygnacji prosimy o informację).

2 lipca (wtorek), g. 12:00 – Podróż do przeszłości, prowadzenie Anna Frania

4 lipca (czwartek) g. 12:00 – Kolorowy dywanik, prowadzenie Julia Szot

9 lipca (wtorek), g. 12:00 – W cieniu drzew, prowadzenie Julia Szot

11 lipca (czwartek), g. 12:00 – Koneserzy kwiatów, prowadzenie Julia Szot

14 lipca (niedziela), g. 14:00 – Tkamy!, prowadzenie Julia Szot (warsztaty integracyjne)

16 lipca (wtorek), g. 12:00 – Makatka malowana z łabądkiem, jeziorem, sarenką i baletnicą, prowadzenie Olga Budzan

18 lipca (czwartek), g. 12:00 – Etnoeksperymenty. Magiczny ogród, prowadzenie Anna Frania

23 lipca (wtorek), g. 12:00 – Wielka kolorowanka o tym, jak wieś zamieniła się w miasto, prowadzenie Olga Budzan

25 lipca (czwartek), g. 12:00 – Niech to gęś kopnie!, prowadzenie Olga Budzan

30 lipca (wtorek), g. 12:00 – Wakacje z duchami, prowadzenie Anna Frania

1 sierpnia (czwartek), g. 12:00 – Podróż do przeszłości, prowadzenie Anna Frania

6 sierpnia (wtorek), g. 12:00 – Makatka malowana z łabądkiem, jeziorem, sarenką i baletnicą, prowadzenie Olga Budzan

8 sierpnia (czwartek), g. 12:00 – Wielka kolorowanka o tym, jak wieś zamieniła się w miasto, prowadzenie Olga Budzan

11 sierpnia (niedziela), g. 14:00 – Barwne motyle, prowadzenie Julia Szot (warsztaty integracyjne)

13 sierpnia (wtorek), g. 12:00 – Kolorowy dywanik, prowadzenie Julia Szot

20 sierpnia (wtorek), g. 12:00 – Etnoeksperymenty. Magiczny ogród, prowadzenie Anna Frania

22 sierpnia (czwartek), g. 12:00 – Wakacje z duchami, prowadzenie Anna Frania

27 sierpnia (wtorek), g. 12:00 – Niech to gęś kopnie!, prowadzenie Olga Budzan

29 sierpnia (czwartek), g. 12:00 – Przyjęcie urodzinowe, prowadzenie Julia Szot

Pawilon Czterech Kopuł, fot. Magdalena Lorek


Lato w Pawilonie: kolory lata [cykl spotkań dla dzieci]


Cykl spotkań dla dzieci w wieku 6–10 lat. Bilety w cenie 5 zł do nabycia w kasie Muzeum. Zapisy w tygodniu poprzedzającym zajęcia: edukacja.pawilon@mnwr.pl lub 71 712 71 81 (w przypadku rezygnacji prosimy o informację).


9 lipca (wtorek), g. 11:00 – Zielony, prowadzenie Barbara Przerwa

13 lipca (sobota), g. 11:00 – Żółty, prowadzenie Dominika Chochołowska-Bocian

16 lipca (wtorek), g. 11:00 – Czemu tu jest tak biało?, powadzenie Justyna Oleksy

23 lipca (wtorek), g. 11:00 – Czy koty lubią pomarańcze?, prowadzenie Agata Iżykowska-Uszczyk 

27 lipca (sobota), g. 11:00 – Fioletowy, prowadzenie Dominika Chochołowska-Bocian

30 lipca (wtorek), g. 11:00 – Niebieski, prowadzenie Barbara Przerwa

6 sierpnia (wtorek), g. 11:00 – Sny w kolorze różowym, prowadzenie Agata Iżykowska-Uszczyk 

10 sierpnia (sobota), g. 11:00 – Czerwony, prowadzenie Dominika Chochołowska-Bocian

20 sierpnia (wtorek), g. 11:00 – W Twoim ulubionym kolorze, prowadzenie Justyna Oleksy

24 sierpnia (sobota), g. 11:00 – Czarny, prowadzenie Dominika Chochołowska-Bocian

informacja prasowa

niedziela, 28 stycznia 2024

Andrzej Krakowski': Żyjemy w ich snach /wywiad/

O nostalgii za Wrocławiem, trudach emigracji, zajęciach z Hitchcockiem  i okolicznościach powstania książek o polskich korzeniach Hollywoodu rozmawiam z reżyserem, scenarzystą, pisarzem i wykładowcą - Andrzejem Krakowskim.

Andrzej Krakowski, fot. materiały prasowe

Spotykamy się we Wrocławiu, gdzie promuje Pan swoje książki: ”Pollywood”, opowiadające o tym, że Hollywood stworzyli głównie polscy emigranci. Ale tych poloników jest znacznie więcej. Podobno Pański ojciec urodził się właśnie tutaj – w stolicy Dolnego Śląska?

Andrzej Krakowski: Tak, mój ojciec urodził się we Wrocławiu, kiedy jeszcze to miasto nosiło nazwę Breslau. Także moja żona pochodzi z Wrocławia. Ja sam jestem związany z tym miastem uczuciowo. Między 1956 a 1968 rokiem ojciec [Józef Krakowski – przyp. B.L.-C.] był szefem produkcji zespołu Forda, a następnie ”Kamera”, a ponieważ nie lubił Warszawy, wiele filmów realizował we Wrocławiu, m.in. filmy Wojciecha Jerzego Hasa, ”Nóż w wodzie” Romana Polańskiego. Bardzo lubiłem z nim przyjeżdżać, bo to miasto żyło jakimś innym życiem. Brakowało mi świata, który chciałem poznać, a który zniszczyła wojna. W tamtym czasie Wrocław to jeszcze miał, podobnie Łódź. Po latach, kiedy miałem możliwość przyjechać do Polski w 1986 roku, wróciliśmy właśnie do Wrocławia. I oczywiście kręciłem tu filmy.

Czy to ojciec sprawił, że zainteresował się Pan filmem?

Nie, przeciwnie – ojciec bardzo nie chciał, abym zajmował się filmem. Kiedy po maturze złożyłem papiery do szkoły filmowej w Łodzi, bardzo się zdenerwował. Uratował mnie fakt, że pięciu uczniów z mojej klasy wyselekcjonowano na studia dyplomatyczne do Moskwy, w rezultacie czego ojciec uznał, że już lepsza od tego jest szkoła filmowa.

Józef Krakowski ((pierwszy z lewej) na planie filmu "Nóż w wodzie", Filmoteka Narodowa

Filmem zaraził mnie Andrzej Munk, który był zaprzyjaźniony z ojcem i całą naszą rodziną. Kiedy zabierano mnie na spacery do Lasku Bielańskiego, a ja bez przerwy gadałem, to Andrzej kładł mi palec na usta i mówił, abym powiedział to wszystko jednym słowem. W ten sposób uczył mnie nie tylko pewnej ascezy, ale również estetyki ironii. To we mnie pozostało, a ironia przekradła się również do moich książek.

Z perspektywy lat lepiej rozumiem, dlaczego ciągnęło mnie do filmu. Kiedy wprowadzono religię do szkół, zaczęto nas, nie biorących udziału w zajęciach,  szykanować. Będąc na planie filmowym u Munka (”Zezowate szczęście”) oraz Nasfetera (”Małe dramaty”), zwróciłem uwagę na to, że reżyser tworzy własny model świata. Pomyślałem wtedy, że dobrze by było stworzyć taki własny świat, w którym by mi nikt nie dokuczał, szczególnie że byłem rudy, mały i na dodatek Żyd(śmiech). W tym świecie panowałoby dobro.

 Chciał Pan w gruncie rzeczy reżyserować swoje życie, by mieć na nie wpływ…

Tak, chciałem mieć na nie wpływ.

Studia to bardzo ważny okres w życiu młodego człowieka zetknął się Pan z wieloma indywidualnościami. Kto w tamtym czasie był Pana mistrzem?

To się właściwie zmieniało. Na pierwszym roku był Jerzy Passendorfer, który nas szybko zagnał do pisania scenariuszy, bo już wtedy miał zamiar kręcić film o Janosiku. Podobno sporo naszych pomysłów weszło potem do tego filmu.

Na drugim roku naszym opiekunem był Stanisław Różewicz, na trzecim – Andrzej  Wajda, a na czwartym Janusz Morgenstern. Każdy przynosił ze sobą bagaż swoich doświadczeń, przeżyć i snów. Wajda, u którego odbyłem staż asystencki przy ”Popiołach”, był cudowny. Dzięki niemu wiedzieliśmy na przykład jak wywieść w pole cenzurę.

Już na początku studiów Stanisław Wohl polecił nam napisać na kartkach, jakie kino chcemy tworzyć za dziesięć lat. To miało być nasze credo artystyczne. Dokładnie pamiętam, co wówczas napisałem, a mianowicie, że fascynuje mnie los człowieka postawionego wobec wyborów, z których żaden nie jest dobry. Kiedy teraz patrzę w pewnej perspektywie na moje filmy, dostrzegam w nich tę myśl, którą wówczas zapisałem.

Wojciech Jerzy Has i Józef Krakowski podczas kręcenia "Lalki", fot. Filmoteka Narodowa

Kiedy ukończył Pan szkołę filmową, otrzymał stypendium do USA, ale ten wyjazd okazał się bardzo brzemienny. Kiedy bowiem już Pan znalazł się w Stanach – był rok 1968 – okazało  się, że odebrano Panu obywatelstwo i możliwość powrotu do Polski. Jak wyglądało Pańskie życie w tym momencie, gdy trzeba było zacząć wszystko od nowa?

Miałem wprawdzie w Stanach przyjaciół, m.in. Romka Polańskiego, który mi bardzo pomógł. I to w sposób bardzo mądry. Wszystko to jednak było rozciągnięte w czasie i trwało parę lat. Roman nie uległ namowom mojego ojca, który chciał, abym pracował z Polańskim, wiedząc, że taka zależność nie skończyłaby się niczym dobrym. Obiecał mi natomiast, że kiedy zacznę robić swój pierwszy niezależny film, wówczas przedstawi mnie szefom studiów filmowych. I tak się stało.

W tym czasie znalazła się ze mną na emigracji moja młodsza siostra, wtedy tuż przed maturą. Musiałem więc zacząć pracować, aby utrzymać ją, a wspomóc także ojca, który znalazł się bez pieniędzy we Frankfurcie. Miałem co prawda w Los Angeles rodzinę ze strony ojca, ale oni stosunkowo szybko umyli ręce. Myśmy byli już innymi emigrantami niż oni: lepiej wykształceni, wiedzieliśmy więcej o świecie, szybko nauczyliśmy się języka (zwłaszcza siostra). Kuzyn pomógł mi załatwić pracę w fabryce produkującej półki, znacznie oddalonej od miasta. Komunikacja była bardzo zła, więc nie mając samochodu musiałem liczyć na to, że podwiezie mnie właściciel. W rezultacie często sypałem na… półce w fabryce. Ale gdy się ma – jak ja wówczas – dwadzieścia jeden lat, jest się niezniszczalnym i najmądrzejszym.

Kiedy więc robiąc dobrą minę do złej gdy, naprawiłem zepsutą prasę hydrauliczną, awansowałem do roli kierowcy dużej ciężarówki. Było to duże wyzwanie, bo na początku nie miałem żadnego doświadczenia. Po opuszczeniu terenu fabryki, kiedy znikłem z pola widzenia szefa, zadzwoniłem do Marka Hłaski, który mieszkał wówczas w Hollywood i sporo drinkował. Upłynęło trochę czasu, zanim zrozumiałem jego instrukcje. Prowadziłem ciężarówkę przez trzy miesiące i nie zdarzył mi się żaden wypadek, nie dostałem żadnego mandatu. Bardzo się wtedy pociłem, ale funkcjonowałem (śmiech).

Na szczęście zmagał się Pan z tą materią dość krótko. Co było dalej?

W Los Angeles spotkałem dwóch ludzi, których poznałem w Warszawie: Henryka Warsa i Bronisława Kapera. Ojciec znał Warsa jeszcze z Armii Andresa, więc namówił mnie na spotkanie z nim. Okazał się bardzo serdeczny, ale niestety nie był w stanie mi pomóc. Skierował mnie do Bronka Kapera, który był wówczas jednym z szefów Akademii Filmowej i miał rozliczne znajomości. Ten jednak odmówił mi pomocy. Minęło sporo lat i stosunki między nami uległy poprawie, a nawet zawiązała się przyjaźń, ale na początku tak to wyglądało. Polański był w tym czasie w Londynie, a Krzysztof Komeda już nie żył.

Traf chciał, że na występy do Los Angeles przyjechała Ida Kamińska i kiedy poszedłem się z nią przywitać, zostałem przedstawiony siwemu, dystyngowanemu panu, mówiącemu piękną polszczyzną, którym okazał się wybitny przedwojenny reżyser – Józef Lejtes. Zaopiekował się mną i poznał z innymi reżyserami. Poza tym dopingował mnie do nauki i mimo zmęczenia, mobilizowałem się. W pewnym momencie dostałem się do Amerykańskiego Instytutu Filmowego, który – o czym mało kto wie – został zorganizowany przez prof. Stanisława Wohla, któremu trzy miesiące przed otwarciem uczelni skończyła się wiza, więc wrócił do Polski. Ściągnięto wtedy Franka Daniela z czeskiej szkoły filmowej i powstanie uczelni przypisano Czechom.

A. Krakowski, Łódź 4 Kultur

Jak wyglądały studia w Amerykańskim Instytucie Filmowym? Kto Pana Uczył? Podobno wśród wykładowców był także sam Alfred Hitchcock?

Spotkania z Hitchcockiem wyróżniały się spośród pozostałych zajęć. Milos Forman i John Cassavetes  unikali pomieszczeń, a ponieważ szkołę otaczał olbrzymi ogród, w nim odbywaliśmy zajęcia, siedząc pod drzewami. Hitchcock – przeciwnie, zdecydowanie wolał zamknięte pomieszczenia, a w dodatku zakazywał otwierania okiem albo drzwi balkonowych. Panowała absolutna cisza. Sam reżyser ubrany był zawsze w garnitur, do którego nosił krawat. Siadywał w wielkim fotelu i patrzył na nas bardzo przenikliwie i poważnie, podczas gdy myśmy truchleli. Co więcej, z szacunku dla niego ubieraliśmy się również lepiej niż zwykle, za wyjątkiem Davida Lyncha, który wszystko robił na opak. Na zajęcia z Hitchcockiem ubierał jeansy i słomkowy kapelusz i mistrz zawsze patrzył tylko na niego. Z kolei na zajęcia do  Cassavetesa i Formana przychodził ubrany w garnitur i znowu przyciągał wzrok.

Hitchcock zazwyczaj przynosił nam sceny, pochodzące głównie z jego programu telewizyjnego i przy okazji dawał świetne lekcje. Jedną z takim scen przygotowywał mój kolega Mike Murphy, który wszystko dokładnie poustawiał. Kiedy Hitchcock zapytał go, gdzie ustawi kamerę, wybrał miejsce twierdząc, że stamtąd będzie najlepiej widać. Na to mistrz bardzo się zdenerwował, nakrzyczał na Mike`a i wyrzucając mu, że nie ma żadnej wizji, kazał mu opuścić salę. W taki oto gwałtowny sposób nauczył nas, że filmu nie robi się dlatego, że coś dobrze widać. Reżyser musi dokonać wyboru i wiedzieć, czego chce. Mimo gwałtownego charakteru, miał zawsze na swoich zajęciach komplet słuchaczy. 

Pański wyjazd do Stanów, ze względu na jego okoliczności, przywiódł mi na myśl historię biblijnego Józefa, którego bracia sprzedali do Egiptu. Gdyby nie Pan, te książki, w których zawarł Pan historie Polaków – pionierów przemysłu filmowego, a także artystów, nie powstałyby. W którym momencie doszedł Pan do wniosku, że powinna powstać książka przybliżająca sylwetki ludzi o polskim rodowodzie, którzy stworzyli Hollywood?

Na początku przeżywaliśmy gniew, ból i mówiliśmy już tylko po angielsku, próbując odciąć się od polskich korzeni. Widzieliśmy przy tym domy Warsa i Lejtesa, gdzie pielęgnowało się język polski i czuło się dumę z faktu bycia Polakami. Zrozumiałem po pewnym czasie, że od tego nie można uciec. Nie ma łatwych emigracji. Moja siostra została programistką i świetnie sobie dawała radę, ja jednak byłem skazany na język, na inną mentalność i kulturę i było mi bardzo ciężko.

Bezpośrednią iskrą, która sprawiła, że podjąłem się napisania książek, był przyjazd Maćka Putowskiego – scenografa, który na polecenie Muzeum Kinematografii szukał w Stanach eksponatów na wystawę na stulecie kinematografii. Zapytał mnie o filmowców amerykańskich o polskich korzeniach. Kiedy zasypałem go nazwiskami, złapał się za głowę i stwierdził, że trzeba by zrobić o tym osobną wystawę. Ekspozycja ostatecznie nie powstała, ale zacząłem dojrzewać do napisania książki. Kiedy zacząłem szperać w poszukiwaniu informacji, zrozumiałem, że sam nie zdawałem sobie sprawy, jak wielka jest to skala.

Niektórych bohaterów swoich książek poznał Pan osobiście. Jacy byli prywatnie?

Niektórych rzeczywiście poznałem osobiście. Jacy byli? Każdy był inny, ale wszyscy mieli pasje kolekcjonerskie i konkurowali ze sobą o to, kto ma lepsze obrazy. Potrafili być uszczypliwi w stosunku do siebie, np. Billy Wilder dokuczał Otto Premingerowi, że nie kupuje obrazów, tylko nazwiska. Dla Wildera, który tryskał humorem, życie było jednym wielkim gagiem. Mieli też dla siebie dużo ciepła i pomagali sobie, gdy była taka potrzeba.

O niektórych bohaterach dowiadywałem się w niezwykłych okolicznościach. Tak było z Markiem M. Dintenfassem, który powinien był znaleźć się w pierwszym tomie – jako prawdziwy pionier, ale do materiałów o nim dotarłem znacznie później. Niezwykły człowiek, którego poznawanie sprawiło mi wiele satysfakcji, mimo że nie było osobiste. Tacy jak on i jemu podobni stworzyli pewną wizję świata i my dzisiaj żyjemy w ich snach.

Jest Pan nie tylko historykiem kina – odkrywcą jego polskich korzeni, ale także wykładowcą, scenarzystą i reżyserem. Pańska twórczość jest, niestety, w Polsce mało znana. Proszę wobec tego przybliżyć naszym czytelnikom problematykę Pańskich filmów.

Zawsze powtarzam, że jestem w Polsce najlepiej utrzymanym sekretem (śmiech).  Nie jestem ”tylko” filmowcem i nie znoszę szufladkowania. W gruncie rzeczy jestem humanistą: piszę, robię filmy, rysuję karykatury… Wszystko się u mnie zaczyna od idei, która sama sobie znajduje ujście. Czasami w formie książki, a kiedy indziej – filmu lub sztuki. Muszę też odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego chcę opowiedzieć tę właśnie historię. Zazwyczaj moje pobudki są głęboko humanistyczne: nie chcę, aby ktoś doświadczył czegoś, przed czym  pragnę go w pewien sposób przestrzec.

Filmem, który bardzo cenię i lubię, jest mój ostatni obraz – ”W poszukiwaniu Palladyna” (2009). Zrobiłem go z dwóch powodów. Po pierwsze, kiedy w czasie choroby żony znalazłem się w nowym otoczeniu nieznanych mi ludzi, doświadczyłem wiele serdeczności i opieki, za które chciałem swoim filmem podziękować. Po drugie, zauważyłem, że młodzi ludzie są wiecznie roznarzekani, a przy tym niecierpliwi i chętnie idą na gotowe. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tacy są – co myśmy im takiego przekazali. My, to znaczy pokolenie lat sześćdziesiątych – dzieci-kwiaty, które były narcyzami interesującymi się wyłącznie sobą i które rozbiły naturalną strukturę rodziny. Nikt młodemu pokoleniu nie powiedział: ”Przepraszam, to ja zawiniłem” i ja poprzez ten film chciałem to zrobić.

 Czym się Pan aktualnie zajmuje? Czy powstanie trzeci tom Pańskiej historii Hollywood?

Jestem w trakcie pisania. Dodam, że cały ten cykl książek będzie miał swoją wersję filmową. Każdemu z moich bohaterów poświęcę jeden odcinek serii filmów dokumentalnych. Zgromadziłem materiał na pięć książek – ponad pięćdziesiąt postaci i chciałbym wykorzystać zarówno materiały archiwalne, jak też inscenizacje i fotoanimacje. Zamierzam rozbudować ścieżkę dźwiękową i nagrać komentarz w siedmiu językach, co pozwoli mi dotrzeć do widzów na całym świecie. Ponadto planuję nakręcić film fabularny o Krzysztofie Komedzie, ponieważ do tej pory nikt nie powiedział prawdy o jego życiu. Znaliśmy się już w czasach dzieciństwa i przyjaźnili; byłem świadkiem jego wypadku i opiekowałem się wraz z innymi podczas jego pobytu w szpitalu. Czas odkłamać wszystkie powstałe wokół jego osoby mity.

Interesujące plany. Pozostaje mieć nadzieję, że zobaczymy te filmy w Polsce. Dziękuję za rozmowę.

Recenzję książki można znaleźć pod tym linkiem

Wywiad ukazał się 17 czerwca 2016 r. na portalu Kulturaonline.

niedziela, 31 grudnia 2023

Przedstawienia Świętej Rodziny w grafice

Przedstawienie Świętej Rodziny należało do ulubionych tematów sztuki dojrzałego renesansu. Najwybitniejsi artyści chętnie malowali Maryję z Dzieciątkiem i św. Józefem, dodając często chłopięcą postać św. Jana Chrzciciela. Temat ten pozwalał na ukazanie ciepła wzajemnych relacji, ważności rodziny w kształtowaniu dziecka, ponadto zaś potwierdzał ludzki wymiar Bożego Syna.

Hendrick Goltzius, Święta Rodzina, 1593, miedzioryt ze zbiorów grafiki
Muzeum Lubomirskich


Na  XVII-wiecznej grafice Hendricka Goltziusa   przedstawiono Świętą Rodzinę nieco odmiennie niż na  XIX-wiecznym rysunku Cypriana Kamila Norwida. Hendrik Golzius (1558-1617), holenderski rytownik i malarz okresu baroku, autor rycin z serii „Życie Marii”, jak wielu malarzy niderlandzkich i włoskich, wprowadza do biblijnego tematu koloryt lokalny. W centrum przedstawienia znajduje się Matka Boża – oparta o drzewo, boso, w stroju wiejskiej dziewczyny, wpatruje się z uśmiechem w Dzieciątko, które czule przytula Jana Chrzciciela. Nad nimi – św. Józef, który stojąc przy drzewie, pochylony, obserwuje z uśmiechem sielankową scenę. Rozgrywa się ona w ogrodzie przed domem oplecionym bluszczem, który symbolizuje życie wieczne i odradzanie. Umieszczenie postaci w ogrodzie jest zresztą przywołaniem rajskiego ogrodu, Maria bowiem jest Nową Ewą, a Chrystus - Nowym Adamem. Może to być także hortus conclusus – „ogród zamknięty”, jak w wielu przedstawieniach z Maryją. Byłoby to z kolei nawiązanie do Pieśni nad Pieśniami (Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym, PnP 4,12). We framudze okiennej – pręgowany kot, często występujący w scenach z Maryją, w sztuce symbol złego ducha, tutaj zdaje się być pozbawiony takich konotacji. W tle – podobnie jak w wielu obrazach renesansowych – swojski krajobraz. Miedzioryt powstał na podstawie projektu z 1593 roku.

Cyprian Kamil Norwid, Święta Rodzina, 1855,
rysunek ze zbiorów grafiki Muzeum Książąt Lubomirskich 
Znacznie późniejszy jest rysunek ołówkiem Cypriana Kamila Norwida,  powstał bowiem w 1855 roku. Matka Boska z Dzieciątkiem na kolanach siedzi w ogrodzie przed domem, obok Niej mały Jan Chrzciciel, do którego Jezus wyciąga dłoń, pragnąc jakby odebrać mu kielich (męczeństwa?). W lewej ręce Chrystus trzyma nożyce – symbol śmierci w sztuce sepulkralnej. Tutaj jednak może oznaczać, że oto narodził się Ten, który „zerwał pęta śmierci” Z tyłu, po lewej stronie, stoi w progu domostwa św. Anna, z prawej natomiast św. Józef. Szaty dorosłych postaci są obszerne i fałdziste, stylizowane na wschodnie, podczas gdy dzieci zaś są nagie.

Artykuł, w nieco zmienionej postaci, ukazał się w "Nowym Życiu", w grudniu 2010 r.

wtorek, 12 września 2023

Spotkajmy się w mieście! KARŁOWICE – już jutro rusza nowy cykl wykładów i spacerów po Wrocławiu

Od  jutra (13 września) rusza w Muzeum Architektury we Wrocławiu nowy cykl SPOTKAJMY SIĘ W MIEŚCIE | spacery i wykłady o architekturze Wrocławia dla dorosłych. Wrześniowy wykład i spacer poświęcony będzie wrocławskim Karłowicom, po których oprowadzi nas dr Agarta Gabiś.


13 września, godzina 12.00 – wykład w Muzeum Architektury

15 września, godzina 12.00 – spotkanie na wrocławskich Karłowicach

Miejsce zbiórki: przed kościołem św. Antoniego przy al. J. Kasprowicza 26 


Karłowice

Początków Karłowic jest kilka i wszystkie zaczynają się w pobliżu alei Jana Kasprowicza (czyli dawnej Corso Allee, wytyczonej po śladach drogi prowadzącej do folwarku). Wieś, założona pod koniec XVII wieku przez opata Carla Kellera, nazwę wzięła od jego imienia i była przez kolejne dwa stulecia niewielką, klasztorną osadą. Ale pod koniec XIX wieku coś się zaczęło dziać, bo od gęstego miasta wieś dzieliła już tylko Odra. Nie powiodła się przymiarka do stworzenia luksusowego przedmieścia willowego, za to franciszkański desant pod postacią ceglanego neogotyku okazał się całkiem skuteczny i nadal definiuje aleję (i dzielnicę). 

Nowy rozdział zaczyna się w 1911 roku, kiedy do Wrocławia przybywa, prosto z miasta-ogrodu Hellerau, młody Paul Schmitthenner. Dla ogólnoniemieckiego dewelopera ma na tanich gruntach zbudować nowe osiedle: dostaje kilkanaście działek, wolną rękę i obietnicę, że samodzielnie zrobi centrum miasta-ogrodu. Gartenstadt Carlowitz nie jest jednak sztandarowym przykładem osiedla zaprojektowanego od A do Z, które łączy wszystkie zalety miasta i wsi (oczywiście bez żadnych wad). To kilka odcinków ulic, przy których architekt próbował aranżować minikompozycje urbanistyczne. 

Schmitthenner zaczyna obok klasztoru: początek uliczki W. Pola to przegląd różnych typów budynków, zgodnych z reformą architektoniczną i preferencjami autora. Przy ul. T. Boya-Żeleńskiego bawi się linią zabudowy, to odsuwając ją, to zbliżając, tworzy też enklawę z trzech domów jednorodzinnych oraz projektuje dom własny. Nie pomieszka w nim długo, bo w 1913 roku, rozczarowany współpracą z inwestorem, wyjeżdża do Berlina i tam wymyśla miasto-ogród z prawdziwego zdarzenia. Natomiast koncepcja Karłowic pod kierownictwem Ericha Graua skręca w stronę bardziej swojską i tradycyjną, a jej przestrzennym i estetycznym zwornikiem stanie się ryneczek Am Markt, czyli pl. Piłsudskiego, do dziś jedno z najbardziej malowniczych (i nieco zapomnianych) miejsc we Wrocławiu. 

Agata Gabiś - absolwentka historii sztuki, pracuje w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego i zajmuje się architekturą XX wieku oraz rozwojem przestrzennym Wrocławia i Dolnego Śląska. Pisze, popularyzuje, opowiada i oprowadza, współpracuje z instytucjami kultury i z Wojewódzką Radą Ochrony Zabytków. Autorka książki "Całe morze budowania. Wrocławska architektura 1956-1970", współautorka zina "Kontrowersy".

Przez kolejne miesiące zapraszamy na wykłady i spacery, podczas których zabierzemy naszych gości na Karłowice, plac Grunwaldzki, Ołbin i Polanowice, gdzie wspólnie z przewodniczkami i przewodnikami opowiemy o historii i architekturze tych miejsc. Spotkamy się również w Muzeum Architektury na wspólnym zwiedzaniu nowych wystaw czasowych.

Na wszystkie wydarzenia wstęp wolny. Nie obowiązują zapisy.

informacja prasowa

czwartek, 7 września 2023

Spotkajmy się w mieście! | Muzeum Architektury rozpoczyna nowy cykl wykładów i spacerów po Wrocławiu dla Seniorek i Seniorów

Od września 2023 ruszamy z nowym cyklem spotkań dla Seniorek i Seniorów. Przez kolejnych pięć miesięcy zapraszamy na wykłady i spacery, podczas których zabierzemy Was na Karłowice, plac Grunwaldzki, Ołbin i Polanowice, gdzie wspólnie z naszymi przewodniczkami i przewodnikami opowiemy o historii i architekturze tych miejsc. Spotkamy się również w Muzeum Architektury na wspólnym zwiedzaniu nowych wystaw czasowych.


Karłowice | 13 i 15 września 2023, godzina 12.00

Prowadzenie: Agata Gabiś

13 września, godzina 12.00 – wykład w Muzeum Architektury

15 września, godzina 12.00 – spotkanie na wrocławskich Karłowicach

Miejsce zbiórki: przed kościołem św. Antoniego przy al. J. Kasprowicza 26 


Karłowice

Początków Karłowic jest kilka i wszystkie zaczynają się w pobliżu alei Jana Kasprowicza (czyli dawnej Corso Allee, wytyczonej po śladach drogi prowadzącej do folwarku). Wieś, założona pod koniec XVII wieku przez opata Carla Kellera, nazwę wzięła od jego imienia i była przez kolejne dwa stulecia niewielką, klasztorną osadą. Ale pod koniec XIX wieku coś się zaczęło dziać, bo od gęstego miasta wieś dzieliła już tylko Odra. Nie powiodła się przymiarka do stworzenia luksusowego przedmieścia willowego, za to franciszkański desant pod postacią ceglanego neogotyku okazał się całkiem skuteczny i nadal definiuje aleję (i dzielnicę). 

Nowy rozdział historii zaczyna się w 1911 roku, kiedy do Wrocławia przybywa, prosto z miasta-ogrodu Hellerau, młody Paul Schmitthenner. Dla ogólnoniemieckiego dewelopera ma na tanich gruntach zbudować nowe osiedle: dostaje kilkanaście działek, wolną rękę i obietnicę, że samodzielnie zrobi centrum miasta-ogrodu. Gartenstadt Carlowitz nie jest jednak sztandarowym przykładem osiedla zaprojektowanego od A do Z, które łączy wszystkie zalety miasta i wsi (oczywiście bez żadnych wad). To kilka odcinków ulic, przy których architekt próbował aranżować minikompozycje urbanistyczne. 

Schmitthenner zaczyna obok klasztoru: początek uliczki W. Pola to przegląd różnych typów budynków, zgodnych z reformą architektoniczną i preferencjami autora. Przy ul. T. Boya-Żeleńskiego bawi się linią zabudowy, to odsuwając ją, to zbliżając, tworzy też enklawę z trzech domów jednorodzinnych oraz projektuje dom własny. Nie pomieszka w nim długo, bo w 1913 roku, rozczarowany współpracą z inwestorem, wyjeżdża do Berlina i tam wymyśla miasto-ogród z prawdziwego zdarzenia. Natomiast koncepcja Karłowic pod kierownictwem Ericha Graua skręca w stronę bardziej swojską i tradycyjną, a jej przestrzennym i estetycznym zwornikiem stanie się ryneczek Am Markt, czyli pl. Piłsudskiego, do dziś jedno z najbardziej malowniczych (i nieco zapomnianych) miejsc we Wrocławiu. 

Agata Gabiś

Absolwentka historii sztuki, pracuje w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego i zajmuje się architekturą XX wieku oraz rozwojem przestrzennym Wrocławia i Dolnego Śląska.  Pisze, popularyzuje, opowiada i oprowadza, współpracuje z instytucjami kultury i z Wojewódzką Radą Ochrony Zabytków. Autorka książki "Całe morze budowania. Wrocławska architektura 1956-1970", współautorka zina "Kontrowersy".

Plac Grunwaldzki i Ołbin | 18 i 20 października 2023, godzina 12.00

Wrocławskie śródmieście od kilku lat jest areną zmian. Idealnym tego przykładem jest Ołbin, gdzie kamienice odzyskują swój dawny blask, na podwórza wkracza zieleń, a przestrzeń zaczyna być bardziej przyjazna mieszkańcom. Drugą młodość zaczynają przeżywać też wielkopłytowe relikty architektury PRL-u, co obserwujemy przechadzając się między punktowcami wrocławskiego Manhattanu. W niezwykły krajobraz śródmieścia, poprzez wykład i spacer po Ołbinie i Placu Grunwaldzkim, wprowadzi nas Anka Bieliz. 


Polanowice | 8 i 10 listopada 2023, godzina 12.00 

Schrony i fortyfikacje będą tematem listopadowych spotkań w Muzeum Architektury. Niektóre eksponowane z dumą jako świadkowie burzliwej historii miasta, inne zaaranżowane na nowe funkcje, jeszcze inne zupełnie zaniedbane – wszystkie są świadectwem ewolucji architektury i ciekawym elementem na turystycznej mapie miasta. O pozostałościach architektury obronnej Wrocławia opowie dr Stanisław Kolouszek, z którym spotkamy się na wykładzie i w ramach zwiedzania Fortu Piechoty nr 6 na Polanowicach.    


Wojszyce | 13 i 15 grudnia 2023, godzina 12.00

prowadzenie: Magda Ławicka

 – wykład w Muzeum Architektury

 – zwiedzanie wystawy „Kształt marzeń. Witold Lipiński” w Muzeum Architektury


Gajowice | 10 i 12 stycznia 2024, godzina 12.00


prowadzenie: Michał Duda

 – wykład w Muzeum Architektury

 – zwiedzanie wystawy o architekturze Wrocławia w Muzeum Architektury

informacja prasowa

60. Wratislavia Cantans: Veni in hortum meum /zapowiedź koncertu/

8 września o 19.00 – w ramach Festiwalu Wratislavia Cantans – usłyszymy najwcześniejsze kompozycje do tekstu "Pieśni nad Pieśniami...

Popularne posty